Zbliżenie jak w kinie
- Zależy mi na tym, żeby moja realizacja była tak intymna jak film. Powinna być wrażliwa i zaglądać w głębię oka. W niektórych scenach akcja będzie się toczyła o metr od widza - mówi NORBERT RAKOWSKI, reżyser "Uroczystości" w Teatrze im. Horzycy w Toruniu.
Norbert Rakowski [na zdjęciu] reżyseruje dla Teatru Horzycy "Uroczystość" - spektakl oparty na głośnym filmie Thomasa Vinterberga i Mogensa Rukova stworzonym według zasad Dogmy. Premiera sztuki w sobotę, 29 października.
Grzegorz Giedrys: Dlaczego postanowił pan rozpocząć prace nad spektaklem, który powstał na podstawie filmu "Uroczystość" Thomasa Vinterberga i Mogensa Rukova?
Norbert Rakowski: Wybrałem tę sztukę z kilku powodów. Po pierwsze, to znakomity materiał, świetnie skonstruowany i świetnie "opakowany". Przede wszystkim jednak to tekst, który dotyka problemów uniwersalnych i odsłania głęboko ukryte w nas emocje. To opowieść o rodzinie, która znajduje się o krok o poznania okrutnej prawdy o sobie. "Uroczystość" głośno mówi o hipokryzji w relacjach między najbliższymi. Najważniejsza i zarazem najtrudniejsza rzecz dla nas to być szczerym wobec samego siebie i wolnym. Każdy zmaga się z tym i w różnym stopniu mu się to udaje. Ta sztuka mówi o pułapce, w którą sami się wpakowaliśmy i nie wiemy, co z tym zrobić.
Odebrał pan wykształcenie aktorskie i reżyserskie. Czy znajomość warsztatu artysty dramatycznego ułatwia realizację spektaklu?
- Aktorstwo jednocześnie utrudnia i ułatwia pracę. Mogę pomóc aktorom w przygotowaniach do roli, do wytłumaczenia, jak ją zrozumiałem. Moja przeszłość aktorska nie ma tu jednak większego znaczenia. O wiele ważniejszą rolę pełnię jako reżyser, bo jestem pierwszym widzem spektaklu.
W zapowiedziach przed premierą dowiedzieliśmy się, że przedstawienie odbędzie się na dużej scenie Teatru Horzycy, na której zasiądą również widzowie. Dlaczego pan tak skrócił dystans między aktorem a odbiorcą?
- To dla mnie jedynie narzędzie, który posłuży do ujęcia tematu. Zależy mi na tym, żeby moja realizacja była tak intymna jak film. Powinna być wrażliwa i zaglądać w głębię oka. W niektórych scenach akcja będzie się toczyła o metr od widza. Takie zbliżenia daje niestety tylko sztuka filmowa.
Czy skorzysta pan w tym widowisku z zaleceń Dogmy*?
- Każda adaptacja sceniczna zaprzecza zasadom Dogmy. Teatr nigdy nie będzie naturalnym wnętrzem, bo zakłada umowność przedstawianego w nim świata. Na pewno tym, co upodobni tę sztukę do filmów realizowanych według tej konwencji, jest to, że widz będzie uczestniczył w widowisku jako podglądacz. a środki aktorskie są zbliżone do filmowych. Jednym słowem chodzi nam o prawdę.
*Dogma to manifest ogłoszony przez skandynawskich filmowców w 1995 roku. Zrywając z niektórymi środkami wyrazu, wysunęli postulat nadania obrazom jak największej autentyczności. "Uroczystość" jest sztandarowym dziełem Dogmy. Zasady konwencji: zdjęcia w naturalnych wnętrzach i oświetleniu, kamera - najlepiej wideo - z ręki, brak efektów specjalnych, zakaz studyjnego obrabiania dźwięku.
Norbert Rakowski - absolwent wydziału aktorskiego i reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Debiutował jako aktor w 1993 r. w Teatrze Szwedzka 2/4 jako Hamlet w sztuce "Rosenkrantz i Guildenstern nie żyją" Toma Stopparda. Od 1994 roku jest aktorem Teatru Współczesnego. Zagrał też kilkanaście ról w teatrze TV. Był asystentem Krystiana Lupy przy spektaklu "Powrót Odysa" w Teatrze Dramatycznym. Na festiwalu Azyl w 1999 roku w teatrze Studio wyreżyserował własną sztukę "Nagle". Sztuki przygotowywał dla Teatru Współczesnego w Warszawie, Bogusławskiego w Kaliszu, Powszechnego w Łodzi. Z Teatrem Horzycy współpracuje po raz drugi. W 2004 roku na toruńskiej scenie wystawił "Merylin Mongoł" Nikołaja Kolady.