Artykuły

Fredro i celebryci

"Ożenić się nie mogę" w reż. Grzegorza Kempinsky'ego w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Odczytany na nowo tekst komedii Aleksandra Fredry w niczym nie ustępuje współczesnym farsom, z którymi jeżdżą po Polsce aktorzy znani z seriali. "Ożenić się nie mogę" w reżyserii Grzegorza Kempinsky'ego to nowa, zabawna propozycja Teatru Miejskiego w Gdyni. Napisana przed blisko 150 laty komedia "Ożenić się nie mogę", mało znana i jedna z ostatnich w dorobku Aleksandra Fredry, otworzyła nowy sezon artystyczny w Teatrze Miejskim im. W. Gombrowicza w Gdyni.

Reżyser Grzegorz Kempinsky przeniósł jej akcję w czasy współczesne, a bohaterami uczynił dobrze sytuowane małżeństwo: poczciwego pana Gdańskiego (Eugeniusz Krzysztof Kujawski) i jego żonę Hermenegildę (Beata Buczek-Żarnecka), która chętnie pokazuje się w mediach, udziela wywiadów i z lubością pozuje do zdjęć. Tak samo zresztą jak inni bohaterowie tej komedii, wystylizowani na współczesnych celebrytów, którzy mają wyraźne "parcie na szkło": córka Gdańskiego Julia (Monika Babicka), pan Florek, przyjaciel Gdańskiego sprzed lat (Rafał Kowal), pan Milder, dawny kochanek Hermenegildy, a obecny mąż Julii (Szymon Sędrowski), nawet zwykły urzędnik (Mariusz Żarnecki).

Wszyscy oni przywiązują dużą wagę do wyglądu i pieniędzy, a w blasku fleszy czują się jak ryba w wodzie. To nic, że nie mają niczego ważnego do powiedzenia - niezainteresowana ich słowami jest nawet dziennikarka przeprowadzająca wywiad (Marta Kadłub). Ważne, że obiektyw i mikrofon łechtają ich ego.

Wolny od takich potrzeb jest tylko pan Gdański, który pragnie jedynie, by żona go nie opuściła. I Maciej, rzadko trzeźwiejący służący Gdańskiego (Piotr Michalski, którego zapamiętamy głównie z przezabawnej sceny tłumaczeń "na język migowy").

Cała intryga jest przewidywalna i nieskomplikowana. Pan Gdański ma córkę z pierwszego małżeństwa, Julię, o której obecna żona Hermenegilda nie ma pojęcia. Jeśli się dowie, porzuci Gdańskiego, a ten zgodnie z umową w takiej sytuacji musi jej wypłacić okrągłą sumkę. Obecność gości w domu, w tym byłego kochanka Hermenegildy, znacznie skomplikuje sprawę... Ale, jak to u Fredry, wszystko zmierza do szczęśliwego finału.

Oglądając przeniesioną do współczesności sztukę Fredry, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że niczym nie różni się ona od modnych i popularnych salonowych fars, które od lat wypełniają repertuary polskich teatrów i z którymi jeżdżą do Polsce aktorzy znani z seriali. Wszystkie zgrane chwyty (żona ukrywająca się w sypialni kochanka, pijany służący, córka skrywająca przed ojcem, że wyszła za mąż, stary mąż zazdrosny o młodą małżonkę) teatr eksploatował już wieki temu. I od tej pory w tym gatunku niewiele się zmieniło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji