Jak partytura mszy
Cykl premier rozpoczynających sezon w łódzkich teatrach zamknął 14.10. "Wiktor albo dzieci u władzy" w Teatrze Powszechnym. Dzień wcześniej, w Teatrze im. S. Jaracza. odbyła się premiera najtrudniejszego chyba dramatu W. Gombrowicza - "Ślub". Za prawie niewidzialna, tiulową ścianą, w poetyce snu, akt tworzenia rzeczywistości jest zarazem aktem jej natychmiastowego rozkładu. Może w północnej Francji na linii frontu, a może we śnie w Małoszycach pojawiają się osoby tego dramatu kreacji, potrzeby tworzenia formy, definicji i chęci ich całkowitej negacji. Bohdan Hussakowski wyciągnął ze "Ślubu" sam ekstrakt. Ograniczył ilość występujących osób do niezbędnego minimum. Nie ma dworzan, dam, zbirów, lokai. Nie znaczy to jednak, by nie istnieli w przedstawieniu w ogóle. Oni są w każdej z postaci trzyosobowej grupy dygnitarzy: raz są pijakami, innym razem policjantami; biskupem, szambelanem; zawsze wiarygodni, zawsze zdradliwi - kilka osobowości w jednej. Z głównymi postaciami jest jednak inaczej. Ulegąją one zwielokrotnieniu. Wnętrze Henryka to Władzio - jedyny normalny pośród chorego świata, drugą "Henrykową" po-postacią jest Pijak, trzecią - Ojciec. Henryk w trzech osobach, a właściwie, licząc wiosną, w czterech montuje "Palicem" Pijaka nowy świat, nową formę, by zaraz potem zetrzeć je w pył i ustanowić nowy porządek, także krótkotrwały, bo przecież nikt nie jest za nic odpowiedzialny. Henryk stwarza sen, a sen "Henryka". Nie ma odpowiedzialności za słowa. bo w końcu to nie my je, a one nas wypowiadają. Trwa swoiste perpetuum mobile deformacji. Ślub jest jak partytura mszy: Chóry, występy solowe, piana i forte, uświęcony rytm, jest świątecznie wzniosły i tragicznie codzienny. Do sukcesu B. Hussakowskiego przyczynili się w sposób znaczący znakomici Jerzy Światłoń jako Henryk i mieszkający dotychczas w szufladzie wymuskanych amantów i romantycznych bohaterów Mariusz Wojciechowski w roli Pijaka. Nie zawiódł zresztą żaden z aktorów. Wielkimi oklaskami premierowa publiczność nagrodziła także reżysera i Krzysztofa Szwajgiera - autora fenomenalnej, mocno podkreślającej rytm przedstawienia, muzyki.
Na drugim biegunie wartości znalazła się realizacja Bohdana Cybulskiego w Teatrze Powszechnym. Roger Vitrac - autor "Wiktora albo dzieci u władzy" w 1926 roku wraz z Antoninem Artoud i Robertem Aronem założył teatr im. Alfreda Jarry. W ciągu trzynastu łat działalności teatr ten dał cztery premiery. Tu właśnie w roku 1928 miała miejsce prapremiera "Wiktora", sztuki tyleż surrealistycznej, co nudnej i stęchłej. 14. 10. na widowni Powszechnego przez dwie godziny oczekiwania na kurtynę, zastanawiałem się co jest bardziej niedobre: sztuka, czy aktorzy, pretesjonalna konwencja, czy scenografia? Najprzyjemniej z pobytu w teatrze wspominana przerwę. Mam jednak z tego wieczoru miłą pamiątkę. Jest nią bardzo dobrze zredagowany i pięknie, kolorowo wydany program. Może w przypadku następnej premiery będzie odwrotnie?