Artykuły

...a oni pletli trzy po trzy...

"Baśnie z mchu i liszaja" w reż. Leszka Bzdyla i Jana Kochanowskiego na Scenie Roboczej Centrum Rezydencji Teatralnej w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

... a oni pletli trzy po trzy można powiedzieć o bohaterach spektaklu "Opowieści z mchu i liszaja". Albo, jak dorosłe dzieci czytają baśnie i co z tego wynika?

W spektaklu Leszka Bzdyla i Jana Kochanowskiego "Baśnie z mchu i liszaja" pada intrygująca kwestia: "Pletli trzy po trzy", co młodszym użytkownikom języka polskiego należałoby przetłumaczyć, że bohaterowie "bredzili, co im ślina na język przyniesie".

Ktoś kto nie zna bajek o Żwirku i Muchomorku, co trudno sobie wyobrazić, mógłby tak pomyśleć, że rzeczywiście dwóch dorosłych facetów miota się po sali baraku Sceny Roboczej i bredzi.

Ale Bzdyl i Kochanowski są zbyt wytrawnymi graczami teatralnymi (Teatr Dada von Bzdülöw, Teatr Cinema), aby pozwolić sobie na takie potraktowanie widza. Dla nich baśń Italo Calvino nie jest pretekstem do opowiedzenia dorosłym własnej bajeczki z morałem, ale poszukanie w niej czegoś, co może nam pomóc zrozumieć siebie, odnaleźć w świecie, który nie zawsze daje się opisać, zrozumieć... Panowie udowadniają, że trudno rozstać się z dzieciństwem, że problemy przeżywane w tym fascynującym czasie, aktualizują się także w dorosłym życiu z tym tylko zastrzeżeniem, że na innym piętrze intelektualnym, emocjonalnym, egzystencjalnym. Oglądając ich odnosiłem wrażenie, że udało się obu panom zachować chłopięcość, a zatem ciekawość świata, ochotę na próbowanie..., nawet, jeśli czasami ociera się to o bredzenie.

Jan Kochanowski i Leszek Bzdyl traktują twórczość włoskiego pisarza również jako pretekst do poznania siebie na wzajem, zwłaszcza języka teatru, który każdy z nich uprawia na co dzień (obaj panowie wcześniej nie zetknęli się we wspólnej pracy). Bzdyl reprezentuje teatr tańca, Kochanowski - teatr, który łatwiej określić, czym nie jest, niż jest. Jedno co łączy oba teatry to fascynacja dadaizmem i dadaistami. Ten wspólny mianownik jest również widoczny w "Baśniach z mchu i liszaja", to płaszczyzna idealna do teatralnej rozmowy. Mnie jednak najbardziej zafrapował tańczący Jan Kochanowski, co dowodzi, że język teatru tańca nie zna granic.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji