Artykuły

Jedno hipnotyzuje, drugie - nudzi

"Drumming" Anne Teresa de Keersmaeker i "De repente fica tudo preto de gente" Marcelo Evelin na XXIV Festiwalu Malta w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Anne Teresa de Keersmaeker i jej "Drumming" [na zdjęciu] hipnotyzuje, natomiast Marcelo Evelin nudzi, nawet nagością

Muzyka Steve'a Richa pochodzi z początków lat 70. ubiegłego stulecia. Choreografia de Keersmaeker z 1998 roku. A "Drumming" wydaje się świeży, jakby powstał zupełnie niedawno. Odpowiedź wydaje się prosta. Choreografka nie wydziwia. Interesuje ją li tylko relacja między muzyką a ruchem. "De repente fica tudo preto de gente" - spektakl całkiem nowy, obudowany ideologicznie, a nudny i o niczym.

"Drumming" rozpoczyna się od uderzenia perkusji i ruchu jednej tancerki. Ruchu tak samo energetycznego jak brzmienie instrumentu. Ten sam stopień nasycenia, ta sama energetyczność... Z czasem do linii bębnów bongo dochodzą brzmienia innych instrumentów perkusyjnych, tak jak do tancerki - pozostali tancerze.

Choreografka nie opowiada żadnej historii. Odkrywa natomiast struktury kompozycji Richa, które są dość proste i powtarzalne. Aby je pokazać w ruchu, szuka równie prostych gestów i kroków. W tej prostocie jest siła. Ale, aby nie nużyła - o co bardzo łatwo, musi zadbać o natężenie, o takie ich zestawienie i pomieszanie, by móc utrzymać widza w napięciu. Keersmaeker "pomieszania" nie myli z chaosem. Jej choreografia jest do bólu logiczna i precyzyjna. Na dodatek tancerze tańczą jak maszyny: trafiają jak perkusiści w punkt. Linie tańca krzyżują się, załamują, układają równolegle niczym osobne ścieżki wolnych elektronów, które nie zderzają się, nie kolidują ze sobą, ale współtworzą oryginalną mapę? strukturę? Każdy z nich pilnuje swojego zakresu ruchów i gestów, tworząc intrygującą harmonię. Ktoś może powiedzieć, że jest to taniec ładny, estetyczny... Tak. Jest piękny, bo naturalny.

"De repente fica tudo preto de gente" trwa godzinę, tyle samo co "Drumming". Piątka a chwilami szóstka czarnoskórych tancerzy ściśnięta w grupie miota się między publicznością. Dłuży się to szamotanie w nieskończoność. Po jakimś czasie grupa rozpada się, tancerze błąkają się samotnie, próbują się przytulić do kogoś z publiczności... Taki układ sekwencji powtarza się i nagle kończy. Nie bardzo rozumiem dlaczego tańczą nago. Zapytam trywialnie: bo nie mają nic do ukrycia?

Nie mam ochoty dochodzić drugiego dna tego chwytu. Nagość na nikim nie robi wrażenia. Tak samo jak bezładna bieganina po scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji