Artykuły

Teatr Popularny: "List"

Pamiętamy jeszcze tocząca, się na łamach "Radia i Telewizji" dyskusję nad repertuarem Teatru Popularnego. Jednym z wypowiadających się był Andrzej Wróblewski, który domagał się przede wszystkim komedii. Nadszedł czas i na nią. Czwartą premierą TPT była jednoaktówka mistrza komediopisarstwa polskiego Aleksandra Fredry - "List". Została ona napisana w 1825 roku po "Panu Geldhabie" i "Cudzoziemszczyźnie", i w tymże roku wystawiona we Lwowie. Nie doczekał się ten utwór rozgłosu "Zemsty" czy "Ślubów panieńskich", ale stał się przedmiotem sporu między najwybitniejszymi historykami naszej literatury. Chmielowski zaliczał "List" do fars, Tranowski nazwał go "drobnostką wesołą", a Chrzanowski uważał, że "powinien być stawiany wyżej od pospolitych fars ze względu na świetne charakterystyki postaci". Ten ostatni nie wahał się zresztą nazwać "Listu" komedią charakterów. W słowie wstępnym, poprzedzającym piątkowy spektakl Lech Budrecki pogodził stanowiska Chmielowskiego i Chrzanowskiego nazywając "List" farsą, w której zwraca uwagę świetna charakterystyka głównego bohatera Orgona. Niezbyt rozbudowana akcja tej komedii wiąże się harmonijnie z charakterystyką postaci. W "Liście" znajdziemy dużo komizmu sytuacyjnego, a oprócz tego doskonałą postać męża - zazdrośnika. Toteż ocena Budreckiego wydaje mi się jak najbardziej trafna. Motto, które autor zaczerpnął z twórczości Andrzeja Maksymiliana Fredry: - "Pokazuje, że może być oszukany, kto się łatwo stracha, aby nie był oszukany", jest zarazem tematem i morałem tej "drobnostki wesołej". Chmielowski pisał o twórczości Aleksandra Fredry: - "Dał nam komedię typów powszednich, tak wesołą, tak plastyczną, tak dowcipną "jaką u nader niewielu tylko narodów znajdziemy". Te walory twórczości naszego największego komediopisarza sprawiają, że utwory jego możemy oglądać na ekranie telewizyjnym. Oglądaliśmy "Zemstę", "Śluby panieńskie" i wreszcie "List". Nie można powiedzieć, aby komedie tego autora należały do łatwych w realizacji telewizyjnej. Fredro jest za bardzo teatralny, aby można go było przenieść na ekran kinowy (czego przykładem film "Zemsta" Bohdziewicza), na małym ekranie pokazać też nie jest łatwo z tego samego względu. Zadania tego podjęła się "gościnnie występująca" w naszym ośrodku Maryna Broniewska. Reżyserowany przez nią "List" należał do tradycyjnie już dobrych przedstawień Teatru Popularnego. Broniewska dołożyła wszelkich starań, by trącąca już myszką komedia nie nudziła telewidzów, stosowała maksymalną ilość zbliżeń, by nie pozwolić oglądającemu na rozproszenie uwagi. W dobrej realizacji tego spektaklu pomogli jej w dużym stopniu aktorzy. Udało im się, trafić w typy fredrowskie, co w tym wypadku grało decydującą rolę. Z wyraźnym przymrużeniem oka potraktowała Bohdana Majda rolę Celiny jak również resztę postaci Marian Nowicki i pozostała część zespołu aktorskiego, co dało zresztą doskonałe wyniki. Janusz Kłosiński kreujący główną postać, Orgona, czuł się lepiej w drugiej części spektaklu. Zbigniew Józefowicz jako Zdzisław stworzył postać sympatyczną, przekonywającą i bardzo fredrowską. Podkład muzyczny zaskoczył mnie od początku przedstawienia. Solo na kontrabasie w żaden sposób nie pasowało do komedii Fredry. W czasie spektaklu przyzwyczaiłem się do niego, ale uważam, że nie było to najlepsze rozwiązanie muzyczne przedstawienia. Szkoda, że nie podtrzymano tradycji świetnego opracowania muzycznego "Kongresu we Florencji". Reasumując był to spektakl starannie przygotowany i mimo drobnych niedociągnięć można go zaliczyć do udanych premier Teatru Popularnego.

Tak więc mamy nareszcie utwór sceniczny w TPT. Jak wygląda porównanie z adaptacjami? Na osąd trzeba jeszcze poczekać. Wybór komedii Fredry został podyktowany obecną porą roku i dobrze się stało, że sięgnięto właśnie po zwarty dramaturgiczny "List". Bardzo płynną linię repertuarową nakreślił kierownik Teatru Popularnego Jerzy Antczak. Stwierdził on, że zadaniem TPT jest "nieść za sobą najwyższe wartości humanistyczne i najbardziej uniwersalne wartości moralne". Ta koncepcja nie budzi zastrzeżeń, chodzi "o teatr wielkich wzruszeń i wielkich emocji "o teatr uśmiechów i łez". Czy dotychczasowe premiery TPT odpowiadają tym założeniom? Na pewno tak. Toteż należy życzyć Teatrowi Popularnemu utrzymania się w dalszym ciągu na obecnym wysokim poziomie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji