Artykuły

Sprawa straszliwie niemiecka

Friedrich Durrenmatt,autor "Romulusa Wielkiego",sztuki granej w warszawskim Teatrze Dramatycznym w przekładzie Krzywickiej,reżyserii Mikołajskiej i Sadowskiego i scenografii tegoż jest Szwajcarem. Ponieważ jednak pisze po niemiecku,jest uczestnikiem literatury niemieckiej i nic co niemieckie nie jest mu obce. Tylko że jako syn kantonów, które dawno zrezygnowały ze wspólnoty państwowej z Rzeszą, może patrzeć na sprawy niemiecki z dystansu,z pozycji wrażliwego obserwatora i jednocześnie obiektywnego sędziego. W napisanej przed paru laty "Wizycie starszej pani", zagranej także przez kilka polskich teatrów. Durrenmatt pokazuję jak poczucie sprawiedliwości we współczesnych społeczeństwach,a w szczególności w społeczeństwie zachodnioniemieckim kupuje się za dobrobyt lub jego nadzieję. Wizja dostatku decyduje o tym,że miasteczko wydaje swego grzesznego obywatela na pastwę zadośćuczynienia za wyrządzoną niegdyś krzywdę. Gorzki jest uśmiech Durrenmatta nad kupioną za pieniądze moralnością obywateli miasteczka Gullen. W znacznie wcześniej napisanej,bo niedługo po wojnie,ale teraz dopiero przez nas poznanej sztuce "Romulus Wielki" stawia - pod pretekstem scenicznej anegdoty o likwidacji zachodniorzymskiego Cesarstwa w roku,476 - propozycję rozwiązania Rzeszy Niemieckiej jako mocarstwa imperialnego. Kiedy Romulus Mały ostatni cesarz zachodniorzymski zyskuje w oczach Durrenmatta miano Wielkiego, abdykując już nie na rzecz,nowego cesarza,lecz po prostu tylko króla Italii,jakim staje się książę plemienny germańskich Herulów Odoaker - czujemy,że jest to wskazówka i przykład dla dzisiejszych Niemców po klęsce ich ostatniego wzlotu cezarystycznego jakim byt hitleryzm. Bo królestwo jest,symbolem suwerenność poszczególnego kraju,cesarstwo symbolem zwierzchnictwa nad innymi krajami i ludami. Przez fundację nowego królestwa Italii. Romulus w porozumieniu z Odoakrem,starają się rozbroić niszczącą siłę "światowego germanizmu" zagrażającego kulturze. Wiedzą wprawdzie,że kiedyś zbrodnicza sama w sobie idea imperialnej wielkości zostanie podjęta przez stęsknione za bohaterstwem ludy germańskie a już ją w sobie hoduje siostrzeniec Odoakra, przyszły król italskich Ostrogotów Teodoryk Wielki,ale na razie wysiłek Romulusa by zniszczyć obciążony zbrodniami Rzym,zaś Odoakra by ułagodzić bestialstwo Germanów - mają dać w skutku kilka lat błogosławionego pokoju. Jeżeli dziś, po 10 lalach od jej napisania,ta bardzo publicystyczna w założeniu sztuka ma nie słabnący rezonans to pomijając jej walory artystyczne,uogólniające sprawy na różne światy i różne epoki,dzieje się tak również dlatego: że problem niemiecki jest wciąż centralnym zagadnieniem europejskim, a w dodatku także niektórzy ze zwycięzców II Wojny Światowej, w szczególności Anglicy i Francuzi stają przed pokrewną kwestią częściowej rezygnacji ze swego imperializmu kolonialnego. Durrenmatt mówi wyraźnie w jednym ze swych artykułów,że pisze...we wrzawie naszego stulecia,przy końcu tego balu białej rasy...Grubym uproszczeniem byłoby mniemanie,że Durrenmatt proponuje abdykację kapitalizmu na rzecz światowej rewolucji socjalistycznej. Wprawdzie dostrzega,że pochodowi nowych sił towarzyszą nowe hasła,jak ten wypisywany w sztuce na murach z pozoru absurdalny konglomerat "Poddaństwo i wolność" co się wykłada po prostu - feudalizm,podczas gdy Imperium Rzymskie,będące jeszcze tworem ustroju niewolniczego,nie potrafi nic przeciwstawić tym słowom. Ale nie sprawy ustrojowo-ekonomiczne naprawdę pasjonują autora,ma on do nich stosunek groteskowo-ironiczny. Natomiast zasadniczym pytaniem jest dla niego co ma do odpowiedzi cesarz Romulus,likwidator potęgi Rzymu, wracającemu ze straszliwej germańskiej niewoli,okaleczonemu w torturach patrycjuszowi Emilianowi? Gdy znajduje tę odpowiedź w wymiarach nie jednostkowej,lecz społecznej zbrodni i kary za wieki przewinień Rzymu jest to akt porządkujący sumienia świadków płonących pod dywanami bomb miast niemieckich przy końcu II Wojny Światowej. Co z tego zostało zrozumiane,stanowi o sile inscenizacji,co nie - o jej niedowładzie. Romulusa gra Jan Świderski,tak jak jeszcze nigdy nie grał żadnej roli,jeszcze lepiej niż barona w "Na dnie" Gorkiego i Kreona w "Antygonie" Anhouilla. Jest błaznem na tronie,który okazał się największym mędrcem ojcem ukochanej córki,którą przeżył,emerytem,któremu los odmawia nimbu ofiary. Jedynie przy samym końcu,po znakomitym zwróceniu się do widowni,zabrakło mu równie silnego akcentu odejścia ze sceny,słowem aktorskiej synkopy. Świderski wiązał powagę z błazeństwem jak nakazuje utwór. Partnerem jego powagi był Bogusz Bllewski jako Emilian,nosiciel cierpienia,zaś najlepszym partnerem błazeństw,Roman Kłosowski jako cesarz - bizantyjski. Stefan Wroncki jako Phylax dopełnia listy aktorów,którzy w tym przedstawieniu dali z siebie najwięcej. Niektórzy niestety ograniczyli się do rysowania granych postaci grubym konturem,jakby to była sztuka Gombrowicza lub Mrożka. Mimo całej sympatii i szacunku dla Gombrowicza i Mrożka,sądzę,że Durrenmatt mierzy trochę wyżej,gdzieś w okolice celów artystycznych Andrzejewskiego,autora "Ciemności kryją ziemię" i Malewskiej "Przemija postać świata" powieści o narodzinach epoki przewidywanej przez Odoakra. O tym trzeba pamiętać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji