Artykuły

Poczwórny atak na Hoffmana

- Basy przeważnie śpiewają partie postaci dojrzałych, bardzo starych, albo demonicznych. To wynika z charakteru naszego głosu - ciemnego, bardzo niskiego - mówi JANUSZ BOROWICZ, solista występujący w "Opowieściach Hoffmana" w Operze Nova w Bydgoszczy.

"Opowieści..." to dzieło, które można zaliczyć do science fiction. Jest to jakby alkoholowe przywidzenie Hoffmana, który opowiada o swoim utraconym szczęściu".

Rozmowa z basem Januszem Borowiczem, solistą występującym w "Opowieściach Hoffmana" J. Offenbacha, prezentowanych na deskach bydgoskiej Opery Nova.

Przebywając kilka godzin na scenie i wykonując cztery partie w jednym przedstawieniu, nie odczuwa Pan zmęczenia?

- To kwestia odpowiedniego rozłożenia sił. W "Opowieściach Hoffmana" Offenbacha często obsadza się jednego solistę w kilku rolach. Niewielkie zamieszanie robi się dopiero podczas charakteryzacji i zmianie kostiumów.

Wciąż zmienia się Pan na scenie, lubi się Pan przebierać?

- Nie mam wyjścia. Po licznych kostiumowych perturbacjach zlany jestem potem. Trudno jest także występować w perukach. Pamiętam, że jako tytułowy bohater opery "Don Pasquale" musiałem występować aż w dwóch naraz. Jedna udawała łysinę, a na niej nałożoną miałem lokowaną perukę. Było bardzo gorąco. W "Opowieściach" pracownicy opery pomagają mi szybko się przeobrazić i nigdy nie zdarzyło się, abym nie zdążył.

A zatem wcieli się Pan w...

- W radcę Lindorfa - podstępnego konkurenta głównego bohatera poety Hoffmana, będę także Coppeliusem szalonym wynalazcą, widzowie zobaczą mnie jako groźnego Dapertutto, demonicznego doktora Miracle i na koniec powrócę jako Linfdorf, który zamyka cały spektakl.

Wymienione postaci niszczą wizję szczęścia poety Hoffmana...

- "Opowieści" to dzieło, które można zaliczyć do science fiction. Jest to jakby alkoholowe przewidzenie Hoffmana, który opowiada o swoim utraconym szczęściu, o kłopotach w miłości. Widzimy walkę dobra, piękna, ideałów z siłami zła, które nie pozwalają bohaterowi na spełnienie się. Realną postacią jest tu na pewno radca Lindorf, pozostali bohaterowie są właśnie fantastycznymi wizjami zła odpowiedzialnego za liczne nieszczęścia.

Poetą łatwo manipulować, co Pana bohaterowie skrzętnie wykorzystują...

- Lindorf przechwytuje list miłosny śpiewaczki Stelli wysłany do Hoffmana, potem magik Coppelius wręcza Hofftnanowi okulary, aby widział swój ideał kobiety w lalce Olimpii. Dapertutto przekupuje Giuliettę, aby skraść Hoffmanowi odbicie, "pomaga" mu także w dokonaniu zabójstwa, a doktor Miracle doprowadza do śmierci kolejnej ukochanej Hoffmana i w końcu radca Lindorf upokarza pogrążonego w alkoholowym letargu bohatera przed kochającą go Stellą. Cztery opowieści - cztery porażki.

Czego te wszystkie role przede wszystkim wymagają od śpiewaka?

- Dużej skali, dramatycznego i jednocześnie kantylenowego brzmienia. Ogromną trudność sprawia przekazanie skrajnych emocji. Najbardziej emocjonalny jest akt z Antonią, w którym jestem doktorem Miracle - pozbawionym skrupułów, podstępnym szarlatanem o diabelskim śmiechu, a już za chwilę przeistaczam się w Dapertutta, który w bardzo śpiewnej arii opiewa piękno diamentu.

Pana bohaterowie to zazwyczaj czarne charaktery...

- Basy przeważnie śpiewają partie postaci dojrzałych, bardzo starych, albo demonicznych. To wynika z charakteru naszego głosu - ciemnego, bardzo niskiego. W dawnej operetce mówiło się o kobietach: blondynka to ta dobra, a brunetka zła. Z głosami też tak jest. Jasna barwa zawsze kojarzy się dobrze. Zresztą śmiesznie wypadłby na scenie "zły" tenor, zupełnie nie jak poważny demon, raczej jak nieszkodliwy diabełek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji