Sztuczne oddychanie na teatralnych deskach
ROZMOWA DNIA z Krzysztofem Babickim, reżyserem "Sarmacji" Pawła Huelle w Teatrze Osterwy
Dziś o godz. 19 studencka premiera "Sarmacji" w Teatrze Osterwy. Z niespodzianką?
- Na premierach studenckich aktorzy siadają na scenie i rozmawiają. Dziś ta rozmowa odbędzie się po drugiej stronie teatru, w Galerii Wirydarz, gdzie wisi 25 sarmackich portretów. To dobra dekoracja do bardzo kontrowersyjnej sztuki Pawła Huelle.
W sztuce biskup Massalski przegrywa w karty pierścień, potem krzyż. W dodatku jest dziwkarzem. Dostaje już pan anonimy z pogróżkami?
- Ilekroć wystawiam w Lublinie kontrowersyjną sztukę, która zahacza o tematy kościelne, dostaję anonimy, a nawet pogróżki. To znaczy, że sztuka trafia w nerw. Tu też trafiła.
Paweł Huelle już kiedyś podpadł prałatowi Jankowskiemu z Gdańska?
- Jankowski podał go do sądu za to, że pisarz w artykule "Zrozumieć diabła" stwierdził, że prałat Jankowski przemawia jak "gauleiter, gensek, a nie jak kapłan". Ale Huelle wygrał sprawę. W "Sarmacji" też nie oszczędza kleru.
W spektaklu Stanisław August Poniatowski handluje orderami i w wolnych chwilach zajmuje się dziwkami?
- Sarmacja to ostry spektakl. Dla mnie nie jest to sztuka historyczna, mimo że jest wspaniale w historii polskiej zanurzona. Podobnie "Termopile polskie" Micińskiego, które zrealizowałem w Starym Teatrze. Wtedy cenzura zatrzymała mój spektakl, który był rodzajem sztucznego oddychania w świecie po stanie wojennym.
Resuscytację stosuje się jak z człowiekiem jest bardzo źle. Czy z dzisiejszą Polską jest aż tak źle?
- Spektakl Pawła Huelle też jest rodzajem sztucznego oddychania.