"Volpone"
360 lat minęło od prawykonania komedii ,,Volpone". A mimo to nie ma dzisiaj chyba kraju, w którym nie wystawianoby z niesłabnącym - powodzeniem tej sztuki. Oto Jeszcze Jeden dowód, iż rzecz prawdziwie wartościowa oprze się działaniu czasu... Sam autor, Beniamin Jonson - dramaturg angielski, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku, być postacią barwną i wśród swoich współczesnych bardzo popularną. Był człowiekiem teatru w całym tego słowa znaczeniu. Pisał bowiem nie tylko dramaty, lecz również krytyki i odnosił sukcesy jako aktor. Nic więc co teatralne, nie było mu obce. Spośród jego dzieł najbardziej chyba znana jest komedia "Volpone". Ben Jonson dobrze znał wszelkie tajniki i prawa, rządzące dramatopisarstwem. Pozornie fabuła komedii jest wątlutka. Rzecz dzieje się w Wenecji (angielscy pisarze chętnie umieszczali akcję swoich sztuk we Włoszech. Podobnie jak Jonson postępował współczesny mu i bardzo go nie lubiący... Szekspir). Volpone - potentat finansowy i dusigrosz postanowił powiększyć swój majątek w dosyć oryginalny sposób. Puścił pogłoskę, iż jest śmiertelnie chory, - już dogorywający. Zapisze zaś swój majątek temu, kto złoży dla niego największą ofiarę (w sensie pieniężnym, rzecz prosta). Wielu zachłannych mieszkańców Wenecji dało się nabrać na kawał. Po licznych perypetiach chciwość Volpone i jego oszustwo zostają ukarane.
Pozornie fabuła, jako się rzekło, wątlutka. Ale w jaki sposób podana! Znakomite, przezabawne sytuacje, wspaniały, brzmiący zupełnie współcześnie, dowcip, urzekający, bogaty język, doskonałe pointy, przepyszne sylwetki.
Reżyser telewizyjnej inscenizacji, Zbigniew Hübner, trafnie oddał atmosferę Wenecji sprzed 300 lat, nadał widowisku wartkie tempo, celnie wyeksponował większość zalet tej wspaniałej komedii. Spośród dość licznej obsady aktorskiej na pierwszym miejscu wymienić należy Jana Świderskiego w roli tytułowej. W sumie jedna z udanych pozycji Teatru TV.
