Trzy po trzy
Wiemy już, że Adam Hanuszkiewicz zrobi teatr z każdego tworzywa, niekoniecznie dramatycznego. Prawom widowiska, podporządkuje i epikę, i lirykę, teksty literackie o zdyscyplinowanej kompozycji i dygresyjne zapiski. Na Scenie Narodowej z Fredrowskich pamiętników zrobił teatr, a w Teatrze Telewizji odwołał się do filmu. Telewizyjne "Trzy po trzy" to naprawdę znakomite widowisko, choć pewno krytycy krzywić się będą, że ni to teatr, ni film. Może to i dziwna hybryda - sfilmowany w plenerze teatr, ale zabawa pyszna. Opowieść o młodości Fredry, jego służbie w wojskach napoleońskich, montaż scen z kilku komedii, wiersze Fredry, do których muzykę skomponował Andrzej Kurylewicz... - a wszystko to ukazane w śpiewnym, barwnym i skocznym korowodzie. I wszystko tu efektowne: od scenografii po muzykę i choreografię, znakomite pomysły inscenizacyjne Hanuszkiewicza, aluzje literackie i aktorstwo Łapickiego, Olbrychskiego, Jankowskiej-Cieślak, Dykiel, Kopiczyńskiego i Kolbergera. "Trzy po trzy" udowadnia jeszcze raz, że dzisiejszy Teatr Telewizji jest sceną otwartą, można na niej eksperymentować, że Hanuszkiewicz nie wypalił swojego twórczego niepokoju i ciągle sięga po nowe środki ekspresji.