Artykuły

Listy

Droga Redakcjo!

Jestem zbulwersowana tym, co było mi dane zobaczyć i usłyszeć podczas gościnnych występów Teatru Stu z Krakowa w warszawskim Teatrze Małym 20 października br. Wyszłam, na szczęście nie tylko ja, po kilkunastu minutach oglądania czegoś, co trudno nazwać spektaklem teatralnym. Chowając się za szyld Sztuki, Historii, Kultury i za takie nazwiska jak ks. Kitowicz lub Z. Konieczny, krakowscy aktorzy wyłudzają od nas ciężko zarobione pieniądze i marnują nasz czas, serwując w zamian ohydny bubel, celowo użyłam słowa bubel, gdyż poczułam się w tym przypadku bardziej bezradna, niż gdybym nabyła wyrób nadający się tylko do wyrzucenia (tu nieudolnie, ale w jakiś sposób broni mnie przynajmniej prawo).

Oszukana przez ludzi uważających się za twórców kultury, praktycznie nie mam się do kogo zwrócić. Dlaczego milczą dziennikarze, krytycy, prawdziwi twórcy w sytuacji, gdy ktoś deformuje i opluwa (dosłownie!) to, co jest najpiękniejsze w naszej tradycji i kulturze? Czego się boją? Posądzenia o brak tolerancji, ciemnogród, zaściankowość, nienadążanie za demokratycznym duchem czasu? Gdzie tak naprawdę tkwi ten ciemnogród? Czy przypadkiem nie w tym milczeniu?

Może ktoś powiedzieć, że przejaskrawiam. Przed pójściem do Teatru Małego zetknęłam się z kilkoma informacjami o spektaklu Pana Grabowskiego zarówno w prasie, jak i w telewizji. Nikt nie powiedział prawdy!

Nie zdążyliśmy obmyć się z błota, którym nas ochlapywano tyle lat, a już wpycha się nas w coś jeszcze gorszego - przy milczącym przyzwoleniu tych, którzy uważają się za elitę intelektualną i kulturalną, jestem zwykłą Polką, nie mam jeszcze czterdziestu lat, mam normalną rodzinę i chcę, żeby te wartości, które zostały mi przekazane przez moich rodziców i ich pokolenie (chyba najciężej doświadczone), były w nienaruszonym stanie dostępne dla następnych pokoleń. Jeśli jest zgoda na zohydzanie dzieła księdza Kitowicza, to tak samo można będzie potraktować Trylogię lub "Pana Tadeusza". Jeśli można "oficjalnie" opluć Polaków sprzed kilkuset lat, to wkrótce Tych z Powstania i z Katynia spotka ten sam los. Krakowski Teatr Stu wykazał, że nie potrzeba do tego specjalnie dużo talentu, a nawet, że im mniej się go ma, tym "lepiej" to wychodzi. Ja się nie zgadzam! Nie z "twórczością" krakowskich aktorów - tacy zawsze będą. Nie zgadzam się z przyzwoleniem na tego typu działalność, z przyzwoleniem, jakiego udziela im milcząca większość, a zwłaszcza ci, którzy uważani są za znawców.

Bardzo cenię "Przegląd Katolicki" i wierzę, że nie pozostawi on bez odpowiedzi tej sprawy, tego zjawiska, nowego w naszej rzeczywistości, a już tak rozpowszechnionego w polityce, biznesie i, jak się okazuje, również w kulturze.

Łączę wyrazy szacunku

Barbara Porzycka - Gambin

Warszawa, 21 października 1992 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji