Albośmy to jacy tacy myśmy ptacy, myśmy ptacy...
Ponieważ moi poprzednicy stanowczo i dość wszechstronnie obronili Arystofanesa przed Jareckim i Osiecką, oraz Teatr Dramatyczny przed kabaretem studenckim, pragnąłbym ograniczyć się do kilku uwag jakoś wynikających z tej ornitologii muzycznej.
Ptakowie polscy porzuciwszy greckie tuniki, przywdzieli żupany, kontusze i husarskie skrzydła w poszukiwaniu współczesnej komedii muzycznej. Nie wydaje mi się, aby sama idea była czymś zdrożnym, gdyż istnieje rzeczywiste zapotrzebowanie na tego rodzaju teatralne widowiska. Powstało doświadczenie artystyczne, które jak sądzę, legitymuje się wdziękiem, który właśnie zrodził studencki kabaret, a z czego jeszcze nic nie wynika. Wiemy przecież, że przed kilkoma laty, właśnie teatrzyki studenckie, młode wówczas, i nie cierpiące na studencką klasyczność, wniosły do naszego życia teatralnego wiele cennych doświadczeń i orzeźwiających prądów. Przede wszystkim powstał wokół teatru korzystny, twórczy ferment, wytworzył się przychylny klimat do podejmowania śmiałych nieraz eksperymentów. Kabaret studencki często prowokował reżysera i scenografa inscenizatora, szturmował wielkie sceny teatrów zawodowych, ubiegając się o wysoką rangę artystyczną. Przypomnijmy sobie chociażby "Sen nocy letniej" Szekspira, wystawiony przez A. Bardiniego w "Ateneum", gdzie właśnie studencki kabaret zdecydowanie zatriumfował nad uświęconą tradycją sentymentalną poetyką teatralną, która narosła wokół często granego szekspirowskiego dramatu. Z czego zresztą wcale nie wynika, że wszystko, w tym kabaretowym Szekspirze było znakomite.
Chodzi o artystyczną prowokację. Powstał spektakl zabawny, antysentymentalny, o nowej poetyce przyniesionej na scenę wprost z życia młodego pokolenia. Teatr po prostu jakby zaadoptował pewne elementy nowego kodeksu erotyki życia najmłodszego pokolenia.
Wydaje mi się, że do dziś dnia trwa proces inwazji studenckiego kabaretu na sceny zawodowe, które chętnie adoptują jego doświadczenia podnosząc je do rangi artystycznego wydarzenia.
Czy "Ptaki" w Teatrze Dramatycznym są również przejawem tego samego zjawiska? Wydaje mi się, że tak, ale nie tylko. Wydaje mi się, że tym razem zainteresowania Konrada Swinarskiego poszły raczej w kierunku współczesnej komedii muzycznej, czy commedi dell` arte, na którą rzeczywiście istnieje zapotrzebowanie społeczne. Czy zamysł został w pełni zrealizowany? Wydaje mi się, że nie, gdyż zawiodła przede wszystkim dramaturgia. Ptakowie polscy
grają, tańczą, śpiewają w pięk - zbyt długo stoją, czasem zbyt długo tańczą, czasem zbyt długo mówią, czasem niezbyt dobrze śpiewają, czasem zbyt łatwo szydzą i powierzchownie sądzą, ale razem czynią wszystko aby nie nużyć. Swinarski, który jest twórcą widowiska wykazał dużo zręczności, aby zmontować ze scenariusza Jareckiego i Osieckiej jakiś jednolity styl, korzystając nie tylko z doświadczeń kabaretu studenckiego, lecz również pantomimy wrocławskiej Tomaszewskiego. Jego indywidualność taneczna narzuca się tu od razu. Nie mówię tego wcale jako zarzut, gdyż przeciwnie, uważam, że we współczesnej commedi dell arte te doświadczenia są jak najbardziej na miejscu. Oczywiście, brakuje tu komediowej konstrukcji, prawdziwej dramaturgii, dlatego wiele dowcipów żyje swoim własnym, scenicznym życiem, a wstawki muzyczne Stanisława Prószyńskiego, choreografia Witolda Grucy i scenografia Andrzeja Sadowskiego musi je często po prostu zastępować. Odczuwa się to zwłaszcza w drugim akcie, kiedy zatrzymuje się sceniczny czas, kiedy defilada kukieł-przywar narodowych, czy ludzkich jest jedynym wątkiem scenicznym prowadzącym spektakl.
Warto jednak wiele uznania przyznać wykonawcom, zwłaszcza Gawlikowi w roli Walczaka i Gołasowi w roli Nowaka, którzy swoją wyobraźnią aktorską wzbogacają i umacniają dramaturgię spektaklu, wnosząc werwę, temperament i powiększając wymiary artystyczne całości widowiska. Jest to skończona kreacja aktorska zawiedzionego w państwie ptaków człowieka, który nie uległ "ornitologizacji". Jego gra jest sama w sobie indywidualnością, czasami wychodzącą z ram ptasich obrzędów operowych chórów i kolorowych korowodów. Z wszystkich ptaków polskich wyróżnia się Orzeł czerwony - Józef Nowak i pełna wdzięku Słowiczka - Barbara Krafftówna. Jak wiadomo i tu ptak ptakowi nie jest równy.