Artykuły

Kultura miejscem debaty o współczesności

- Chciałbym, żeby wydarzenia artystyczne warszawskiej kultury były głosem w debacie o współczesności. Pieniądze, procedury, ekonomia to oczywiście rzeczy ważne, zwłaszcza dla urzędnika państwowego, ale marzy mi się, by Warszawa była miejscem dyskusji z udziałem ludzi kultury - mówi Tomasz Thun-Janowski, dyrektor Biura Kultury m.st. Warszawy.

Lidia Raś: Budżet, którym będzie dysponować Biuro Kultury w 2014 roku to blisko 190 mln zł. Ale potrzeby są ogromne. Oczekiwania, w związku z wyborem Pana na stanowisko dyrektora Biura Kultury, też. Tomasz Thun-Janowski: Tak, jestem tego świadomy, a wyzwania związane z zarządzaniem Biurem Kultury m. st. Warszawy są bardzo duże, bo dotyczą nie tylko kwestii artystycznych. Nie można, decydując o sprawach kultury, ominąć kwestii związanych z zarządzaniem, infrastrukturą, inwestycjami, z ograniczeniami natury prawnej, np. dotyczącymi własności, które bezpośrednio wpływają na możliwości przygotowywania oferty kulturalnej. Dla przykładu - w Warszawie właściwie nie ma teatru, którego sytuacja lokalowa byłaby optymalna.

TR Warszawa czeka na nową siedzibę przy placu Defilad, Roma potrzebuje większej sceny (gwarantowałoby jej to większą samodzielność finansową), siedziba Nowego Teatru wymaga dużych inwestycji, a scena i zaplecze Teatru Współczesnego nie spełniają optymalnych standardów. I tak dalej. Rozwikłanie wszystkich tych kwestii naraz nie jest możliwe, ale sukcesywne działania, z zachowaniem długoterminowej perspektywy, muszą przynieść efekty. Proszę pamiętać, że w kulturze jednostką czasu, po upływie której można dokonywać pierwszych podsumowań to nie rok, ale 3 lata.

46 proc. budżetu Biura Kultury przeznaczone jest budżet teatrów. To ok. 87 mln zł i to z pewnością kwota za mała w stosunku do potrzeb. Berlin wydaje więcej pieniędzy na 6 teatrów miejskich, niż Warszawa na 18. Temat liczby teatrów utrzymywanych przez miasto powraca jak bumerang od lat, tylko że choć wszyscy wiedzą, że trzeba coś zrobić, decyzji brak, bo to nie będzie łatwa decyzja. Pan też, rozpoczynając kadencję, powtarzał: "Trzeba sprawdzić na ile nas stać" . Czy w praktyce oznacza to, że zamierza Pan ograniczyć liczbę teatrów miejskich?

- Pierwsza kwestia, którą chcę podkreślić: ta mnogość i różnorodność jest zaletą, nie wadą. Im więcej dzieje się w kulturze tym lepiej. Moją rolą jest spróbować stworzyć takie warunki, by wszystkie teatry, z ich różnorodną ofertą programową, mogły sprawnie działać. Nie wszystkie jednak sceny muszą być finansowane z pieniędzy publicznych i nie wszystkie w równym stopniu. Część z nich posiada bowiem potencjał komercyjny, który pozwoli im na siebie zarobić (od pewnego czasu dotacje np. na Teatr Kwadrat czy Komedia są sukcesywnie zmniejszane, bo te sceny radzą sobie w nowej rzeczywistości; mniejszych dotacji potrzebowałby też teatr Roma, gdyby dysponował odpowiednio dużą widownią). Z kolei teatrom, które ze względu na charakter swojej działalności wymagają naszego mecenatu, musimy go zapewnić. A czy to będzie 10 scen czy więcej, tego nie potrafię teraz powiedzieć.

"Należy uciekać od indywidualnych preferencji i jednostkowych gustów artystycznych na rzecz zestawu kryteriów. Bo dziś problemem jest, że nie ocenia się merytorycznej wartości teatrów". To też Pana deklaracja. Czy udało się już wypracować miarodajne kryteria?

- Zespół, złożony z osób w przeważającej części niezwiązanych z warszawskimi scenami, ale mających bogate i różnorodne doświadczenie zawodowe związane z teatrem, opracował listę kryteriów, które mam nadzieję, pozwolą sprawdzić jak radzą sobie warszawskie teatry; pozwolą zmierzyć stopień realizacji misji czy funkcji społecznej poszczególnych scen. Na potrzeby pracy zespołu skategoryzowano teatry wg 4 podstawowych typów, które, raz jeszcze podkreślam, nie są typami wartościującymi: teatr autorski (eksperymentalny), repertuarowy, rozrywkowy i teatr dla dzieci. Tym typom teatrów zespół przypisał różnego rodzaju funkcje, które powinny one pełnić. Długa lista kryteriów przynależnych poszczególnym typom teatrów pozwoli nam odpowiedzieć na wiele pytań i podjąć decyzje, których nie można podejmować za zamkniętymi drzwiami gabinetu, ale trzeba wypracować w dialogu z dyrektorami teatrów. Ich doświadczenie i codzienna praktyka są dla nas bardzo istotne. Pierwsze efekty już są, bo na początku pracy widzimy jak radykalnie różną od innych misję mają wspomniane typy teatrów. Każdy z nich jest Warszawie potrzebny, ale trzeba je mierzyć różnymi miarami. Ostatecznie chcielibyśmy doprowadzić do takiej sytuacji, w której zebrane dane pozwolą podejmować decyzje o miejskiej polityce, w tym również wysokości dotacji.

A jakie konkretnie są te kryteria?

- Pełna lista ma dziś około 15 stron, ale spróbuję podać przykład. Można w dużym uproszczeniu powiedzieć, że od teatru autorskiego oczekujemy nie tego żeby miał dużą liczbę widzów czy zagranych przedstawień w ciągu roku, choć niewątpliwie jest to mile widziane, ale przede wszystkim tworzenia fermentu twórczego, skupiania uwagi środowiska artystycznego, uczestnictwa w festiwalach, zdobywania na nich nagród, angażowania młodych ludzi do działań artystycznych, zamawiania nowych tekstów dramatycznych, poszerzania języka teatralnego. Ta lista obowiązków jest oczywiście znacznie dłuższa, ale te przykłady mogą pokazywać najważniejsze oczekiwania. Chcemy też pytać czy autorskie teatry, które inwestują w produkcję teatralną środki większe niż średnia warszawska, nie powinny grać tych spektakli więcej w stolicy. Jednocześnie trzeba pamiętać o niebagatelnej roli budowania wizerunku Warszawy poza Polską. Całe zagadnienie wymaga rozsądku i rozwagi, ponieważ żadne pojedyncze kryterium nie będzie wystarczało do opisu roli teatru w mieście, ani nie będzie rozstrzygające. Chcemy w przyszłości przypisywać im stosowne wagi i monitorować efekty pracy teatrów. To zadanie pionierskie i, mam nadzieję, wyznaczające nowy standard - nikt wcześniej podobnych analiz nie prowadził.

A jak dyrektorzy przyjęli ten projekt? Pierwsze spotkanie odbyło się 20 stycznia.

- Mamy do czynienia z projektem pilotażowym i na początku drogi naturalna jest obawa. Wyjaśniamy więc do czego te dane mają nam służyć, jaki jest cel ich gromadzenia.

Ale dyrektorzy zapewne i tak się obawiają, że ostatecznie ta akcja doprowadzi do pozostawienia zaledwie kilku teatrów miejskich a pozostałe stracą swój status, a przy okazji renomę.

- Nie przesądzam dzisiaj o wnioskach, które mogą wynikać z zaplanowanej analizy . Nie wykluczam również żadnych rozwiązań, które będą z tych wniosków wynikały. Moją intencją jest, żeby pieniądze publiczne kierować tam, gdzie pełniona jest społecznie istotna misja, widownia jest pełna, teatr dobrze zarządzany i odpowiada w swojej ofercie na potrzeby widowni.

Dużo ofert wpłynęło na konkurs na dyrektora Teatru Powszechnego?

- Osiem, a wśród nich także zgłoszenia par uczestników: na kandydata na dyrektora i jego zastępcę. Do drugiego etapu przeszły 4 oferty, 4 komisja odrzuciła, ponieważ nie spełniały wymogów formalnych. W II etapie znalazły się oferty: Pawła Dangla, Pawła Łysaka, Bogdana Bernarczyka-Słońskiego i Adama Sroki. Teraz czekamy na wyniki odwołań (20 stycznia minął termin ich składania) i na początku lutego planujemy spotkania z kandydatami.

Ci kandydaci mają "doświadczenie w pozyskiwaniu pozabudżetowych środków finansowych?"

- To nie było kryterium obligatoryjne, ale preferowane. Oczywiście podczas rozmów z kandydatami będziemy pytali o te kwestie, jako ważne z punktu widzenia zarządzania Powszechnym. Teatr musi spełniać oczekiwania UE, która współfinansowała jego remont, a do ich realizacji potrzebne są większe środki niż dotacja podmiotowa.

Jeśli nie będzie 6 premier rocznie i 51 tys. frekwencji w ciągu roku, trzeba będzie oddać dotację?

- Na razie zakładam, że jednak uda nam się wywiązać z zapisów umowy. Chcemy stworzyć przyszłemu dyrektorowi jak najlepsze warunki i stosować najlepsze praktyki europejskie, dlatego konkurs ogłosiliśmy z dużym wyprzedzeniem (nowego dyrektora poznamy 14 lutego, a obowiązki obejmie 1 września - przyp. red.) Także z tego powodu dopuszczamy do uczestnictwa w konkursie pary kandydatów, ponieważ prowadzenie teatru wymaga zarówno doświadczenia w realizacji projektów artystycznych, jak i w zarządzaniu.

Panie Dyrektorze, czy jest szansa na zadowalające dla obu stron rozwiązanie sprawy w związku odebraniem patronów Teatrowi Dramatycznemu? Listy w tej sprawie napisali: Olgierd Łukaszewicz z ZASP, senator Borys-Damięcka...

- Po pierwsze znalazłem się w dość niewdzięcznej roli, ponieważ nie uczestniczyłem w podejmowaniu tej decyzji (Rada m.st. Warszawy zdecydowała o połączeniu Teatru Dramatycznego z Teatrem na Woli jesienią 2012 roku) i chcę podkreślić, że nie jestem stroną tego konfliktu. Po drugie nie odebrano patronów Teatrowi, tylko podjęto decyzję o administracyjnym połączeniu dwóch instytucji w jedną. Dzisiejsza dyskusja nie służy rozwojowi i spokojnej pracy teatru. Muszę też z żalem przyznać, że jakość tej debaty pozostawia bardzo wiele do życzenia. Liczę jednak na szybkie i rozsądne rozwiązanie tej kwestii, dlatego poprosiłem o przygotowanie opinii prawnej i na jej podstawie będziemy szukali rozwiązania, które nie zmieni charakteru samej decyzji (mówiliśmy wcześniej o koniecznej reformie teatrów, a łączenie instytucji jest jedną z jej form), ale uspokoi zaniepokojonych o dobre imię patronów.

Jedną z pierwszych Pana decyzji jako dyrektora Biura Kultury było podpisanie kontraktu z dyrektorami TR Warszawa i udzielenie gwarancji na utrzymanie siedziby teatru przy Marszałkowskiej 8 do 2020 roku. Wtedy ma się zakończyć budowa jego docelowej siedziby przy placu Defilad.

- Taki jest ambitny plan i mam nadzieję, że uda się go zrealizować. Zabudowa placu Defilad spowoduje, że to miejsce będzie mieć wreszcie charakter publiczny i społecznie użyteczny.

Swoje siedziby będą tam mieć zarówno TR Warszawa, który od lat boryka się z problemami lokalowymi oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W PKiN siedziby mają także teatry Studio, Dramatyczny i Lalka, a w dawnym kinie Bajka na Marszałkowskiej rozgościł się już Teatr Kwadrat, więc po oddaniu do użytkowania drugiej linii metra te teatry będą doskonale skomunikowane. Mam nadzieję, że plac Defilad zmieni swój charakter. Przygotowujemy na nim również okazjonalne, duże projekty kulturalne.

Kontrakt dla TR Warszawa przewiduje też dotację stałą w wysokości 7 mln zł oraz obietnicę dotacji na produkcje teatralne z Ministerstwa Kultury. Skąd taka hojność akurat dla tej sceny?

- To nie jest prezent, ale wynik ciężkiej pracy i dowód uznania dla tego zespołu. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego doceniło wielką kulturotwórczą rolę TR Warszawa i wkład w kreowanie silnego wizerunku Polski za granicą. M.in. dzięki dwóm wybitnym artystom z Warszawy - Grzegorzowi Jarzynie i Krzysztofowi Warlikowskiemu polski teatr jest na świecie potęgą i punktem odniesienia, o czym świadczą zaproszenia na zagraniczne festiwale i przywożone z nich nagrody. Poza tym, trzeba pamiętać, że TR od lat aktywnie korzystał z mecenatu ministerstwa, poszukując środków w jego programach operacyjnych.

Wspomniał Pan o nowej siedzibie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Czy po problematycznym wyborze 6 lat temu Szwajcara Christiana Kereza, który nie dostarczył w terminie projektu budynku, jest szansa na szybki wybór nowego projektanta?

- Rozpisaliśmy nowy harmonogram prac związanych z tą inwestycją Mamy dużo zgłoszeń, zarówno od polskich, jak i zagranicznych pracowni architektonicznych. Planujemy, że wiosną tego roku wyłonimy nową pracownię, a w 2015 roku będziemy mieli pozwolenie na budowę. Spor miasta z Christianem Kerezem nie został niestety zażegnany. Sprawa trafiła do sądu.

Programu Rozwoju Kultury w Warszawie do 2020 roku obowiązuje od kilku miesięcy. Ten projekt reformy warszawskiej kultury zakłada dość duży udział mieszkańców w współtworzeniu polityki kulturalnej. Czy możemy już mówić o pierwszych efektach?

- Przede wszystkim muszę powiedzieć, że w Warszawie uczestnictwo strony społecznej w podejmowaniu decyzji i proces konsultacji społecznych w sprawach kultury jest powszechną praktyką. Opis zadań konkursowych delegowanych do trzeciego sektora w obszarze kultury, wysokość budżetów na ich realizacje, regulaminy prac i skład komisji - wszystkie te decyzje są podejmowanie wspólnie. Warszawa uruchomiła pilotażowo budżet partycypacyjny, (25 mln złotych w tym roku będzie w dyspozycji strony społecznej). Ogłosiłem pierwszy od ponad pięciu lat otwarty konkurs na stanowisko dyrektora Teatru Powszechnego, podjąłem rozmowy z dzielnicowymi domami kultury, uczestniczę w wielu debatach, spotkaniach publicznych i wydarzeniach kulturalnych organizowanych także przez NGO; myślę więc, że jesteśmy w tej kwestii bardzo otwarci i aktywni. Proces zapraszania mieszkańców do współtworzenia polityki kulturalnej miasta jest długi i wymaga odpowiedzialności po obu stronach, ale jestem pewien, że warto ten trud podejmować.

W ramach Programu Rozwoju Kultury powołaliśmy kilka zespołów merytorycznych, które przygotowały konkretne projekty. Jednym z nich jest wspomniany już przez mnie zespół ds. teatrów, wkrótce, dzięki pracy zespołu ds. mapy kultury, będziemy wdrażali projekt, który pokaże warszawiakom co i gdzie dzieje się w mieście, a producenci, animatorzy i kuratorzy życia kulturalnego będą mogli sprawdzić jakimi zasobami dysponują i podejmować współpracę między sobą, analitycy będą zaś mogli zestawiać i porównywać różnorodne dane zebrane od organizacji kulturalnych. Kolejny zespół wypracował rozwiązania, które pozwolą wykorzystywać m.in. na działalność kulturalną lokale które nie mogą być trwale wynajęte. Bardzo się cieszę, że już niedługo, wzorem europejskich standardów, wdrożymy taki mechanizm i ułatwimy artystom i organizacjom pozarządowym dostęp do miejsc o złożonym statusie prawnym, a które nadają się do prowadzenia doraźnej działalności artystycznej, kulturalnej, edukacyjnej, społecznej itp.

Pracuje też zespół, opracowujący nowe założenia Warszawskiego Programu Edukacji Kulturalnej w Warszawie, kolejny - Kultura Bez Barier - zajmuje się systemowym podejściem do eliminowania przeszkód w uczestnictwie w kulturze dla osób niepełnosprawnych. Jak Pani widzi rozpiętość zagadnień nad którymi pracujemy jest duża. Moją ambicją jest również, żeby wprowadzać zmiany o charakterze systemowym, a nie interwencyjnym.

Ma Pan jakieś osobiste marzenie do realizacji a propos warszawskiej kultury?

- Chciałbym, żeby wydarzenia artystyczne warszawskiej kultury były głosem w debacie o współczesności. Pieniądze, procedury, ekonomia to oczywiście rzeczy ważne, zwłaszcza dla urzędnika państwowego, ale marzy mi się, by Warszawa była miejscem żywej i istotnej debaty z udziałem ludzi kultury, żeby zdarzało nam się w Warszawie jak najwięcej takich różnorodnych akcji, które będą poszerzały wiedzę o zmieniającym się świecie, o wyzwaniach z tymi zmianami związanych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji