Artykuły

Jak ożywić teatr sprzed setek lat?

W inscenizacji arcydzieła opery barokowej, zagranej dla współczesnych widzów w historycznym XVIII-wiecznym teatrze dworskim, w interesujący sposób pomieszały się historia ze współczesnością - pisze Krystyna Duniec, po "Agrippinie" Haendla w Teatrze Stanisławowskim.

Na świecie jest wiele starych teatrów, które przestały istnieć, ale powstały na nowo - nie tylko za sprawą skomplikowanych technik umożliwiających odtwarzanie obiektów, po których pozostały nikłe świadectwa, ale przede wszystkim dzięki woli profesjonalistów. Archeolodzy odkopują fundamenty, konserwatorzy usiłują przywrócić świetność reliktowi przeszłości, historycy skupiają się na okolicznościach jego funkcjonowania, architekci pochylają się nad dawnymi planami, antropologów zajmuje kulturowe doświadczenie, a socjologów - człowiek w teatrze życia codziennego.

A teatrolodzy? Z jednej strony zastanawiają się nad współczesną funkcją dawnego teatru oraz nad samą rekonstrukcją jako interpretacją historii, z drugiej - zajmują się estetyką przedstawień, którym artyści próbują nadać historyczną formę, jak w szekspirowskim Globe czy w Drottningholm.

Nie mogą jednak zlekceważyć odpowiedzi na pytania: Czy można dziś ożywić teatr sprzed setek lat? Jak stary teatr, uprawiając grę z historią, gra z teraźniejszością, w której funkcjonuje? Czy i jak otwiera debatę nad tożsamością teatru publicznego, jakim był szekspirowski Globe, ale też Teatr Stanisławowski w Łazienkach oddany przez Stanisława Augusta na publiczne przedstawienia w ręce Wojciecha Bogusławskiego. Przedstawienia teatru publicznego są bowiem zawsze punktem odniesienia dla sfery zjawisk spoza teatru.

W autorskiej historii polskiego teatru publicznego od jego powstania w roku 1765 do czasów najnowszych, opowiadanej w Instytucie Teatralnym w ramach projektu "Teatr Publiczny. Przedstawienia", spektakl jest miejscem spotkania twórców i obywateli, wziernikiem w historię, która oświetla współczesność. Takie właśnie spotkanie obserwowałam 12 sierpnia w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach na przedstawieniu barokowej opery. Była to "Agrypina" Haendla wystawiona przez stowarzyszenie Dramma per Musica, w inscenizacji reżyserki teatralnej Natalii Kozłowskiej (kierownictwo muzyczne Lilianny Stawarz, scenografia Cezarego Koczwarskiego).

W inscenizacji arcydzieła opery barokowej, zagranej dla współczesnych widzów w historycznym XVIII-wiecznym teatrze dworskim, w interesujący sposób pomieszały się historia ze współczesnością. Libretto Vincenzo Grimaniego, przywołujące knowania rzymskiej cesarzowej w walce o tron dla jej syna Nerona, nabrało dodatkowych, aktualnych sensów. Jako scenografia metaforyzująca aktualną współczesną polityczną polaryzację: malowidła lóż pełnych widzów, część w kosmopolitycznych frakach, część w narodowych kontuszach. Posągi antycznych kobiet w usługowej funkcji kandelabrów stanowiły szczególny kontekst dla kobiecego porządku władzy ustanawianego na teatralnej scenie oraz dla obecnych feministycznych postulatów. Plafon przedstawiający Apolla noszącego rysy Króla Stasia - opiekuna sztuki, przypominał bolesną prawdę, że niełatwo dziś teatrowi o taki mecenat.

Zmieszanie się artystycznych konwencji uczyniło "Agrippinę" w teatrze w Łazienkach ironiczną, subwersywną bajką o teatrze w operze. Kostiumy Martyny Kander, z brokatów i atłasów charakterystycznych dla wystawności operowej, puentowały tenisówki. Znakomite operowe głosy kontrapunktowało teatralne aktorstwo Agrippiny (debiut Anny Potyrały) i Poppei - przebiegłej, pełnej wdzięku lolitki (Barbara Zamek-Gliszczyńska), Piotrusia Pana - Nerona (Kacper Szelążek), kabotyna - Klaudiusza (Wojtek Gierlach).

Narrację o świecie chorym na władzę wzmacniały techniki multimedialne rozsadzające kameralną, bogato dekorowaną przestrzeń XVIII-wiecznego teatru. Wideo w głębi sceny prezentujące pozorną niewinność przyrody i zwierząt stanowiło przewrotną metonimię polowania na ludzi; niepokoiły przesuwające się puste wieszaki, na których można zawiesić każdą maskę i każdy ludzki los; multiplikowane w filmowej projekcji wykadrowane fallusy starożytnych rzeźb czyniły z seksualności siłę, która rządzi światem. Wyeksponowane przez wideo ascetyczne łóżko jakby ze szpitala psychiatrycznego - miejsce spotkań bohaterów, intryg, układów i erotycznych gier - stanowiło centralną oś przedstawionego świata.

Historyczna teatralna sceneria, a w niej przekraczanie konwencji i współczesne konteksty sprawiły, że teatr sprzed setek lat udało się ożywić.

*Krystyna Duniec - profesorka w Zakładzie Historii i Teorii Teatru Instytutu Sztuki PAN. Pomysłodawczyni i kierowniczka Laboratorium "Projektowanie kultury" SWPS i Nowego Teatru, od tego roku Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych. Autorka m.in. książek "Kaprysy Prospera. Szekspirowskie inscenizacje Leona Schillera", "Jan Kreczmar. Grał, jakby uczył" i "Ciało w teatrze. Perspektywa antropologiczna"; współautorka książek: "Soc i sex" oraz "Soc, sex i historia"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji