Artykuły

Bogusław Schaeffer poślizgnął się na skórce

"Ostatnia sztuka" w reż. Bogusława Schaeffera w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Dzienniku Polskim.

Jeżeli "Ostatnia sztuka" w teatrze Groteska okaże się pożegnaniem Bogusława Schaeffera z teatrem, to ów finał wypadł przygnębiająco.

Należę do pokolenia, które na spektaklach schaefferowskich uczyło się teatru. "Kwartet dla czterech aktorów", "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" czy "Audiencja V" były kunsztowną partyturą rozpisaną na słowa, nie dźwięki.

Dowcip wynikał nade wszystko z absurdu, sumującego tony wysokie z niskimi, a wdzięczną literacką aluzję z ciekawą obserwacją społeczną. Ów patent dawno temu wyczerpał moc, zwłaszcza jeżeli wykonawcami schaefferowskiego zamówienia są aktorzy o dużo skromniejszych możliwościach od Peszka, Grabowskiego czy Frycza. A ani Grzegorz Matysik, ani tym bardziej Bogdan Słomiński w żaden sposób nie mogą na tym polu konkurować z kanonicznymi odtwórcami tekstów kompozytora, dramatopisarza i teoretyka. Obaj wydają się zresztą

kompletnie bezradni nie tyle nawet wobec zadania stricte aktorskiego, co miałkości literatury.

Najnowsza tragikomedia Bogusława Schaeffera, również w jego reżyserii, opowiada o zmaganiu autora z aktorem. W założeniu powinno być zabawnie, ironicznie i błyskotliwie, w efekcie jest smutno i ponuro. I bardzo nudno. Półtorej godziny ględzenia o bredzeniu wydawało mi się testem nie do wytrzymania.

Schaeffer z czasów "Kwartetu" to była gimnastyka ciała i słowa. Żwawa aktorska akcja zamieniała się w reakcję z publicznością, niespodziankę i uśmiech. "Ostatnia sztuka" wygląda tymczasem jak dzieło smutnego epigona. Kilka dekad temu teza o rozgrywce aktora z autorem, w której jeden artysta staje się instrumentem partytury drugiego, miała moc lingwistycznego paradoksu o dużej, komicznej sile rażenia.

Wczorajsze pyszne żarty to jednak aktualne suchary. Oglądany przeze mnie spektakl większość widzów przyjęła w lodowatym milczeniu. Nie pomogły nawet czerstwe dowcipy o karcie płatniczej, parodia "Trylogii" oraz rozpaczliwe częstowanie publiczności bananami. Schaeffer poślizgnął się na skórce. Bolesny upadek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji