Artykuły

Sztuka o ludziach wielkiego roku 1944

Otrzymaliśmy pierwszy dra­mat o heroizmie naszej rewo­lucji.

Rok 1944... Powiatowe mia­sto na prawym brzegu Wisły. Hitlerowcy wycofują się, przewala się front, żołnierze ra­dzieccy i polscy idą dalej na­przód. To ważna przesłanka historyczna. Do miasta przyby­wają: towarzyszka Ola - sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PPR, Bogdan - oficer AL, czternastoletni Waldek. W mieście przebywa oddział akowski majora Groma. To osoby dramatu, sity rewolucji i siły kontrrewolucji.

Akowcy są zniechęceni, jed­ni wyrywają się do domu, in­ni do wojska na front. Z chwilą, gdy nie ma Niemców, których zresztą wypędzono bez ich udziału, nie widzą racji istnienia oddziału. Racje te istnieją dla Groma - hrabiego Ziembicza, miejscowego ob­szarnika. Nie może ich jednak wyjawić swym ludziom, prze­ważnie osobiście zainteresowa­nym sprawą rewolucji, choć zdezorientowanym. Pozostaje odwołanie się do ślepej dyscy­pliny, bezdyskusyjnych rozka­zów. W chwili, gdy jeszcze to­czy się wojna. Grom zamiast do Niemców strzela do ludzi nowej Polski. To moralna kompromitacja kontrrewolucji.

Tępy podoficer Piorun tłu­maczy zdezorientowanemu chłopu Jeleniowi sytuację międzynarodową:

- Ameryka trzyma na razie z Ruskim, bo ma taki rozkaz. - A kto Ameryce dał taki rozkaz?

Chwila konsternacji i:

- Masoni dali rozkaz.

I to jest intelektualna kom­promitacja kontrrewolucji.

Oddział Groma rozpada się.

Sztuka Kuśmierka wielkoś­cią i doniosłością tematu przy­wodząca na myśl radziecką klasyczną dramaturgię, jest jednocześnie "kameralna", rozgrywa się w jednym pokoju.

I jeśli pierwsze sceny: z wy­cofującymi się Niemcami, z rozminowaniem domu, były chyba nie najpotrzebniejsze, bo oddawały tylko zewnętrzny kształt historii, jeśli sceny z akowcami były trochę przez reżysera "puszczone" i przez aktorów potraktowane fałszy­wie - to w drugim akcie z chwilą, gdy na scenie zaczyna­ją działać ludzie rewolucji sztuka zaczyna głęboko interesować. W świetnej scenie rozmów telefonicznych Bogda­na jest autentyczny klimat pierwszego z wielkich lat na­szej rewolucji. Bogdan Niewinowski z wielką prostotą, na­turalnością i szczerą pasją gra Bogdana - jest bohaterem nie zdającym sobie sprawy ze swego bohaterstwa. Widać, że świetnie "leży", mu ta rola. Rozumiemy, gdy idzie za głosem serca: gdy rewolucyjna świadomość przestaje kontrolować jego rewolucyjną pasję. Spra­wa Bogdana jest najbardziej pasjonującą sprawą w sztuce Kuśmierka. To wspaniały bo­hater roku 1944. Sposób roz­wiązania tej prawdziwie dra­matycznej, głęboko poruszają­cej sprawy może budzić dysku­sję, nawet ostry sprzeciw. Wiąże się to z pewną słabością postaci Oli w sztuce. Ryszarda Hanin potrafiła nasycić ją wewnętrznym życiem, obda­rzyć jakimś szorstkim ciepłem, stworzyć żywego człowieka, Ale nie zmienia to istoty spra­wy. Dzięki szczęśliwym inter­wencjom Oli naprawione bę­dą błędy Bogdana, a on sam zostaje zdegradowany i idzie na posterunek jako szeregowy. Ale Ola jest w sztuce zbyt "anielska", jej wypowiedzi chwi­lami mają aż akcent "miłujcie nieprzyjacioły swoje". Prawda ostrych, surowych dni 1944 ro­ku zostaje tu naruszona. Pow­tarzam raz jeszcze - sprawa Bogdana może być zarzewiem pasjonującej dyskusji.

Jest jeszcze Waldek, kapi­talna postać czternastoletniego kaprala milicji, przedwcześnie dorosłego dziecka, które wal­czy jak dorosły i jak dorosły pije bimber...Wzruszająco gra go Witold Filler.

Postawa ludzi, którzy tworzą ludową władzę - i rozkaz pa­na majora, to wielka konfron­tacja dwóch racji postępowa­nia. Cóż dziwnego, że ludzie zmieniają obóz. Ale droga do obozu rewolucji nie jest pro­sta. Wielkim osiągnięciem Kuśmierka jest obok prawdzi­wego pokazania nowych bo­haterów, sprawa Chmury (do­brze granego przez B. Ejmonta). Ten uczciwy, myślący akowiec, szczególnie znienawi­dzony przez majora, rzuca ban­dę. Po drodze zaskoczony przez milicję, zostaje ujęty z bronią w ręku. W potyczce, która wywiązała się na skutek nieporozumienia ginie dwóch milicjantów. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności, głupota ka­prala z prokuratury, perfidne oskarżenia dawnych towarzy­szy, wszystko przemawia przeciw niemu. Ale widownia wie tyle, żeby wydać wyrok unie­winniający. Towarzysze na scenie wiedzą mniej. Jesteś­my poruszeni i czujemy się jak dzieci, które chcą ostrzec bo­haterów, przyjść im z pomocą. Jest to tylko jeden przykład dramatyczności tamtych czasów i dramatyzmu sztuki. Dawno nie mieliśmy do czy­nienia w sztuce współczesnej z tak dramatycznymi konflikta­mi jak sprawa Chmury i spra­wa Bogdana.

Nadchodzi finał: Ola pada od skrytobójczego strzału, ale jest to tragedia optymistycz­na, gdyż jak powiada Bertold Brecht w wierszu "Śmierć bo­jownika o pokój":

"Gdy ten, co został zabity

nie walczył sam

Wróg

nie zwyciężył jeszcze",

"Rok 1944" jest debiutem scenicznym Kuśmierka. Debiutem udanym. Mocne i słab­sze jego punkty podkreślamy wyżej. W tekście było tych słabości więcej, zwłaszcza, w ostatnim akcie, który w pew­nej chwili zmieniał się w mi­sterną kryminalną aferę z przygotowaniem zamachu na Olę. Zauważało się jakiś prze­rost chwytów dramatycznych. Reżyser znacznie pomógł tu autorowi, oczyścił tekst prze­prowadził do końca mocno sprawę główną. Można się spierać o szczegóły przedsta­wienia, na przykład czy po­trzebny jest końcowy akcent z głośnikiem radiowym. Może trzeba było więcej poskreślać, czy coś niecoś zmienić - Kuśmierek nie jest przecież "nie­tykalnym" klasykiem. Najsłabszym punktem przedsta­wienia są sceny wśród akow­ców - zwłaszcza rysunek ak­torski akowskich "szefów" jest rażąco prymitywny. Są i in­ne role, którym brak wyrazi­stości. Inscenizacyjnie nadano sztuce większy rozmach sto­sując m. in. szybkie zmiany sceny: raz jesteśmy w pokoju, raz przed frontem domu, w którym pokój ten (zasadnicze miejsce akcji) znajduje się. Re­żyser wprowadził też migawki niemal filmowe: bohaterowie wychodzą z pokoju - szybka zmiana - i widzimy ich wy­chodzących z domu na ulicę. To rozszerzenie jakby ram sztuki, nadanie jej pewnej epickości wydaje się dobrą, twórczą koncepcją insceniza­cyjną.

Dzięki istotnemu bogactwu treści dramatu, świetnej roli Niewinowskiego (zwłaszcza w dwóch najbardziej dramatycz­nych momentach Bogdana ak­tor potrafił zelektryzować nie­mal widownię), dobrej roli Ryszardy Hanin, Witolda Fillera i paru innych (na przykład Ja­nusza Paluszkiewicza jako sta­rosty) oraz dzięki starannej reżyserii Władysława Krasnowieckiego - przedstawienie wzrusza, a chwilami porywa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji