Artykuły

Mechaniczna pomarańcza

Coraz trudniej o odkrycia repertuarowe.Ze starych szaf rzadko wypadają manuskrypty dramatów na miarę Stanisławy Przybyszewskiej czy Witkacego. Odkryta właśnie sztuka "Król Nikodem" sześćdziesiąt lat temu zyskała pewien rozgłos. Zachęca tym,że często ją porównywano właśnie do dzieł Witkacego.Łączy przyszłościową społeczną antyutopię,z dozą groteskowego humoru i polityczną satyrą(szanse na aktualizację!?). Do tego wyszła spod pióra pisarza oficjalnie przez długi czas wyklętego,którego dopiero od niedawna można rehabilitować. Podobno wyłowione ze zbyt dużej głębi ryby pękają i rozlatują się w kawałki.Wyciągnięty ze swoich czasów "Król Nikodem" Ferdynanda Goetla i Rafała Malczewskiego zachował się tak samo.Rzecz dzieje w roku dwutysięcznym Rzecząpospolitą rządzi podobny do Piłsudskiego król Nikodem, który w istocie jest robotem sterowanym przez trzech komisarzy i straszliwego wampa.Potem,po kolei,obejmują oni władzę,aż państwo rozbije się w chaosie barbarzyńskiej anarchii.Po niej może nastąpić tylko powszechna automatyzacja.Straszaki międzywojennej futurologii,znane już skądinąd w poważniejszych wydaniach,okazują się kompletnie zdezaktualizowane i nudne.Każde zdanie iskrzyć się ma humorem,działającym może na ówczesnych czytelników "Muchy",dziś to wprost nie niewyobrażalnie ramotowatym. Konstrukcja akcji szwankuje tak,że przez większość drugiego aktu trudno zrozumieć, co się dzieje na scenie.Dekoracje są oszczędnościowe:z metalowych kształtek i czarnej folii. W połowie zaproszony gościnnie zespól -z Józefem Fryźlewiczem, Witoldem Pyrkoszem i Józefem Józejczykiem w rolach komisarzy,z Edmundem Fettingiem jako ich pomocnikiem i Barbarą Wrzesińską w roli wampa - uparcie brnie aż do finału,kiedy to zaczyna się dyskoteka: dzisiejszy ekwiwalent automatyzacji.Jest tam jeszcze młodopolski,naukowy prorok - dawny mąż wampa - Profesor Rybak.Siedzi tajemniczo w lochu,rozmyśla,nie pojawia się wcale. Majstruje przy rakiecie wysyłanej na Marsa (motyw jak Żuławskiego). Na koniec,gdy już wszystko się wali,odlatuje nią w wielkim huku - odpycha,rzec można, planetę spodloną.Na falach radiowych przesyła morał zdziczałym ziomkom.Zdaje się jednak,że na Marsa nie doleciał;urwał się już z Księżyca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji