Artykuły

Kameralnie ale ambitnie

IX Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca w Lublinie podsumowuje Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Lubelski festiwal to mała, ale wyraźna soczewka ukazująca różnorodność teatru tańca, jego stylów i szkół oraz związków z aktorstwem, literaturę, plastyką i muzyką. Festiwal dorobił się też grona twórców, którzy kochają Lublin i co roku powracają na festiwal

Festiwal to impreza kameralna, ale o ambitnym programie, konsekwentnie rozwijana i zdobywająca coraz liczniejszą publiczność. Lublin właśnie poprzez ten festiwal oraz środowisko skupione wokół Hanny Strzemieckiej stał się miejscem znaczącym na terytorium sztuki tańca. Świadczą o tym powroty na festiwal ważnych zespołów i tancerzy.

Należy do nich Joe Alter Dance Group, zespół założony przez Amerykanina, który dużo pracuje również w Polsce, tancerza, choreografa i pedagoga. Na Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca przyjeżdża do Lublina od początku ich istnienia. Jego spektakl "23:59:59", w którym tańczył z Elizabeth Swallow, oraz solowe, improwizowane "Lustro w lustrze" zachwyciły i wzruszyły publiczność. Pierwszy nawiązuje do sytuacji "za pięć dwunasta", która prowadzi do tragicznego finału. Scenografia podpowiada, że znajdujemy się w pokoju, gdzie dwoje ludzi siedzi naprzeciwko siebie. Taniec słaniającego się na krześle Altera opowiada jakąś historię, ale też stanowi czystą sztukę ciała. Joe Alter jest w tym bliski słowom Piny Bausch, stanowiącym motto tej edycji festiwalu: "Interesuje mnie nie to, jak się ludzie poruszają - ale co nimi porusza...".

Compagnie Stanislaw Wisniewski, równie częsty gość Spotkań, tym razem wymęczyła lubelską publiczność. Spektakl "Portrety" zdominowała plastyka - czyli scenografia: kilka wysokich parawanów wypełnionych dziesiątkami luster. Symbolizować miały zarówno sytuację artysty w czasach chaosu nowoczesności oraz tragedii wojen lokalnych, jak i sytuację publiczności. Ale przytłaczały tancerzy, przeszkadzały widzom i niejako z góry narzucały interpretację solowych scen.

Teatr Te'Art. Kam i jego spektakl "Raidho Ben Wunjo" odebrano jako rodzaj nowych poszukiwań. Tworzą go Kama Jankowska i Kama Jezierska, jedna filigranowa, druga - przeciwnie, co już wyostrzyło zmysły publiczności. Fizyczna odmienność tancerek, zdecydowanie odrzucających klasyczny teatr tańca, znakomicie dopowiadała przesłanie spektaklu o ścieraniu się sił, które w istocie tworzą jedność w cyklach przemian świata. Andrea. E. Woods, założycielka grupy Soulowork, zatańczyła nago, potwierdzając, że zachwyty nad jej zwinnością są jak najbardziej uzasadnione. Ale naprawdę kapitalnie wypadł Germaul Yusef Barnes (z którym Woods teraz współpracuje) w solowej choreografii "Nie/Widzialne bramy" [na zdjęciu]. Udało mu się dokonać czytelnej syntezy poprzez świetną pracę świateł, muzykę, kostium, ekspozycję ciała i jego faktury, jak i przede wszystkim przez sam taniec. Tyle z krótkiego przeglądu ostatnich dni Spotkań.

Na marginesie festiwalu, z uznaniem należy odnotować ponowne pojawienie się "5. Ściany", gazetki festiwalowej prowadzonej przez studentów specjalizacji teatrologicznej filologii polskiej UMCS. Narodziła się przy okazji Konfrontacji Teatralnych, redaktorem naczelnym jest Gabriela Żuk. "5. Ścianka" zamieszcza wywiady z reżyserami i aktorami oraz tzw. animatorami, zapowiedzi, omówienia i recenzje spektakli oraz to, co wszyscy lubią - rozmaite komentarze i docinki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji