Menu
Wybitny gdański pianista jazzowy Leszek Możdżer razem z reżyserem Wojciechem Kościelniakiem i choreografem Jarosławem Stańkiem stworzyli nową jakość muzyczno-teatralną, czy wręcz nowy gatunek teatru muzycznego, zrywający z fabularną naiwnością i tandetną estetyką amerykańskich musicali. Prapremiera ich "transopery" (jak nazwali ów gatunek sami autorzy) według Szekspirowskiego "Snu nocy letniej", w której jako gwiazda wystąpiła Justyna Steczkowska, odbyła się w ostatni weekend października na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni.
Formuła "transopery" wynika z głównego tropu interpretacyjnego, jakim podążają autorzy. Spektakl zrodził się z potrzeby dotknięcia fenomenu snu, który karmi się tym, co w człowieku ciemne, zwierzęce. Las ateński staje się miejscem inicjacji seksualnej młodych bohaterów, którzy w wyniku czarów psotnych duchów odkrywają władzę instynktu, silniejszą od wszelkich nawyków kulturowych (zresztą rola Puka w interpretacji Janusza Radka bardziej niż ducha przypomina bohatera innej sztuki Williama Szekspira - Kalibana z "Burzy"). W sekwencji otwierającej trzeci akt spektaklu reżyser pokazuje, że ten dziwny wstydliwy sen może być śniony także gdzie indziej - podczas wesołej libacji, kiedy rozochocone przez alkohol ciała łącza się w przypadkowych konfiguracjach, nie zważając na logikę uczuć. Sprzymierzeńcem reżysera w kreowaniu tej transowej aury jest - obok muzyki - rewelacyjna choreografia Jarosława Stańka, rozpięta między "balem manekinów" a orgiastycznym tańcem "śniącego ciała", inspirowanym kulturami archaicznymi.
Widowisko imponuje inscenizacyjnym rozmachem i sprawnością gdyńskiego zespołu, w którym błyszczy wiele młodych talentów. Jedynym mankamentem ambitnej superprodukcji wydaje się brak oryginalnego libretta. Fabularna komplikacja Szekspirowskiej sztuki, rozgrywającej siew kilku planach o różnym natężeniu baśniowości, nie współgra z konwencją teatru śpiewanego. Wyrafinowana poezja w przekładzie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego nie ma szans przebić się do widza przez agresywną muzykę Leszka Możdżera, zmuszająca do śledzenia stylistycznych i nastrojowych wolt. Przegrywa również w konkurencji z niezwykle gęstym obrazem scenicznym.