Artykuły

Kowalewski bawi się we "Współczesnym"

Jeśli na scenie znajdują się kobiety, to wiadomo, że w ich rozmowach pojawi się mężczyzna. Jeśli dwóch mężczyzn prowadzi długi dialog, to rawie pewne jest, że przedmiotem ich uwag będzie kobieta, potwierdzeniem tej tyleż banalnej, co powszechnej prawdy są dwa warszawskie spektakle, które widzom gwarantują dwa udane wieczory.

W Teatrze Współczesnym warto zobaczyć arcyzabawną komedię obyczajową pióra znanego dramatopisarza irlandzkiego Seana O'Caseya "Koniec początku" w reżyserii Krzysztofa Langa, którego widzowie kojarzą przede wszystkim z filmem. Być może drobiazgowa obserwacja bohaterów, jakby najdrobniejszy szczegół wyłapywało dokładne oko kamery sprawia, że widz delektuje się każdym detalem gry aktorskiej.

Kiedy Krzysztof Kowalewski śmieje się z nieporadności swojej żony, którą wysiał na koszenie łąki w przeświadczeniu, że jej liczne obowiązki domowe wykona nie tylko szybciej, ale i bardziej perfekcyjnie - drży ze śmiechu jego pokaźny brzuch, parskają podwójne podbródki. Kiedy Krzysztof Stelmaszyk gubi okulary w najbardziej decydujących momentach - publiczność wręcz namacalnie odczuwa każde zderzenie się jego chudego ciała z lampą czy kantem stołu.

Damska część widowni przygląda się z niekłamaną satysfakcją jak owi "władcy świata" radzą sobie ze światem kuchennej izby, doprowadzając przy okazji dom do kompletnej rujnacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji