Artykuły

Nie kupimy sobie pianina

"Jakobi i Leidental" w reż. Yosefa Carmona z Teatru Cameri z Tel Awiwu na I Spotkaniach Teatrów Miast Partnerskich w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

"Jakobi i Leidental " to tylko pozornie prościutka fabuła. Pewnego dnia starzejący się kawaler Itamar Ya'acobi decyduje nie grać więcej w domino z najlepszym przyjacielem Davidem Leidentalem. Obraża go i na rogu ulicy łapie za tyłek - dosłownie - starzejącą się pannę, rzekomą pianistkę Ruth Shahash. A ona łapie okazję i wychodzi za niego. David zaś ofiarowuje "młodym" w ślubym prezencie siebie samego.

Inscenizacja Yosefa Carmona z Teatru Cameri z Tel Awiwu odtwarza oryginalną reżyserię autora sztuki Hanocha Levina z 1972 r. Niby niewiele: literacki kabaret na troje aktorów. Odrzucony przyjaciel - oferma (Dror Keren) rozśmiesza pokrętnym rozumowaniem, że dla zabicia czasu w Japonii mógłby już iść spać, a tu jest dopiero siódma i wstyd kłaść się do łóżka. A rozochocony zalotnik bawi niezdarnym nawiązaniem rozmowy: "A w Salzburgu - Austriacy, co?". Akcję przerywają sentymentalne piosenki przy pianinie, najczęściej poświęcone radosnemu puszczaniu baków albo posiadaniu obfitego biustu.

Żarty uzupełnia poetyka mówienia na stronie. Bohaterowie Levina do siebie nawzajem nie mówią, lecz milczą - zarówno podczas kupletów partnerów, jaki i monologów w pseudo-rozmowach. Za to widzom wyjaśniają, co robią, a częściej to, co chcą zrobić, ale nie zrobią.

Sielankowy nastrój publiczności, bawiącej się kosztem postaci gorszych i podlejszych od siebie, przełamuje drugi akt. Ruth, widząc oschłość męża, z płaczem wychwala zalety swojego obłego ciała, trzęsie piersiami w rytm infantylnej wyliczanki, wreszcie - całuje buty małżonka. Tikki Dayan, korpulenta dama, w roli Ruth wstrząsnęła autoironią wobec własnego ciała, erotycznie nie pociągającego, obleczonego w wielką nocną koszulkę z koronkami. Jej upokorzenie było tym dotkliwsze, że obok niej jako Itamat stał Rami Baruch, ucharakteryzowany na łysiejącego faceta w kalesonach, z wąziutkim paskiem ruchliwych wąsików na górną wargą. Oczywiście Jakobi odszedł od kobiety, decydując arbitralnie, tak samo, jak w wypadku przyjaciela.

Za działaniami bohaterów Levina stoi przekonanie, że człowiek jako podmiot nie znaczy nic. Że w istocie jest taki, jakim widzi go Bóg - o ile w ogóle go dostrzega: czyli pyłkiem, nie stanowiącym niczego i nie stanowiącym o sobie. Spektakl kończy pieśń Ruth, że jutro kupi sobie pianino i założy białą sukienkę. W refrenach przeczą jej mężczyźni - nie, nie kupisz pianina i zawsze będzie chodzić w tej samej sukience. Wiemy, że to oni mają rację. Wzruszenie ogarnęło nie tylko mnie. Pełna widownia Dużej Sali Teatru Nowego poderwała się do owacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji