Fredro po raz trzeci w Polskim
Premiera komedii Aleksandra Fredry "Damy i huzary" w reżyserii Kazimierza Dejmka odbędzie się w sobotę w Teatrze Polskim. W roli pani Orgonowej wystąpi Irena Kownas, jako Zosię zobaczymy Małgorzatę Sadowską, majora zagra Janusz Zakrzeński, rotmistrza Jan Tesarz, kapelana - Ignacy Machowski. Role fredrowskie są obok szekspirowskich uznawane za najtrudniejsze i wymagające szczególnego aktorskiego kunsztu.
"Damy i huzary" to jedno z najbardziej znanych dzieł Aleksandra Fredry. Komedia powstała w pierwszym, najlepszym okresie jego twórczości, obejmującym lata 1818-1835. Fredro napisał w tym czasie także: "Zemstę", "Męża i żonę", "Śluby panieńskie", "Pana Jowialskiego" i "Dożywocie".
Jest to historia perypetii miłosnych 56-letniego majora, który razem z przyjaciółmi przyjeżdża na urlop w rodzinne strony. Chce udowodnić, że w domu doskonale obywa się bez kobiet, więc wyrzuca ze szlacheckiego dworku nawet starą klucznicę.
Tymczasem majora odwiedzają jego siostry z całym fraucymerem. Jedna z nich pani Orgonowa, postanawia dla majątku ożenić go ze swoją 18-letnią córką Zosią.
Zosia w tajemnicy kocha podwładnego majora - porucznika Edmunda. Ten namawia ją, żeby udawała przychylność dla wuja - jej matka spławi wówczas innych zalotników, major, zatwardziały stary kawaler i tak nie zechce się ożenić, a być może wyręczy się młodym porucznikiem. Tymczasem Zosia tak dobrze odgrywa afekt do wuja, że ten zmienia zdanie.
- Fredro dworuje sobie z mężczyzn sądzących, że mogą się obejść bez kobiet. Szanuje oficerów armii napoleońskiej - kocha swoich dawnych towarzyszy broni. Uważa ich za ludzi dzielnych, uczciwych i szczerych, choć nie pozbawionych śmiesznostek - napisał o "Damach i huzarach", w książce "Fredro we fraku i w szlafroku", Zbigniew Kuchowicz.
W "Damach i huzarach" znakomicie widać swobodę obyczajową okresu Księstwa Warszawskiego. Trzy starsze bohaterki komedii nie ukrywają, że z niejednego pieca chleb jadły. Edmund, chociaż kocha się w Zosi, podszczypuje pokojówki. Dwuznacznie brzmi (brawurowo zagrana przez Zofię Tomaszewską i Jana Tesarza) rozmowa panny Anieli i rotmistrza o urokach jazdy konnej.
Nieprzypadkowo główna bohaterka nosi imię Zofia. Fredro nadawał je szczególnie lubianym przez siebie postaciom kobiecym. Składał w ten sposób hołd swojej wielkiej miłości i późniejszej żonie, Zofii primo voto Skarbkowej, którą po ośmiu latach starań rozwiódł z pierwszym mężem i kochał do końca życia.
- Nie jestem zadowolony z tego spektaklu - powiedział "Gazecie" Kazimierz Dejmek. - Ale to nie pierwsza sztuka, z której nie jestem zadowolony, tak jest zawsze. To nie pycha czy kokieteria. Mam świadomość, że to i owo można by zrobić lepiej, gdyby się miało więcej czasu, pieniędzy czy wreszcie talentu.
"Damy i huzary" będą (po "Zemście" i "Panu Jowialskim") trzecią komedią Aleksandra Fredry w repertuarze Teatru Polskiego. - Po paru ładnych latach pracy w teatrze dojrzałem do Fredry - mówi Kazimierz Dejmek. - Dojrzałem do rozumienia tego autora, co nie znaczy, że go na wylot znam i pojmuję. Chcę wyreżyserować jeszcze "Dożywocie", "Śluby panieńskie" oraz "Męża i żonę", żeby mieć na scenie wszystkie fredrowskie arcydzieła. Ale nie wiem, czy dorobię się obsady, która dorówna np. temu, co w "Ślubach panieńskich" pokazała Joanna Szczepkowska jako Aniela (reżyserował Andrzej Łapicki). To była rola ćwierćwiecza.