Artykuły

Huzarzy w potrzasku

Kurtyna idzie w górę i odsłania nie tyle salon, co wnętrze obszerne­go hallu o prawie surowych mu­rach. Sprzęty w środku też raczej z ujeżdżalni, a nie z salonu: kozły, konie itp. Nie wiadomo tylko czy to sprzęt do ćwiczeń dla mieszkańców tego wnętrza, czy też do podkreśle­nia jedynie ich profesji.

W niesamowitym bałaganie odpo­czywa po trudach kawalerskiej liba­cji kilku huzarów w rozchełstanych koszulach. Są jeszcze w najlepszych humorach i z zapałem śpiewają o Małgorzatce, która tańczyła z huza­rami.

Tak zaczynają się szczecińskie "Damy i Huzary" w Teatrze Polskim, w inscenizacji i reżyserii Józefa Grudy. Ta znakomita komedia Fred­ry liczy sobie już prawie 150 lat i chociaż momentami może wydawać się dobrze podstarzała, zachowała przecież wyjątkową żywotność. Nic dziwnego, że w powojennym teatrze polskim należy do najczęściej grywa­nych pozycji tego autora. Około 60 inscenizacji mówi chyba za siebie,

Józef Gruda postarał się z dobrym skutkiem, żeby z przedstawienia wy­dobyć jego najzabawniejsze treści, nie wahając się, zwłaszcza w rysun­ku postaci kobiecych, daleko posu­niętej karykatury, co przydało ko­medii wiele zgoła farsowych ele­mentów. Krystyna Rutkowska, jako Pani Orgonowa oraz Irena Grzonka i Anna Korzeniecka, jako jej siostry niemal szturmem opanowują pole walki, powodując prawdziwy po­płoch w szeregach nieprzyjaciela, czyli huzarów - Majora, brata pań i jego podkomendnych. Walka co prawda nie jest równa, bo siostry Majora nie cofają się przed uży­ciem każdego środka ze swojego ko­biecego arsenału, a huzarzy mimo wszystko usiłują przestrzegać kon­wencji obowiązujących w damsko-męskich rozgrywkach wobec płci "słabszej".

W tym wypadku nie ma jednak od początku żadnych wątpliwości kto stanowi stronę słabszą. Właśnie dlatego, że owe środki z arsenału kobiecego - podstęp, fałszywe po­chlebstwa, udawane łzy i omdlenia - a także te prawdziwe ułomności damskiej natury zostały zarysowane bardzo grubą linią, nie pozbawioną złośliwości, co spotęgowało tylko śmieszność postaci sióstr Majora. Nawiasem mówiąc odtwórczynie tych postaci wywiązują się ze swego zadania właściwie bez zarzutu. Se­kundują im w tym doskonale panny służące - Józia, Zuzia, Fruzia - czyli Irena Olecka, Barbara Komo­rowska i Elżbieta Kochanowska.

Trzeba podkreślić, że reżyser, jak również scenograf - Jan Banucha - wykazali sporo inwencji, aby po­przez postacie kobiece nadać przed­stawieniu jak najwięcej kolorytu. Z jednej strony posłużyli się w tym celu kostiumami: panie kilkakrotnie zmieniają w czasie przedstawienia stroje, pojawiają się zaś po raz pierwszy w kostiumach stylizowa­nych na mundury wojskowe. Należy przyznać, że odpowiada to nawet w jakimś stopniu iście wojskowej szar­ży, jaką przypominał ich najazd na kwaterę beztroskich huzarów.

Z drugiej strony znalazły się w przedstawieniu i takie rozwiązania, które chyba nie mają pełniejszego uzasadnienia. Chodzi mi tu zwłasz­cza o scenę w nocy kiedy następuje prawdziwy zamęt w całkiem nie­dwuznacznych kontaktach męsko-damskich. Wzajemne odwiedziny następują po sobie w iście błyskawicz­nym tempie, a w dalszym ciągu otrzymujemy do zrozumienia, że wszystkie damy zostały usatysfakcjo­nowane.

Zresztą w ostatecznym efekcie sprawa jest zbyt błaha, aby podno­sić ją do rangi zasadniczego zarzutu. Te erotyczne wstawki mogą się ko­muś innemu wydać bardzo interesu­jące - kwestia gustu.

Ale przejdźmy wreszcie do samych huzarów. Cokolwiek bowiem można powiedzieć o postaciach kobiecych i ich interpretacjach, najmocniejszą stroną tej komedii są mężczyźni na czele z Majorem - Jerzym Kownasem.

Przypomnijmy - odwiedziny jego sióstr w kwaterze huzarskiej odby­wają się w ściśle określonym celu. Pani Orgonowa chce wydać za brata własną córkę - Zosię (Halina Mil­ler), przy czym ma na widoku w tym mariażu jedynie majątek stare­go kawalera. Tak się składa, że jej siostry - stare panny - też nie są od tego, aby nie spróbować przy okazji złapania amatora przywiędłych wdzięków. Panny służące - podob­nie - nie mają ochoty tracić mło­dości wyłącznie na pełnieniu tych obowiązków.

Sęk w tym, że huzarzy są zatwar­działymi kawalerami, z wyjątkiem porucznika Edmunda (Zbigniew Szczapiński), którego wiąże z Zosią utrzymywana w sekrecie miłość. Ta zatwardziałość utrzymuje się tylko do czasu. Od czego przebiegłość ko­biet! Z tym, że właśnie te przemia­ny w przekonaniu huzarów, ich bez­radność i kapitulacje, próżność, która każe im wierzyć, że jest wręcz przeciwnie - to najbardziej kapital­ny wątek komediowej fabuły. W pierwszym rzędzie jest tak za spra­wą Jerzego Kownasa, który ma naj­większe zadanie, wywiązuje się a niego znakomicie, nadając chyba bardzo trafny ton ogólnej całości. Do najlepszych elementów jego in­terpretacji należy niewątpliwie proces przekształcania się z trzeźwego i rozsądnego mimo wszystko starego kawalera w zakochanego w mło­dziutkiej Zosi, zaślepionego dokład­nie fircykowatego starca. Zresztą Kownas nie traci w tym przedsta­wieniu oddechu ani na moment i od początku do końca zachowuje się na scenie zgoła popisowo.

Reszta huzarów dostrojona jest do tego tonu. Brakło może przynajmniej trochę przymrużenia oka w wypad­ku porucznika Edmunda i Zosi, ale jest to sprawa dotycząca bardziej reżysera niż aktorów. Bo w końcu bardzo liryczny wizerunek tej mło­dej pary, naiwność rodowodu ich ro­mansu i wynikających stąd perype­tii, zdają się w tej komedii najbar­dziej trącić myszką i odstawać od całości.

Tam natomiast, gdzie huzarzy wpadają w potrzask z najlepszą miną i stają się już tylko śmiesznymi, za­cietrzewionymi kogutami, tam ko­media staje się najprzedniejsza. Między innymi najlepszy Rotmistrz w interpretacji Bohdana A. Janiszew­skiego okazuje nam się w tych sce­nach, w których wpada w sidła Panny Anieli i gotów jest szablą wystąpić przeciwko najlepszemu przyjacielowi.

W świetnej zabawie, jakiej dostarczają publiczności "Damy i Huzary'' wcale nie najmniejszy udział mają Władysław Bułka i Marian Nosek w rolach Grzegorza i Rembo - sta­rych huzarów, ordynansów oficerów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji