Artykuły

Świętojańskie zapomnienie

Teatr Wielki imienia Stanisława Mo­niuszki w Poznaniu nie tylko ope­rą stoi. Ma też w swoim zespole wie­lu bardzo dobrych tancerzy baleto­wych. Tancerzy młodych, obdarzo­nych bogatą wyobraźnią, nie tylko odtwórczych, ale i twórczych. A w dodatku mających szczęście, że po­mysł piątkowego spektaklu, który już chyba od dłuższego czasu wisiał w powietrzu, doczekał się realizacji. Oto tym młodym, zdolnym ludziom, którzy jeszcze wczoraj materializowali pomysły wielkich tej sztuki, ta­kich jak Birgit Cullberg, Mats Ek, Maurice Bejart, Ewa Wycichowska, czy Conrad Drzewiecki, powierzono role twórców choreografii. Role bar­dzo trudne i odpowiedzialne, wyma­gające jeszcze większej wyobraźni i umiejętności przekazania swoich koncepcji tańczącym rówieśnikom. Czy podołali zadaniu?

W krótkim tekście trudno jedno­znacznie odpowiedzieć na to obszer­ne pytanie. O tym, jak różny może być odbiór zaprezentowanych czte­rech obrazów, niech świadczy bo­gactwo pomysłów i koncepcji mło­dych choreografów, ich rozumienie wybranej muzyki, ich kontakt ze sce­nografami, preferencja stylu baleto­wego. Rysują się jednak pewne ge­neralia. Z pewnością jest w tych spektaklach widoczny język mło­dych, z pewnością obciążonych kla­syczną edukacją, nie zawsze język gładki i zrozumiały, czasami naiwny, ale nie pozbawiony pewnej świeżo­ści, witalności. Choć przy tej ostatniej zastanawia dominujący tragizm te­matyczny ("Dobranoc" Pawła Miko­łajczyka), czy wszechobecna dome­na miłości i jej rozmaitych konse­kwencji.

Trudno odmówić młodym głębo­kości przemyśleń (znów "Dobra­noc"), dużo trudniej nie dostrzec pro­blemów formalnych, nieporadności w uzyskaniu klarowności wypowie­dzi, dużo refleksji budzi wybór kom­pozycji muzycznych. W tym kontek­ście podobało mi się wyeksponowa­nie na plan pierwszy pięknych pieśni Richarda Straussa i dopełnienie ich bardzo tradycyjnymi układami chore­ograficznymi, tworzącymi jednak ze stonowanymi kostiumami i pomysło­wą scenografią (Mariusz Szmytkowski) bardzo interesujący klimat ("Lieder" Barbary Gołaskiej). Ale w tym wypadku, trudno mówić o debiucie choreografki.

Nazwa planowanego cyklu "Tańców świętojańskich" wywodzi się od daty prezentacji jego premierowego spektaklu. Ale w piątkowy wieczór miała ona także pewne odniesienie do "Snów nocy letniej" Izadory We­iss. Publiczność bardzo ciepło przy­jęła ten spektakl, a zwłaszcza jego ostatni, bajkowy "Sen zielony". Czy sprawiła to baśniowa kraina szekspi­rowskich elfów, czy może taneczna muzyka Karla Jenkinsa, czy może ta­neczne galopy filigranowych uczen­nic Państwowej Szkoły Baletowej w Poznaniu? A może po prostu niekie­dy mamy ochotę jedynie na niewy­szukaną, porywającą, odrywającą nas od trudów codzienności chwilę radosnego zapomnienia?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji