Premiera "Diabłów z Loudun"
30 metrów sześciennych drewna, 4 tony stali, 2 tysiące m kw. powierzchni dekoracji obitych tkaniną - oto tylko część surowców i materiałów, które potrzebne były do realizacji przedsięwzięcia największego w dziejach Teatru Wielkiego.
"Diabły z Loudun" Krzysztofa Pendereckiego, których łódzka premiera odbyła się w minioną sobotę i niedzielę w obecności mistrza i towarzyszącej mu jak zazwyczaj małżonki, przygotowane zostały w rekordowo krótkim czasie. Próby dla solistów i zespołu wykonawców rozpoczęły się w marcu, a nadzwyczaj pracochłonne dekoracje powstały w zaledwie dwa miesiące. Najwyższa z nich ma 18 m wysokości. Uszytych zostało 170 kostiumów - z juty dla chóru i z żakardów, obficie zdobionych taśmami dekoracyjnymi - dla solistów. Wszystkie pracownie zatrudnione były przez 12 godzin na dobę, pracowały w wolne soboty, a także w niedziele.
Przypomnijmy, że łódzka realizacja "Diabłów z Loudun" jest drugą w Polsce po warszawskiej w reżyserii Kazimierza Dejmka w roku 1972, a jak stwierdził dyrektor TW - S. Pietras - 28 w świecie Krzysztof Penderecki powiedział, że z dotychczasowych wystawień "Diabłów" najwyżej sobie ceni ich prapremierę w Hamburgu (1969) w reżyserii Konrada Swinarskiego, pod dyrekcją łodzianina - Henryka Czyża.
Premierę w Teatrze Wielkim reżyserował Marek Weiss-Grzesiński, kierownictwo muzyczne sprawował Andrzej Straszyński, scenografię projektował Wiesław Olko, a kostiumy Irena Biegańska. Chór prowadziła Lajla Zaborowska.