Artykuły

Emigranci w Kameralnym

Teatr Kameralny w Lublinie przyszykował premierę. W nieła­twym, bo w większości wędrownym życiu zespołu, znalazł się czas na przygotowanie "Emigrantów" Sławomira Mrożka. Można powiedzieć, że będzie to spektakl autorski - reżysero­wał go, przygotował muzykę i scenografię Paweł Łysak.

Najmocniej bodaj związany z Te­atrem Kameralnym jest Andrzej Żarnecki, którego kapitalne realiza­cje, m.in. Moliera, mieliśmy okazję oklaskiwać.

- Jestem zafascynowany także tym, co robi Paweł Łysak i mam na­dzieję, że to początek dłuższej współ­pracy - mówi dyrektor teatru Jan Wojciech Krzyszczak. - Uważam, że "Emigranci" to sztuka ciągle aktualna, znakomicie napisana. Bardzo lubię Mrożka i cieszę się, że trafił na naszą scenę. Myślałem już od jakie­goś czasu o tym dramacie i choć nie jest to lektura szkolna - a z reguły prezentujemy repertuar dla młodzie­ży - to myślę, że widzowie obejrzą ją z satysfakcją.

Odnoszę wrażenie, że Jan Woj­ciech Krzyszczak układa repertuar według własnego gustu i wcale się nie mylę. Szef Teatru Kameralnego ani myśli zaprzeczać. Wręcz mówi, że jest w Lublinie tyle innych te­atrów, że każdy może coś dla siebie znaleźć. Wszystkie sceny uzupełnia­ją się i razem dają bardzo obszerny repertuar.

Lubelski Teatr Kameralny ma na swoim koncie jeszcze jeden sukces - oto już odbyło się 150 przedstawie­nie "Ani z Zielonego Wzgórza", re­żyserowane przez Jana Wojciecha Krzyszczaka, a bilety na następne sprzedane są do końca stycznia. Py­tam, czy nie obawiają się, że Ania niedługo powinna by zagrać Marylę?

- To pytanie ma znaczyć, czy Ania nie jest już zbyt stara - śmieje się Krzyszczak. - Myślę, że mamy inte­ligentnych widzów, którzy doskonale wchodzą w tę umowną grę i wiedzą, że to tylko aktorka. Poza tym Jola Rychłowska świetnie się trzyma! A tak na marginesie, jakiś czas temu próbowaliśmy zastąpić ją bardzo młodą aktorką, ale okazało się, że nie był to dobry pomysł.

W dalszych planach repertuaro­wych Jan Wojciech Krzyszczak ma realizację "Makbeta". Miał być inny dramat - "Romeo i Julia", ale nieco "w paradę" weszła Krzyszczakowi adaptacja filmowa. Jest chyba realistą i zdaje sobie sprawę, że dziś młodzież rzadko kiedy oglą­da wszystkie realizacje i delektuje się porównywaniem ich. Niemniej uważa, że każdy teatr powinien wy­stawić i Moliera, i Szekspira. - No, jeszcze także Kochanowskiego - do­daje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji