Artykuły

Milczenie i śmierć

DŁUGO czekaliśmy na polską prapremierę "NAMIESTNI­KA" ROLFA HOCHHUTHA. Sztuki, która od czasu wy­stawienia przed 3 laty w zachodnioberlińskim teatrze Volksbuhne obiegła większość scen europejskich, dotarła do Nowego Yorku i krajów Ameryki Południowej - wywołując wszędzie burzliwą reakcję. W wie­lu krajach m. in. w NRF, we Wło­szech i Francji - "Namiestnik" stał się powodem interpelacji parlamen­tarnych. Wszędzie wywoływał za­równo oburzenie jak uznanie, za­chwyt i potępienie. Ten dramat - z uwagi na swą problematykę mo­ralną i polityczną - nie pozostawia nikogo neutralnym.

Autor, Niemiec, opisując zbrodnie Hitlera, popełnione na Żydach i innych narodach podbitych - z pasją oskarża papieża Piusa XII o milczenie wobec morderców. Słowa­mi głównego bohatera, księdza Ric­cardo, mówi: "Nie działać - ozna­cza współdziałać". Racjom księdza Riccardo, wołaniom o przerwanie milczenia - przeciwstawia Pius XII argumenty polityka, widzącego w Hitlerze obrońcę zachodniej cywi­lizacji i miecz przeciw komunizmo­wi. Dla ofiar - Watykan ma współ­czucie, dla hitlerowców - prywat­ne potępienie i publiczne milczenie.

"Namiestnik" nie jest sztuką prze­ciw kościołowi katolickiemu. Przeciwnie - ojciec Riccardo uosabia niezachwianą wiarę w Boga i chrześcijaństwo. Ten świetnie zapowiadający się, pochodzący z arystokratycznej włoskiej rodziny, ksiądz dla uratowania przed samym sobą tej wiary, dla protestu przeciwko po­stawie boskiego namiestnika, dla solidarności z umęczoną ludzkością - pójdzie dobrowolnie na śmierć. Premiera "Namiestnika" w TE­ATRZE NARODOWYM w Warszawie jest na pewno ważnym wyda­rzeniem, nie tylko artystycznym. Problematyka utworu, która w szerokim rozumieniu traktuje przecież także o częstych konfliktach racji politycznych Kościoła z ideą chrze­ścijaństwa - jest ciągle aktualna. A przypomnienie zbrodni Hitlera - nie przestało nas oburzać do dziś. Wymiar tragedii nadaje jednak "Na­miestnikowi" przepiękna postać boha­terskiego księdza. Jego to rozterki, rozpaczliwa walka o ocalenie wia­ry w człowieka, a tym samym w Boga - czynią z utworu wielki dramat moralny.

Reżyser spektaklu, a zarazem au­tor bardzo klarownej adaptacji KAZIMIERZ DEJMEK - wokół tej właśnie postaci zbudował konflikt. Pius XII raz tylko pojawia się na scenie, będąc figurą raczej reto­ryczną. Postacią sztuki, która u nas, w Polsce, budzi sporo wew­nętrznych oporów - Jest szlachet­ny Niemiec w mundurze SS - Kurt Gerstein. Nie godząc się ze zbrodniami, popełnianymi w imieniu jego narodu - zdobywa się na protest i przypłaci to śmiercią.

Warszawski spektakl "Namiestni­ka" zapisze się w dziejach teatru wielką kreacją aktorską. Stworzył ją GUSTAW HOLOUBEK w roli księdza Riccardo. Ogromna siła we­wnętrzna, pasja, rozpacz, z jaką Holoubek go gra - nie da się opi­sać. Jego Riccardo jest wcieleniem szlachetności, cierpienia, wiary, a zarazem postacią z krwi i kości.

Nie dorównali mu, niestety, part­nerzy. WŁADYSŁAW KRASNOWIECKI zagrał papieża - zimnego polityka, ale nie w pełni pokazał jego inteligencję i fanatyzm, STA­NISŁAW ZACZYK nie bardzo - mimo opracowania technicznego ro­li - przekonywał do racji działania Kurta.

Z pozostałej licznej obsady utkwili mi w pamięci: LECH MADALIŃSKI jako szlachetny, pomagający prześladowanym, generał zakonu w Rzymie oraz ZDZISŁAW MROŻEWSKI, przejmujący w swym bólu, ojciec Riccarda. ANDRZEJ SZCZEPKOWSKI, grający zbrodniczego le­karza Oświęcimia (postać oparta na autentycznej), miał w sobie za ma­ło grozy i wyrafinowanego okru­cieństwa.

Jedno jest pewne: "Namiestnika" w Narodowym trzeba obejrzeć. Że­by go przeżyć z zaciśniętym ze wzruszenia gardłem, słuchając ostat­niej kwestii przedśmiertnej Ho­loubka - Riccardo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji