Artykuły

W tym sezonie w Operze Śląskiej

- Dzisiaj, aby widowisko operowe było ciekawe dla widza, spektakl potrzebuje nowoczesnych świateł czy przestrzeni, która może być konfigurowana watrakcyjny sposób. Wynika to oczywiście z kultury obrazkowej, wjakiej żyjemy - mówi TADEUSZ SERAFIN, dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu

ROZMOWA Z Tadeuszem Serafinem dyrektorem naczelnym r artystycznym Opery Śląskiej

Alan Misiewicz: Co słychać w Operze Śląskiej?

Tadeusz Serafin: Mimo wszystko jest dobrze, gdyż ze wszystkich zakrętów i kryzysów w ostatnich latach potrafiliśmy wyjść obronną ręką. Obcięto nam dotację, od wielu lat nie mamy odpowiedniego zaplecza technicznego w postaci zapadni, sceny obrotowej, kieszeni, większego orkiestronu. Dzisiaj, aby widowisko operowe było ciekawe dla widza, spektakl potrzebuje nowoczesnych świateł czy przestrzeni, która może być konfigurowana w atrakcyjny sposób. Wynika to oczywiście z kultury obrazkowej, wjakiej żyjemy. Konkurencyjne, ościenne teatry operowe - krakowski i wrocławski - doskonale zdają sobie z tego sprawę, więc mogą kusić widzów niezwykłą technologią. Ja natomiast realizatorom, których zapraszam do współpracy, zawsze mówię: "mały teatr - mała scena - małe pieniądze".

A mimo to w jakiś cudowny sposób udaje się pokonywać barierę niewielkiej przestrzeni scenicznej. Zdradzi pan ten sposób?

- Opera Śląska to nie jest tylko to, co robimy na niewielkiej scenie bytomskiej. Czasami przygotowujemy megawidowiska w halach, ogromnych teatrach czy plenerach. Takim pomysłem są nasze występy na Dolomitach, gdzie jednorazowo ogląda nas około 10 tysięcy widzów! Inne widowiska o dużym ciężarze gatunkowym to na przykład "Borys Godunow" czy "Tannhauser", "Carmina Burana", "Don Carlos". O wielu z tych spektakli było głośno w Polsce. Nie boimy się współpracy z zespołami rockowymi - nagraliśmy przecież dwie płyty z Dżemem, co uczyniło nas prekursorami łączenia muzyki rockowej z symfoniczną i operową. Rozszerzyliśmy działania edukacyjne, organizujemy Konkursy Wokalistyki Operowej im. Adama Didura oraz kursy mistrzowskie. Od lat jeździmy za granicę, gdzie promujemy polską kulturę. Gramy w poważnych szwajcarskich, holenderskich, belgijskich, szwedzkich teatrach, a tam żartów nie ma. W tym roku byliśmy w Niemczech z operą "Nabucco", którą wystawialiśmy w kilku miastach. Teatry zachodnie mają do dyspozycji nieporównywalnie większe pieniądze niż my... a mimo to możemy nawiązać znimi skuteczną konkurencję.

Ile kosztuje wyprodukowanie najtańszego spektaklu operowego?

- Od 300 tysięcy złotych w górę. Porównując Bytom z np. Warszawą, mogę powiedzieć, że tam wyprodukowanie najtańszego spektaklu jest kilka razy droższe niż u nas.

Co przyciąga widzów w sezonie, w którym teatr nie oferuje wielu premier operowych?

- Do tej pory realizowaliśmy dwie, trzy premiery w sezonie. W nadchodzącym 2014 r. myślimy o jednej, a poza tym opierać się będziemy głównie na wznowieniach. Jesteśmy w czołówce polskich teatrów operowych, które grają największą liczbę spektakli w miesiącu, to jest od 10 do 15. Wyprzedzają nas tylko Opera Wrocławska i Teatr Narodowy w Warszawie. Ale przede wszystkim staramy się, aby nasz repertuar był jak najbardziej zróżnicowany. Łączymy ambicje artystyczne z komercją. To nie jest łatwe zadanie, ale dzięki temu każdy widz znajdzie dla siebie coś interesującego. Zapraszamy inne teatry z gościnnymi występami, wchodzimy w kooperację, aby móc rozszerzyć nasz repertuar. Chciałbym, aby mój teatr był uniwersalny. Jakie propozycje ma Opera Śląska w tym sezonie?

- Niedawno gościliśmy Teatr Śląski z Opawy, który zaprezentował "Diabla i Kasię" Antonina Dvoraka. W grudniu z kolei wybieramy się tam z "Don Carlosem", a przy okazji będziemy kontynuować rozmowy dotyczące wspólnego przedstawienia.

W maju 2014 roku planujemy premierę baletu Sergiusza Prokofiewa "Kopciuszek". Poza tym baletem bogatych premier nie będzie. Jak wspomniałem, w tym sezonie opieramy się na wznowieniach. Przed nami też Gala Verdi/Wagner. Zasponsoruje ją pewien znany koncern samochodowy, który w swojej nazwie ma litery imion wspomnianych kompozytorów. Więc czasami mechanika samochodowa i muzyka operowa miewają ze sobą coś wspólnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji