Artykuły

Vale caesar Imperator

Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy - "Romulus Wielki" Fryderyka Durrenmatta,przekład Ireny Krzywickiej,reżyseria - Haliny Mikołajskiej i Andrzeja Sadowskiego,scenografia Andrzeja Sadowskiego. Premiera w lutym 1959 roku.

Pisząc o warszawskich nowinkach teatralnych, znów muszę poświęcić miejsce nowemu spektaklowi w Teatrze Dramatycznym m.st.Warszawy. Nie jest to wynikiem moich szczególnych upodobań czy sympatii,lecz spośród nowych pozycji repertuarowych wybija się zdecydowanie na pierwszy plan właśnie ostatnia premiera tego teatru. Jest nią sztuka szwajcarskiego dramaturga Fryderyka Durenmatta "Romulus Wielki". Jej autor jest dziś mimo młodego jeszcze wieku (38lat),powszechnie uznanym na Zachodzie pisarzem dramatycznym. Publiczność polska miała okazje zapoznać się z jego twórczością przed rokiem - również dzięki Teatrowi Dramatycznemu,który wystawiał z powodzeniem najsłynniejszą chyba sztukę Durrenmatta "Wizyta Starszej Pani". Romulus ostatni z cezarów - Imperium zachodniorzymskiego zdetronizowany został w 476 r. Na bohatera trzeciej z kolei sztuki Durrenmatta kreowany został w roku 1949.gdy jego literacki "ojciec" ukończył swą sztukę. Miedzy tymi dwoma datami mieści się całe średniowiecze,nowożytność i spory szmat "viae dolores" współczesnych pokoleń ludzkich. "Romulus Wielki" nie jest jednak sztuką historyczną w ścisłym tego słowa znaczeniu. Konkret historyczny, traktowany dość swobodnie,jest dla autora pretekstem do analizy pobudek ludzkiego postępowania.Autor postanowił sobie w tej sztuce zadanie ich oceny ponad historycznej na podstawie wybranego epizodu dziejowego,gdy pod ciosami germańskich wojowników wali się w gruzy Imperium Romanum. Sztuka odkrywa te pokłady ludzkiej psychiki,które bez względu na historyczną scenerię bez względu na kraj i epokę, są jednakowe - wytwarza je ten sam mechanizm totalnej władzy. Nie jest też rzeczą przypadku,że germańscy wojowie wprowadzeni w ostatniej scenie sztuki przez swego wodza, nowo kreowanego króla Italii Odoakra - noszą piętno stadnego kultu dla wodzostwa i burzycielskiego heroizmu. To właśnie owa "Wille zur Macht",która zrodziła nieludzkie konsekwencje dla narodów z całej prawie Europy i samych Niemców."Romulus Wielki" robi wrażenie sztuki pisanej z pozycji intelektualnego pacyfizmu,sztuki pisanej w otoczeniu Alp, nad "wodą wielką i czystą" Jeziora Lemańskiego - w której autor pobłażliwie traktuje nasze chroniczne kłótnie w europejskiej rodzince,naszą nieustanną karuzelę zmieniającej się władzy...Zramolały cesarz Romulus,któremu historia nadała przydomek "małego",a którego Durrenmatt nie przypadkowo określił "wielkim" ma swego konika w postaci hodowli kur. To sielskie upodobanie urasta w sztuce do rangi symbolu - Romulus - jak to sam stwierdza - celowo odsunął się od sterowania odziedziczoną po Cezarach i Augustach nawą rzymskiego Imperium; pojął on bezsens,niecelowość, anachronizm istnienia takiego państwa. Czy tylko takiego państwa czy państwa w ogóle? Tym bardziej,że w ustach Romulusa państwo jest równoznaczne z ojczyzną,którą określa jako "wroga nr.1" ludzkich jednostek. W jakim stopniu poglądy Romulusa są wykładnikiem przekonań autora sztuki i czy koncepcja reżyserska warszawskiego spektaklu pokrywa się z nimi? Wydaje się,że reżyserzy sztuki - Halina Mikołajska przy współpracy Andrzeja Sadowskiego - pod tym względem trochę ją "przerysowali". Należy pamiętać,że mimo wszystko dramat Durrenmatta utrzymany jest w innej konwencji niż dość liczne współczesne parodie i wariacje na tematy historyczne. Cała otoczka słownej żonglerki,która zresztą bawi widownię znakomicie - to tylko zewnętrzna warstwa sztuki,mającej wielkie aspiracje historiozoficzne. Mam zastrzeżenia, zwłaszcza dla kostiumów projektu Andrzeja Sadowskiego (któremu należą się słowa uznania za dekoracje) - są one zbyt groteskowe,natrętne,szczególnie w wypadku Germanów. Jest to tym bardziej zbędne,że i tak w sztuce roi się od cienkich aluzji,utrzymanych w bardzo współczesnym tonie. Od strony sztuki aktorskiej "Romulus Wielki" jest właściwie koncertem na jeden instrument,któremu towarzyszy tylko cała orkiestra. Koncert ten daje Jan Świderski stwarzając z postaci Romulusa kapitalną kreację. Wychodzi on zwycięsko z rozlicznych trudności zwłaszcza w pierwszych fragmentach sztuki,kiedy rola tytułowa stwarza co krok niebezpieczeństwo przeszarżowania i popadnięcia w groteskę.W końcowych partiach Świderski wydobył ze swej roli cały niekłamany humanizm starego dobrego w gruncie rzeczy człowieka który ustępuje ze sceny dziejowej. Gra całego zespołu aktorskiego jest raczej tylko poprawna - ale to już może "wina" klasy aktorskiej Świderskiego jaką zaprezentował w "Romulusie Wielkim"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji