Artykuły

Permanentny rok kultury

Gdyby to ode mnie zależało - nie rezygnowałbym z jakiejkolwiek okazji promowania rodzimej sztuki wszędzie tam, gdzie tylko istnieją na to warunki, zainteresowanie i możliwości. Wystarczająco długo patrzę na ten świat, aby dostrzec, że sprawy mojej ojczyzny a zwłaszcza kultury, postrzegane były i są znacznie intensywniej po wschodniej stronie mapy, niż na bliższym i dalszym zachodzie - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

Coraz więcej ognisk zapalnych w różnych częściach świata. Coraz większa bezradność na to, co dzieje się w Syrii, Izraelu, Iraku, a przede wszystkim na Ukrainie. Coraz większy chaos rodzi się w głowach, gdy pomyśleć, że zabór cudzych ziem można nazywać wyzwoleniem, zbrojny najazd - pomocą humanitarną, budowanie okrętów dla wroga - współpracą gospodarczą, gromadzenie tysięcy wojsk przy granicy z sąsiadami - misją pokojową, demonstracje w sprawie odłączenia od naszego kraju terenów od Sanu i Przemyśla - przyjaźnią polsko-ukraińską, a odwoływanie roku kultury polskiej w Rosji i rosyjskiej w Polsce - przejawem troski o stan stosunków między naszymi narodami.

Gdyby to ode mnie zależało - nie rezygnowałbym z jakiejkolwiek okazji promowania rodzimej sztuki wszędzie tam, gdzie tylko istnieją na to warunki, zainteresowanie i możliwości. Wystarczająco długo patrzę na ten świat, aby dostrzec, że sprawy mojej ojczyzny, jej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość w sferze polityki, gospodarki, wojskowości, a zwłaszcza kultury, postrzegane były i są znacznie intensywniej po wschodniej stronie mapy, niż na bliższym i dalszym zachodzie.

W dziedzinie kultury - przy całej skomplikowalności tego zagadnienia - respekt narodów Wschodu do naszej muzyki, wokalistyki, twórczości literackiej, teatru, a nawet sztuki tańca, był zawsze o wiele intensywniejszy, niż pobłażliwe tylko przejawy zainteresowania polską sztuką ze strony Niemców, Francuzów czy Włochów.

Docierały do nas w przeszłości - a zdarzają się i dzisiaj - rosyjskie głosy antypolskosci w rodzaju: Polaczki, Lachy, Polskie Pany (polityka), gdzie im tam do Czajkowskiego, Rachmaninowa, Prokofiewa, Szostakowicza (muzyka), my jesteśmy narodem Tołstoja, Gogola, Czechowa, Dostojewskiego (literatura). Często przy wódce przypomina się nam, że wielcy Rosjanie to spadkobiercy Iwana Groźnego, Piotra Pierwszego i Katarzyny Wielkiej. Wśród pijackiej czkawki chciałoby się dodać Lenina, Stalina, wspólnie z nami Dzierżyńskiego, Chruszczowa, Breżniewa, Gorbaczowa i Jelcyna.

Po takich dysputach zamiast się obruszać, braliśmy zwykle do ręki książki Bułhakowa, Pasternaka, Sołżenicyna, poezje Achmatowej, Cwietajewej, Mandelsztama, wzruszaliśmy się piosenkami Okudżawy, Wysockiego, Pugaczowej, chodziliśmy na spektakle "Borysa Godunowa", "Damy pikowej", "Katarzyny Izmaiłowej", oklaskiwaliśmy "Jezioro łabędzie", "Romea i Julię", "Spartakusa" i balety Eifmana.

Dawne rosyjskie elity zaczytywały się w naszym Mickiewiczu, Słowackim, Sienkiewiczu, Reymoncie, a w ostatnich dziesięcioleciach w twórczości Stanisława Lema. Po całej Rosji grano Moniuszkowską "Halkę", słuchano gry Marii Szymanowskiej, Ignacego Paderewskiego, Henryka Wieniawskiego, Karola Lipińskiego, śpiewu Marceliny Sembrich-Kochańskiej, Janiny Korolewicz-Waydowej, Ady Sari, Ignacego Dygasa, Stanisława Gruszczyńskiego i Adama Didura. Podziwiano magnackie siedziby na naszych kresach, a nawet snobowano się na nadwiślańską Warszawę.

W bliższych nam czasach doszły rosyjskie fascynacje mistrzami polskiego filmu (Wajda, Polański, Holland, Hoffman, Olbrychski, Janda, Żebrowski, no i kapitan Kloss, czyli Stanisław Mikulski), teatru (Grotowski, Kantor, Hanuszkiewicz, Grzegorzewski, Holoubek), twórczości muzycznej (Penderecki, Lutosławski, Górecki, Kilar), rozrywki (German, Santor, Demarczyk, Rodowicz, Połomski).

W czasach coraz większego zamętu, chaosu i podżegań do nienawiści, lata kultury polskiej w Rosji i na odwrót powinny mieć charakter permanentny, nieustannie podsycający ludzi nie do konfrontacji, a do przyjaźni i braterstwa (pardon za wyświechtane sformułowanie!). Braterstwo to jest zapisane między strofami muzyki, poezji, literatury, twórczości teatralnej i filmowej obu narodów. Trzeba tylko w trudnych chwilach mieć potrzebę wydobywania jego bezcennych wartości i posługiwania się nimi - że tak patetycznie ujmę - w walce dobra ze złem.

Bo nawet jeśli zło zwycięży, to polegniemy, ochoczo śpiewając "Pust wsiegda budiet solnce", grając Etiudę rewolucyjną Fryderyka Chopina, tańcząc poloneza z "Eugeniusza Oniegina", recytując "Do przyjaciół Moskali" i wyraźnie odróżniając Puszkina od Putina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji