Artykuły

Jestem spełniona

- Czynnie uczestniczyłam w życiu Teatru Horzycy, chodziłam na Festiwale Teatrów Polski Północnej. Za czasów mojego dzieciństwa i młodości nie było Kontaktu, ale dużo się działo. Wystarczyło tylko chcieć się czymś zainteresować. Zanim się obejrzałam, już zostałam aktorką - mówi KATARZYNA ŻAK, aktorka rodem z Torunia, która dołączyła właśnie do grona laureatów w Piernikowej Alei Gwiazd.

Wszyscy znają dziś Panią jako Katarzynę Żak, czyli Solejukową z "Rancza", ale w czasach toruńskich nazywała się Pani inaczej...

- Niewiele osób pyta mnie o panieńskie nazwisko. Wyszłam za mąż za fajnego faceta jeszcze w czasach studenckich i szybko zmieniłam nazwisko. Czy ja trzydzieści lat temu zastanawiałam się nad tym, że mój mąż zrobi taką karierę? Wcześniej nazywałam się Katarzyna Matusiak, ale to nazwisko pamiętają pewnie moi koledzy ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Toruniu, do której chodziłam, albo ci, którzy widzieli moje pierwsze przedstawienie o "Koziołku Matołku".

To była Pani pierwsza rola?

- Tak. Kolega zachorował i pani, która prowadziła kółko teatralne, zdecydowała, że to ja zagram Koziołka Matołka. Pamiętam, że byłam bardzo przejęta. Później przez pięć lat śpiewałam w szkolnym chórze, który prowadził pan Kazimierz Jaworski. Odnosiliśmy duże sukcesy w konkursach wojewódzkich. To mi się podobało, ale traktowałam to jako hobby. Dopiero później uświadomiłam sobie, że ta przygoda ze śpiewaniem i aktorstwem wzięła się z miłości do teatru. Czynnie uczestniczyłam w życiu Teatru Horzycy, chodziłam na Festiwale Teatrów Polski Północnej. Za czasów mojego dzieciństwa i młodości nie było Kontaktu, ale dużo się działo. Wystarczyło tylko chcieć się czymś zainteresować. Zanim się obejrzałam, już zostałam aktorką.

Do wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej zdała Pani za pierwszym razem. Nie miała Pani kompleksu małego miasta?

- Nigdy nie myślałam o Toruniu jako mniejszym mieście. To właśnie tu był teatr, świetni aktorzy, przedstawienia z całej Polski. Od czasu do czasu przyjeżdżały fantastyczne teatry z Litwy czy Łotwy. W Biurze Wystaw Artystycznych przy Żeglarskiej oglądałam wystawy nie tylko polskich malarzy. Poza tym to było i jest miasto uniwersyteckie, gdzie zawsze był tłum ludzi i mnóstwo turystów. Nawet jak jeździłam na letnie kolonie, to zawsze mówiłam: A ja jestem z Torunia! Nigdy nie miałam kompleksu, że jestem z mniejszego miasta, być może dlatego, że moi rodzice pochodzili z mniejszych miasteczek. Wakacje spędzałam u dziadków i tam widziałam prowincję. Toruń zawsze był świetnym miejscem w Polsce. Kiedy poszłam na studia do Wrocławia, to miałam poczucie, że to miasto jest większe od Torunia, bardziej rozległe, ale nic poza tym. Ja do dziś mówię, że jestem torunianką, a nie, że urodziłam się w Toruniu. To zasadnicza różnica.

Zamiast kompleksów ma Pani wiele pokory. To jest recepta na sukces? Odsłoniła Pani swoją Katarzynkę w Piernikowej Alei Gwiazd, ostatnio dołączyła do ekipy "M jak miłość". Dobra passa trwa?

- Czuję się spełniona nie tylko jako aktorka. We wrześniu wystąpię w "M jak miłość", a także w "Czasie honoru". Poza tym działam na rzecz aktywizacji kobiet po 40. przy Kongresie Kobiet. Jestem ambasadorką akcji czytania w Polsce. Lubię życiowe role. Zawsze mówię, że najpiękniejszą, ale zarazem najtrudniejszą rolą do zagrania była dla mnie rola mamy. Moje dziewczyny dały mi poczucie satysfakcji i bezpieczeństwa. Mam też fajnego faceta za męża, z którym etap "ciężko" mamy za sobą i teraz może być tylko lepiej i w aktorstwie, i w życiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji