Artykuły

Posttraumatyczny syndrom wojenny

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi na festiwalu Rzeczywistość Przedstawiona w Zabrzu zaprezentował agresywną i męską sztukę wojenną - "Osaczeni" Władimira Zujewa w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. Przedstawienie zostało pokazane w idealnie do tego pasującym pomieszczeniu Kopalni Sztuki DEMEX. Postindustrialne wnętrze "osaczyło" bohaterów sztuki swoją surowością, dzięki czemu odbiór został maksymalnie zintensyfikowany.

Trauma wojenna wielokrotnie stawała się tematem artystycznego wyrazu. Wystarczy wspomnieć filmy, które powstały po wojnie w Wietnamie, czy literackie opowieści dotykające konfliktu zbrojnego na Bałkanach. Sztuka Władimira Zujewa jest natomiast opowieścią o wojnie w Czeczenii i próbie powrotu do normalności, co jak się okazuje nie jest już możliwe.

Historia, której będziemy milczącymi świadkami, rozpoczyna się od spotkania dwóch przyjaciół. Łarik (Sambor Czarnota) jest szczęściarzem, gdyż była mu oszczędzona wojenna zawierucha, natomiast Wesoły (znakomity Kamil Maćkowiak), jest "martwy za życia" - przeżył wojnę, o której teraz nie może zapomnieć. W jego głowie cały czas przewijają się obrazy kaźni, wyjęte niczym z cyklu "Okropności wojny" Goyi. Spotkanie, które przeradza się w alkoholową libację, staje się swoistym teatrem wojny. Wspomnienia powracają powoli - najpierw we fragmentach urywanych opowieści, by w końcu przerodzić się w całkiem realne wizje, które stają się najbardziej wstrząsającymi obrazami tegoż spektaklu.

Jedną z nich jest scena, w której niczym z grobu wyłania się Jim (Dobromir Dymecki) - najlepszy towarzysz broni Wesołego, który niestety nie miał szczęścia i poległ w trakcie walki. Jego pojawienie się jest zaczątkiem obrazu, w którym agresja, przemoc, fizyczność osiąga swoje apogeum. Jim i Wesoły szkolą Łarika, zmuszając go do czołgania się w ziemi i innych ćwiczeń wojennych (w międzyczasie podtapiając go w misce wody). A wszystko to coraz szybciej i szybciej - bez jakiejkolwiek litości.

"Osaczeni" zachwycają naturalistyczną i bezkompromisową grą aktorską. Trójce młodych aktorów udało się pokazać na scenie wojnę, która toczy się w ich głowach a jednocześnie wojnę, którą każdy mężczyzna musi stoczyć, bo tego wymaga od niego patriarchalna kultura. Jakby na to nie patrzeć, jest to przede wszystkim spektakl, w którym reżyserka pokazała kryzys współczesnej męskości - pod maską siły i agresji kryje się mały chłopczyk, który płaci wysoką cenę za "zabawę żołnierzykami". Tą ceną jest utrata własnej tożsamości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji