Artykuły

Krakowskie turbulencje

Lepszego prezentu Jan Klata nie mógł dostać. Dzięki zorganizowanemu przez prawicowe środowiska protestowi podczas wczorajszego "Do Damaszku" w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie znalazł się w oku cyklonu, a to - jak wiadomo - Jan Klata uwielbia. Protest dwudziestu oszołomów spowodował, że ten nieudany spektakl przeszedł właśnie do historii polskiego teatru. Będą się o nim uczyć studenci wiedzy o teatrze - pisze Mike Urbaniak na blogu Pan od Kultury.

O tym, że coś się święci huczało pół Krakowa. O planowanym proteście wiedzieli też w teatrze. Cała akcja jest spektakularnym finałem ostrej nagonki, którą od paru tygodni prowadzi przeciw Klacie krakowski Dziennik Polski. Lokalnym dziadom nie podoba się linia repertuarowa teatru, kąsają więc ze wszystkich stron. Szczekanie małopolskich kundli nic jednak nie dawało, więc zawiązano niepokorną koalicją na szczeblu krajowym. W jej skład weszły skrajnie prawicowe media, jak Do Rzeczy czy W Sieci. Kolejnych publikacji można się spodziewać w Uważam, Rze, Gazecie Polskiej czy Naszym Dzienniku. O mediach elektronicznych nie wspomnę.

Krakowski protest wpisuje się szerzej w atak na politykę kulturalną państwa. Wczoraj także grupa bogobojnych patriotów zaatakowała w Centrum Sztuki Współczesnej - Zamek Ujazdowski w Warszawie pracę "Adoracja Chrystusa" Jacka Markiewicza. Ekran, na którym wyświetlano jego wideo obrzucono jajkami i oblano farbą. Niepokorni publicyści domagają się teraz od Ministerstwa Kultury zaprzestania finansowania sztuki, którą uważają - zupełnie jak ich duchowi historyczni pobratymcy - za zdegenerowaną. Ciekawe jakie stanowisko w sprawie protestu przeciw Klacie zajmie Bogdan Zdrojewski? W przypadku CSW zamiast wesprzeć finansowaną przez resort narodową instytucję kultury, zwyczajnie się od niej odciął. Czy ten tchórzliwy polityk o wyjątkowej giętkości kręgosłupa tym razem stanie murem za swoim dyrektorem? Oby.

Być może rację ma Marek Kęskrawiec, redaktor naczelny Dziennika Polskiego, który uważa, że najbardziej na tym proteście zyska sam Klata, bo krytycy dotychczasowej linii repertuarowej Starego, do których sam się zaliczam, staną się teraz bardziej wyrozumiali. Póki co nie widziałem na deskach tego teatru (za nowej dyrekcji) żadnego wybitnego dzieła, nie podobał mi się sposób w jaki Klata zwalniał aktorów (do czego oczywiście ma prawo), sporo do życzenia pozostawia także styl zarządzania teatrem (ile ja się nasłuchałem od aktorów), nazwijmy go delikatnie nonszalanckim. Ale mimo tego niezmiennie się cieszę, że Jan Klata został dyrektorem Starego Teatru bo tej scenie od dawna potrzebne były szturchnięcia, a może - kto wie - i takie skandale, jakich jesteśmy świadkami. Jestem przekonany, że po tym trudnym początkowym okresie, w którym wszyscy - i zespół, i dyrekcja się docierają - przyjdą tłuste sezony i zobaczymy na #Helenie i #Kolonii (tak się teraz nazywają sceny) dzieła wielkie. W końcu wylecimy ze strefy turbulencji.

Za krakowską narodową scenę z jej obecną dyrekcją trzeba mocno trzymać kciuki, niech drży w posadach, niech trzeszczy. Bo najgorsze, co mogłoby się jej teraz przytrafić to dyrektor w mokasynach. A na mokasyny wyłączność ma jej narodowa warszawska siostra. I to wystarczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji