Artykuły

POŻEGNANIE (1912-2004). Jolanta Skubniewska

Jolantę Skubniewską żegna Witold Sadowy.

Z Jolą Skubniewska łączyły mnie więzy przyjaźni. Poznaliśmy się w czasie okupacji. Pracowała w ruchu oporu. Organizowała zbiórkę i wysyłała paczki więźniom obozów koncentracyjnych. Była starsza ode mnie. W roku 1934 ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej i otrzymała dyplom aktorski. Jej koledzy z roku to Nina Andrycz, Elżbieta Barszczewska, Hanka Brzezińska, Henryk Borowski, Eugeniusz Fulde i Stefan Środka. I choć nie mniej utalentowana niż Jej koledzy nie zaszła tak wysoko jak oni. Mimo zmiennego szczęścia zapisała piękną kartę w swoim życiorysie. Zarówno jako aktorka, jak i społeczniczka. Była osobą wrażliwą, delikatną, pozbawioną przebojowości - a w tym zawodzie to rzecz szczególnie ważna. Często beztalencia dochodzą do głosu, a ludzie utalentowani giną, bo nie potrafią chodzić koło swoich spraw. Po dyplomie zaangażował Ją do Teatru Miejskiego w Częstochowie Iwo Gall, gdzie stawiała pierwsze kroki na scenie, debiutując rolą młodej dziewczyny w sztuce Ewy Szelburg-Zarembiny "Sygnały albo wielki kuglarz". Po dwóch latach pobytu w Częstochowie przyjechała z Iwo Gallem do Warszawy, który objął dyrekcję tak zwanego teatru peryferyjnego pod nazwą "Powszechny" wchodzącego w skład Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej. Teatr ten nie miał stałej sceny. Grywał w różnych częściach miasta. Przeważnie w salach szkolnych, między innymi na Narbutta. Byłem kiedyś na takim przedstawieniu jako młody chłopak. Były to przedstawienia na dobrym poziomie. Samo nazwisko Iwo Galla, a potem Eugeniusza Poredy gwarantowało poziom. Zagrała w tym teatrze Jolanta Skubniewska Alinę w "Balladynie" Juliusza Słowackiego w reżyserii Galla. Potem w Teatrze Kameralnym Ireny Grywińskiej i Karola Adwentowicza na Senatorskiej w pobliżu pl. Teatralnego z dużym powodzeniem, na zmianę z Jadzią Andrzejewską - Katarzynę w głośnej wówczas sztuce Fodora "Matura" w reżyserii Karola Adwentowicza. Dwa ostatnie lata przed wybuchem drugiej wojny światowej spędziła w teatrach miejskich w Łodzi. Pamiętne Jej role z tego okresu to Maria w "Wieczorze trzech króli" Szekspira w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego, ślepa Berta w "Świerszczu za kominem" Dickensa i Nike Napoleonidów w "Nocy listopadowej" Wyspiańskiego. Po wojnie miała znakomity okres w Poznaniu. Nie schodziła ze sceny. Grała Klarę w "Ślubach panieńskich" i Fruzię w "Damach i huzarach" Fredry, Hankę w "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej i Michasiową w "Pannie Maliczewskiej", Regę Greyer w sztuce Kiedrzyńskiego "Pensjonat we dworze", Helenę w "Spotkaniu po wojnie", Marię Magdalenę w "Judaszu z Kariothu" Rostworowskiego z udziałem Ludwika Solskiego w roli Judasza, Jerry Lawrance w "Szesnastolatce" i Anitę w komedii muzycznej Gozdawy i Stępnia "Kokosowy interes". Wszystkie sztuki w reżyserii znakomitego Ryszarda Wasilewskiego. Grała także w Teatrze w Świdnicy u swego profesora Wiktora Biegańskiego - Ksantypę w "Obronie Ksantypy" Morstina i Candidę w "Candzidzie" G.B. Shawa. W Warszawie w roku 1955 zagrała Rukienie w sztuce Bałtuszisa "Pieją koguty" w Teatrze Ludowym na Pradze w reżyserii Ireny Górskiej.

Wreszcie zdała egzamin reżyserski i jeździła po Polsce, realizując swoje marzenia. W Zielonej Górze wystawiła sztukę J. Szaniawskiego "Kowal, pieniądze i gwiazdy" oraz "Radców pana radcy" M. Bałuckiego (1957), "Człowieka za burtą" Cwojdzińskiego w Olsztynie (1958). "Powrót posła" Niemcewicza w Grudziądzu (1959), "Wesołe kumoszki z Windsoru" Szekspira w Zabrzu (1965), "Obronę genów" Cwojdzińskiego w Bydgoszczy (1964), "Żabusię" Zapolskiej w Kaliszu (1970) i wiele innych sztuk. Oddzielny rozdział w Jej życiu to montaże słowno-muzyczne, prezentowane na różne okazje we wszystkich dzielnicach Warszawy, a często w plenerze na Bielanach. Cieszyły się ogromnym powodzeniem. Bardzo wiele czasu i energii poświęcała Jola pracy społecznej. Działała w Związku Zawodowym Pracowników Kultury i Sztuki za czasów Mariusza Dmochowskiego, gdzie była sekretarzem, a także w Związku Artystów Scen Polskich. Dwoiła się i troiła, aby pomagać wszystkim, którzy potrzebują pomocy. Po przejściu na emeryturę działa ze zdwojoną energią w sekcji artystów-seniorów ZASP. Ostatnio chorowała. Odeszła cicho i bez rozgłosu - tak jak żyła. Żegnaj, kochana Jolu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji