Artykuły

Powrót do lektur z dzieciństwa

"Baśń o zaklętym kaczorze" w reż. Konrada Szachnowskiego Teatrze im Andersena w Lublinie. Pisze Anna Rzepa Wertmann w serwisie Teatr dla Was.

Kiedy w dniu swojego święta moja przyjaciółka spytała mnie, kiedy ostatnio widziałam spektakl lalkowy, miałam z tym nielichy kłopot Tak bardzo mam nasączony umysł, serce i duszę "dorosłym" teatrem dramatycznym, że wizja nowej premiery "lalkowej" w lubelskim Teatrze im. Hansa Christiana Andersena stała się dla nas obu prezentem od Losu i powrotem do dzieciństwa. Dla mnie także czymś w rodzaju bardzo dużego haustu ozonu prosto w płuca - nie sądziłam, że jeszcze tyle we mnie zostało "wewnętrznego dziecka"!

Co podziałało tak ożywczo? Ukochana od maleńkości "Baśń o złotym kaczorze" Marii Kann w reżyserii Konrada Szachnowskiego. Świetnie znany z baśni ludowych zamysł dziewczęcia, które - musząc ratować chorego rodzica - czerpie wodę z zaczarowanej studni. Złotnik uwięziony złym czarem w postaci Złotego Kaczora przyrzeka wodę, ale w zamian za miłość i rękę dziewczęcia. Weronka przyrzeczenie spełnia, ale nadgorliwość jej siostry pętli wszystko: Kaczor musi odlecieć do zamku Czerwonej Czarownicy i tam pozostać. By miłego uwolnić, onaż musi w żelaznych trzewiczkach i z żelaznym kosturkiem świat przemierzyć, do zamku dotrzeć i piosenką czar złamać. Nie na ludzkie to siły, ale jak się pozyskało sercem i szczerością Księżyc, Słońce i Wicher, to dla chcącego nic trudnego...! Reżyser poprowadził narrację tak żywo i ciekawie, że bez trudu ten spektakl urzeka i czaruje nawet bardzo dorosłych Bawiłyśmy się na równi z półtora setką dzieciaków przedszkolno-szkolnych, a scenę sępienia hulajnogi od Wiatru zapamiętam chyba długo!

Fakt faktem, aktorzy "dali z siebie wszystko" - kolokwialnie to określając. Współgrało ze sobą stuprocentowe podejście do ról, urokliwa muzyka Jacka Wierzchowskiego oraz niesamowita plastyka ruchu. Co przy jednoczesnym animowaniu lalek jawajek jest nie lada wyczynem!

Ascetycznie świetliście przepiękną scenografię i urocze w swej prostocie kostiumy wymyśliła słowacka scenografka Eva Farkasova. Tyle tu przestrzeni, światła, żywych pięknych kolorów, tak wiele szacunku dla młodego widza, który przecież odbiera świat inaczej: bardziej wrażliwie, żywiołowo - mimo wszechobecnej dyktatury smartów, tabletów, multimediów i sieci...

Zastanawiam się, kto zauroczył mnie najbardziej? Chyba Mateusz Kaliński jako tytułowy bohater tej opowieści oraz partnerująca mu - i jednocześnie animująca jawajkę Weronkę - Gabriela Jaskuła.

Ogólnie mówiąc - jak to dobrze zobaczyć mądry, pouczający, zabawny i nie przesycony przemocą spektakl dla dzieci. Dzisiaj to już ,niestety, coraz większa rzadkość, tym większa chwała dla Konrada Szachnowskiego i całego zespołu za to cacko!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji