Artykuły

Polonez Jerzego S. Sity

Czas tańca toczy się po kole. Rytmiczne nawroty, powtarzalność układów, kroków, figur, abstrakcyjny obrządek usuwający w cień pogmatwaną, niejednoznaczną i zaskakującą rzeczywistość. Niegdyś rytuał odprawiany ku czci bogów - dziś już tylko nieszkodliwy narkotyk pozbawiony mistycznej symboliki, nadal wywołujący ekstatyczne uniesienia. Historia tańców staje się metaforą historii narodów. W barwnych korowodach zmieniają się epoki, style, mody. W polskiej literaturze taniec naśladuje los, odzwierciedla specyficzny stan społeczeństwa. Przed "Polonezem" Sity był menuet Mickiewicza, chocholi taniec Wyspiańskiego, Gombrowiczowski kadryl - jedyna forma w świecie pozbawionym formy, tryumfalne tango Edka w Mrożkowskiej wizji kresu kultury. Metafora polskiego tańca łączy w sobie groteskę z tragizmem. "Polonez" J. S. Sity to portret polskiej duszy, którą toczy od wieków ta sama choroba, poetycki zapis świadomości narodu schwytanego w pułapkę własnej mitologii, niezdolnego do dystansu, bezwzględnej samooceny.

Przestrzeń dramatu związana realiami z wydarzeniami poprzedzającymi drugi rozbiór Polski funkcjonuje wewnątrz "Wiecznego Teraz", jest przestrzenią rytualną, określoną miarą i tempem wiersza w równym stopniu co jego sensem. Niewiele jest w polskiej literaturze współczesnej tekstów umiejętnie łączących sferę poezji, specyficzną "dyktaturę" wiersza z rygorami sceny. W "Polonezie" dramat wyłania się z układu wypowiedzi, konstrukcji fraz, zakłóceń rytmu. Tańczymy jak nam zagrają, tańczymy jak nami kieruje wodzirej. Polityczna manipulacja moskiewskich dyplomatów, groteskowa naiwność i zwyczajna podłość, tych co z tonącego statku usiłowali uciec z wypchanymi kieszeniami, złudzenia łajdaków, dramatyczne targi na Zamku Królewskim, dominująca w pertraktacjach osobowość carycy Katarzyny, jej demoniczna wręcz obecność ciążąca nad poczynaniami Stanisława Augusta, to tylko tło prawdziwego dramatu, walki o duszę narodu, walki z historią, jej bezwzględnym dyktatem, którego nigdy nie nauczyliśmy się doceniać. Polonez Ogińskiego zabrzmi w dramacie Sity dwukrotnie: po raz pierwszy odegrany w Grodnie, z wielką pompą na cześć targowickich zdrajców i ponownie na końcu - odarty z patosu, akompaniujący słowom Kościuszki "są klęski, w których drzemie ukryte zwycięstwo".

"Polonez" pomimo zapładniającej wyobraźnię formy i dalekiej od szkolnych szablonów interpretacji historii rzadko gościł na scenach. Poza warszawską prapremierą w Teatrze "Ateneum" z pamiętną, wielką rolą Aleksandry Śląskiej w roli Katarzyny i spektaklem krakowskim, trudno wymienić znaczniejsze inscenizacje tego dramatu. Nie lubimy oglądać chwil klęsk, dramatycznych przewartościowań, odwracamy ze wstydem głowy od minionych upadków. Tę niechęć do rozgrzebywania ran bolesnych i wstydliwych spotęgować mogły wysokie wymagania postawione przed realizatorami, coraz mniejsza już wrażliwość na rytm i urodę wiersza, coraz rzadsza umiejętność jego przekazywania. Z tym większą satysfakcją odnotować należy powrót "Poloneza" w telewizyjnym spektaklu J. Sztwiertni, w doborowej obsadzie i wysmakowanej oprawie scenograficznej. Pomimo upływu wieków Polacy tańczą wciąż ten sam taniec. Dziś, kiedy po raz kolejny mamy szansę nadrobienia jałowych lat, fakt ten tym bardziej wymaga zastanowienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji