Konkurs bez dziwactw
- Swinarski robił "Dziady" z miłości do Mickiewicza. Dziś młodzi reżyserzy mają za nic romantyczne teksty. Są one jedynie pretekstem do ich dziwactw - mówi JÓZEF OPALSKI, dyrektor Festiwalu Dedykacje, w ramach którego odbywa się Festiwal Dramaty Narodów.
Trwający właśnie w Krakowie Festiwal Dramaty Narodów składa się z różnego rodzaju imprez, ale chyba najważniejsze są tu przedstawienia konkursowe. Czy łatwo było znaleźć spektakle, które zostały dopuszczone do scenicznej rywalizacji?
- Niełatwo. Dramat romantyczny grywa się niezbyt często, a jak już, to poziom przedstawień pozostawia wiele do życzenia. Z dyrektorem artystycznym festiwalu Jackiem Popielem obejrzeliśmy ponad czterdzieści przedstawień w całej Polsce i wybór wcale nie był łatwy.
Do jakich wniosków doszliście? Jak się dzisiaj gra dramat romantyczny?
- Wnioski nie są wesołe, szczególnie po filmowej projekcji "Dziadów" Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze. Przyszło na nią bardzo wielu młodych ludzi, którzy słyszeli o tym przedstawieniu, ale nigdy go nie widzieli. Zjawiło się też 3/4 niegdysiejszej obsady, co było bardzo wzruszające. Oglądając widowisko nie można było nie zauważyć, że Swinarski robił je z miłości do Mickiewicza. Uważał go za największego artystę i oddal mu się całkowicie. Dziś młodzi reżyserzy mają za nic romantyczne teksty. Są one jedynie pretekstem do ich dziwactw.
A jakie kryteria stosowaliście w stosunku do wyselekcjonowanych przedstawień?
- Nie chodziło nam o to, by były to spektakle zachowawcze, bo nie można tego powiedzieć ani o "Balladynie" Bogdana Cioska z Groteski ani o "Dziadach" Krzysztofa Babickiego. Staraliśmy się jednak zaprezentować przedstawienia, które współgrają z literaturą romantyczną. Resztę wpakowaliśmy do offu.
Kiedy konkurs zostanie rozstrzygniety? '
- Podczas sobotniego Koncertu Galowego, który odbędzie się w Teatrze im. J. Słowackiego. Poznamy laureatów, a także posłuchamy fragmentów "Pana Tadeusza" według scenariusza Anny Polony