Ptaki po warszawsku
Tym swobodniej rozprawiają_się warszawscy autorzy z oryginałem, że kanwa treściowa, na której osnute są "Ptaki" Arystofanesa, stanowiła dla autora greckiego tylko pretekst do ukazania spraw i zagadnień, nurtujących jedynie jego współczesność. To właśnie było motorem ich napisania i wystawienia. Ponieważ ten sam cel przyświecał autorom warszawskiego spektaklu, aby - jak pisze w programie Jarecki - "zobaczyć figury z naszego narodowego atlasu ornitologicznego", poczuli się w prawie do napisania przeróbki, gdzie nasze "warszawskie" "Ptaki" śpiewają "Sto lat", wygłaszają długie, wodniste a nudne przemówienia, uderzają też czasem w specyficzny ton hurrapatriotyzmu, bywają "silne, zwarte, gotowe", nie oddają "ani jednego guzika", przeginają się pompatycznie a bogoojczyźnianie w rytmie poloneza, by nagle przejść w szaleńczy obłęd rock-and-rolla, etc., etc. Nawet imiona bohaterów zostały zmienione; Walczakowie i Nowakowie nie pozostawiają wątpliwości co do adresu utworu. Toteż z arystofanesowskich pozostały w "Ptakach" Jareckiego i Osieckiej jedynie niektóre wątki treściowe oraz problemy, zdaniem autorów nadal aktualne i żywe.
Ta satyra na nasze sprawy lokalne, czasem specyficznie warszawskie, niekiedy zresztą powierzchowna, ma ambicje, by dotknąć swoim ostrzem spraw donioślejszej wagi. Wiele z tych persyflaży widzieliśmy już w przedstawieniach teatrzyków studenckich, lub nawet kabaretu "Koń".
Wysiłek reżysera idzie w kierunku utrzymania jednolitości konwencji, tak, aby kształt sceniczny, jaki Konrad Swinarski nadał swym "Ptakom", pozostawał w całkowitej harmonii z treścią utworu. W wyniku tej jednolitości artystycznej trudno rozróżnić co jest wkładem autorów, co reżysera, muzyka czy scenografa, a co inwencją aktorską. Tak wiec scenograf Andrzej Sadowski ukazał nam, nie bez przymrużenia oka, tak zwaną "wolną okolicę". Znajduje się ona jednak nie tak, jak to czytamy w oryginale "Ptaków", w dzikim ostępie leśnym, lecz w pozaziemskich rejonach, pełnych powietrza i przestrzeni.
Warszawskie "Ptaki" są roztańczone, rozśpiewane i bardzo umuzycznione. Podane są z dużą lekkością. Zarzutowi rewiowości można przeciwstawić pytanie, czy czasem arystofanesowskie "Ptaki" nie były rodzajem ówczesnej rewii na tematy aktualne. Tak więc z przedstawieniem w Teatrze Dramatycznym można się zgodzić lub nie, lecz mamy tu z pewnością do zanotowania swojego rodzaju ewenement w naszym życiu teatralnym.
Barbara Krafftówna w roli Słowiczki i Wiesław Gołas jako Nowak to małe arcydziełka finezyjnego dowcipu i wdzięku.