Artykuły

Büchner straszy w Poznaniu

Przedstawienie "Woyzecka" Büchnera w Teatrze Nowym w Poznaniu stało się sygnałem do nowej dyskusji nad teatrem Byrskich. Na Plenum Komitetu Miejskiego PZPR, krótka, - bo nie trwająca jeszcze roku działalność teatralna Byrskich w Poznaniu oceniono m.in. w ten sposób: "nowe kierownictwo nadaje teatrowi charakter raczej eksperymentalny, nie zawsze zgodny z zasadniczymi tendencjami wystawianych sztuk" ("Gazeta Poznańska").

Na czym polega to "eksperymentatorstwo", lub jakie są kryteria "zasadniczych tendencji wystawianych sztuk" - tego ocena towarzyszy z Komitetu Miejskiego nie sprecyzowała, choć wiemy, że co wybitniejsi i ambitniejsi twórcy odnajdują zawsze w dziele teatralnym nowe i zasadnicze - ich zdaniem - tendencje. I na tym polega eksperymentatorstwo w teatrze: na ustawicznej konfrontacji sceny z bieżącą oceną jej społecznej aktualności. W ten sposób teatr staje się diagnostą moralności i komentatorem polityki, propagatorem nowych programów estetycznych i intelektualnych itd. Nazywamy go wtedy teatrem zaangażowanym społecznie, wojującym i filozofującym, bo nieograniczone są jego możliwości w ukazywaniu coraz to innych "zasadniczych tendencji" korespondujących z coraz to innym profilem rzeczywistości społecznej.

Podczas dyskusji w Klubie "Od Nowa" na temat Woyzecka, ktoś zainterpelował Byrskich: jak długo jeszcze może sobie pozwolić ich teatr na przeciwstawianie się poznańskiemu widzowi. Exemplum: "Woyzeck" - sztuka "elitarna", szokująca widownię ostrym językiem i niesamowitością, obrazów scenicznych. Byrski odpowiedział: nigdy nie stawialiśmy i nie stawiamy barier między sceną a widownią. A to, ze przemawiamy językiem najmądrzejszym i najuczciwszym - na jaki nas stać, to dowód naszego szacunku dla widza, któremu dajemy to co mamy najlepszego (...)

Odkrywamy przed nim prawdę, choć jest ona nieraz gorzka i przerażająca (...) odkrycia Kocha były przerażające, ale z wielkiego obszaru ludzkiej niewiedzy usunęły jeszcze jedna niewiadomą (...)

Oto dlaczego "Woyzeck" Büchnera napisany przed 125 laty stał się w teatrze poznańskim dużej miary odkryciem natury filozoficzno-społecznej. W antrakcie jednego z przedstawień "Woyzecka" kilku widzów manifestacyjnie oddało bilety - jeden z nich lapidarnie ocenił sztukę: "klozetowa"! ...

Jakiż to więc materiał zapalny mieści w sobie "Woyzeck" Büchnera, jeśli wznosi się dokoła niego ponure barykady! Prima facie jest to sztuka kryminalna o pewnym lipskim fryzjerze nazwiskiem Johann Christian Woyzeck, który z zazdrości poderznął pono gardło (anno 1821!) ex-kochance - niejakiej pani Woost. I co dalej? Otóż Woyzeck pomimo głosów obrony, dowodzących jego psychopatii został powieszony. Młody pisarz i rewolucjonista Georg Büchner zaprotestował przeciwko śmierci fryzjera. Co więcej, w dramacie pt. "Woyzeck" oskarżył ówczesne społeczeństwo o nieludzkość, o zaszczucie człowieka. Rozwinął i poszerzył retrospektywnie p r o c e s Woyzecka w jakimś zasadniczym wymiarze socjalnym, moralnym i humanistycznym.

"Woyzeck" Büchnera buntuje się przeciwko moralności, nauce i przemocy Kapitanów, Doktorów i Tamburmajorów. Uderza nożem w Marię, która oddala się Tamburmajorowi, ale nóż przeznaczony był dla kogo innego. Pchnął nim jurną kochankę na zasadzie neurotycznej dekompensacji.

Jeden z młodszych widzów powiedział po przedstawieniu: "Woyzeck" przeraził mnie... On podżega do zbrodni, która ma w sobie coś z ekstazy, budzi dreszcz aprobaty, ani cienia protestu... Przebite nożem ciało Marii to ofiara, która przynosi ulgę... Po zabójstwie Marii ciśnie się na usta okrzyk: śmierć tyranom, śmierć mafii!!"

Woyzeck - naiwny i prymitywny nonkonformista (pierwszy pono w literaturze niemieckiej proletariusz!) podnosi żagiew buntu przeciw określonym stosunkom społecznym. Woyzeck to tragiczny bohater ze stronic konspiracyjnego "Gońca Heskiego" Büchnera, najbardziej rewolucyjnego zdaniem Heinza Kamnitzera dokumentu z okresu przed Manifestem Komunistycznym. Ale bunt Woyzecka wyrażony "pięknym", klasycznym zabójstwem, nad którym cmokają z zachwytu policjanci - przestaje być sprawą historii i przyobleka się w kształt wielkiej społecznej metafory, która aż prosi się, aby w nią wpisać wiele nowych, aktualnych treści.

Ekspresjonistyczną metaforą Büchnera posłużył się Brecht, za nim poszli inni - nawet Kafka i Sartre.

"Proces Józefa K." to pokaz funkcjonowania społecznej machiny strachu, szantażu i zbrodni. "Mur" Sartre'a to współczesna, klinicystyczna analiza antyludzkich kompleksów. Nawet u Becketta mamy naszkicowany problem jakiegoś fatalistycznego, nieomal biologicznego niedopasowania ludzi do siebie. W owym niedopasowaniu, w owej permanentnej przeciwstawności jest coś ze zwierzęcej awersji jednych zwierząt do drugich. Bezsilność, nieuleczalna choroba (w "Końcówce" Becketta!), jest źródłem swoistego antyludzkiego kompleksu i pogardy dla drugiego, równie słabego i chorego człowieka.

W "Woyzecku" Biichner działanie antyludzkich komplektów ukazał na płaszczyźnie konkretnych stosunków społecznych, które są podstawowym źródłem przerażającego antyhumanitaryzmu. Ale konstrukcja samej płaszczyzny konfliktu w "Woyzecku", demonstracja psycho-patologii jego buntu, odsłonięcie realnych, materialistycznych, ba, fizjologicznych motywów działań społecznych, to akt wielkiej współczesności i aktualności "Woyzecka" Büchnera anno 1959!

Młody docent zurychskiego uniwersytetu, twórca konspiracyjnego "Gesellschaft der Menschenrechte", autor naukowej pracy o anatomii porównawczej ryb i amfibii - przeżył niespełna 25 lat; w "Śmierci Dantona" mówi: "Mało wiemy o sobie. Jesteśmy gruboskórcy, wyciągamy do siebie ręce, ale to próżny trud, nawzajem ścieramy sobie tylko twarde naskórki - jesteśmy bardzo samotni... Znać się? Musielibyśmy chyba podnosić sobie pokrywy czaszek i myśli wywlekać z włókien mózgu".

"Egzystencjalizm" Büchnera to konstatacja biologicznej żywiołowości świata ludzi, którego istotą jest ustawiczna nierównowaga żądz i zachłanności, mocy i przemocy. Humanistyczną korekturę tego świata widzi Büchner we wprowadzeniu do ludzkiego stadia jakiegoś powszechnego współczynnika tolerancji. W noweli "Lenz" stwierdza, że "na to, żeby wniknąć w odrębną istność każdego, trzeba kochać ludzkość. Nikt nie powinien nam się wydać zbyt nieznaczący, nikt za brzydki..." A w komedii "Leonce i Lena" dodaje: "nawet najlichszy z ludzi tak jest wielki, iż o wiele za krótkie bywa życie, aby moc go naprawdę pokochać".

Kim był i kim jest dziś dla nas ten dwudziestoparoletni geniusz, którego Lukacs nazwał następcą Szekspira i Goethego w wielkim realizmie? - Bodaj jednym z najszlachetniejszych filozofów społecznych w historii nowożytnej, twórcą nowoczesnej tragedii determinizmu i samotności człowieka, tragedii filozoficzno-społecznej, o wielkich, niedocenionych jeszcze humanistycznych perspektywach.

Poznański "Woyzeck" jest lirycznym dramatem o wymiarach surrealistycznej groteski, pulsuje niespokojnym rytmem dodekafonicznej muzyki. Dwadzieścia trzy obrazy "Woyzecka" to ascetyczny i dramatyczny Goya, skrzyżowany z Van Goghiem. W scenografii Piotra Potworowskiego bohaterowie sztuki Büchnera zastygają w posagi o patetycznie tragicznych i groteskowo komicznych pozach. "Woyzeck" jest drugi po "Weselu" Wyspiańskiego, nową pasjonującą wizją sceniczną Piotra Potworowskiego, bez precedensu w dziejach poznańskiego teatru.

Muzyka młodego kompozytora poznańskiego Franciszka Wożniaka napisana specjalnie dla "Woyzecka" jest bardzo teatralna i bardzo dramatyczna.

Marek Okopiński przyszedł do teatru Byrskich z teatru Dejmka z dużym bagażem ideowej żarliwości i rozsmakowania w teatrze opartym na precyzyjnych, logicznych podstawach.

Dramat Büchnera odczytaliśmy przez okulary Okopińskiego. "Woyzeck" Głąbika był tragiczną kukiełką, pełną wzruszającego człowieczeństwa. Grał wielki dramat na niewidzialnych koturnach. Mówił manosylabami - kontrgramatycznie; psychostenia Woyzecka, porażający ruch, gest i mowę strach był ucieleśnieniem śmiertelnej katastrofy.

Maria Maślińska była z Rembrandta: ludowa, uliczna i bardzo kobieca, dziewka i niewiasta. Burzyński (Doktor), Orzechowski (Kapitan) i Robaczewski (Tamburmajor), byli okrutnie, tragicznie groteskowi, bardzo stylowi i bardzo büchnerowscy. Ucieleśniali prototypy przyszłych hitlerowskich Uebermenschów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji