Artykuły

Widok z czarnego pokoju

Dzisiaj Polska jest głęboko podzielona i nie mamy pisarza, który na ów niszczący rozłam potrafiłby spojrzeć "z góry", jak to uczynił Christian - o Skrzyposzku, jego książce i spektaklu "Wolna Trybuna" - pisze Bronisław Świderski, socjolog, publicysta, dysydent.

Jakiś czas po opuszczeniu Polski w 1970 roku, otrzymałem w Kopenhadze list od Christiana Skrzyposzka. Zapraszał do siebie, do Berlina Zachodniego. Odebrał mnie na dworcu i zawiózł do domu. Zapoznał z żoną i oprowadził po przestronnym mieszkaniu. Ale najważniejszy pokój zostawił na następny dzień. Po śniadaniu przebrał się w czarny, miękki garnitur, pod którym miał ciemną koszulkę. Skarpetki i buty także były w czarnym kolorze. Zaprowadził mnie do gabinetu, w którym pisał. Delikatnie otworzył drzwi. Zobaczyłem wnętrze, gdzie czarne były ściany, sufit i chyba nawet posadzka: Christian był bardzo konsekwentnym twórcą. Okno otulały grube, czarne zasłony. Na środku stał czarny stół a na nim równie czarna maszyna do pisania. Obok czarne krzesło. Jedynie kartki papieru na stole były nieskazitelnie białe. Gdy chciałem wejść do wnętrza, powstrzymał mnie. Byłem nieodpowiednio ubrany w niebieską koszulę i jasne spodnie...

Dopiero podczas kolejnej wizyty powiedział mi, że właśnie w tym pokoju zrodził się pomysł "Wolnej Trybuny". W jaki sposób w tak przygnębiającej, jednokolorowej przestrzeni mogła narodzić się przezabawna, wielobarwna i wielogłosowa powieść, którą pierwszy wydawca - a był nim niemiecki Rotbuch Verlag - określił w 1983 roku jako "epischen Kaleidoskop" ("epicki kalejdoskop")? Zapewne najlepszą odpowiedzią byłoby stwierdzenie, że kreatywność jest tajemnicą i że twórca kolorów żywi się wszystkim, także czernią. Pojawienie się obcojęzycznej wersji powieści wywołało wiele reakcji wśród niemieckich krytyków, mniej wśród polskich. Zamieściłem dwa omówienia: jedno w paryskim "Kontakcie", wydawanym przez Solidarnościową emigrację, drugie w duńskim dzienniku "Politiken". Opisałem w nich "fabułę" tej dystopii (lub "złej utopii", jak się ten gatunek niekiedy określa): w związku z obchodami 50-lecia niezniszczalnego systemu, władze Polski Ludowej w 1995 roku udostępniły społeczeństwu maszyny do pisania, pozwalając każdemu pisać to, co chciał. Jednocześnie w pobliskim stoisku można było kupić filiżankę "coffe (kawy prawdziwej) za 1 dolara i 20 sentów" lub "czaju (herbata naturalna) Gruzińska za 1 dolara i 18 sentów". Książka Christiana była antologią wypowiedzi reprezentantów chyba wszystkich warstw społecznych, od generałów i członków Biura Politycznego rządzącej partii, poprzez sprzątaczki, rzemieślników, urzędników, nauczycieli, akademików, aż po opryszków i złodziei... Mogli oni podczas pisania zachować anonimowość, zobowiązani jedynie do podania wieku i zawodu. Najczęściej pojawiającą się postacią jest homoseksualista, zmuszony przez milicję do współpracy i nieszczęśliwie zakochany w śledzonym przez siebie dysydencie. Nic więc dziwnego, że na pytanie o zawód odpowiada: "miłosny", zaś w rubryce "wiek" wpisuje: "30, ale nikt by mi nie dał, bo nie wyglądam".

"Wolna Trybuna" uznała za pewnik, że zachowanie Polaków pod koniec XX wieku będzie takie samo, jak w latach 1970-tych i 1980-tych, gdy Christian pisał swoją powieść. Mówiła także, że w kraju nie nastąpi rewolucja technologiczna (żadnych komputerów, nadal korzystamy z maszyn do pisania) i że "prawdziwą" kawę i herbatę dostać będzie można wyłącznie za dolary. Jedyne, czego nie brakowało w Polsce, to trosk i zmartwień. Wielu rodaków pragnęło je ujawnić, mając zapewnioną anonimowość... "Wolna Trybuna" okazała się więc opowieścią o polskim języku, a dokładniej o tym, jaki użytek robią z niego Polacy.

Christian wystąpił przeciwko istniejącemu w momencie pisania powieści podziałowi polskiej literatury na oficjalną i podziemną ("drugoobiegową"). Wybrał "stronę języka", bo chciał uniknąć ideologicznej stronniczości. Ten punkt widzenia pozwolił mu ukazać wady obu stron. Oficjalna cenzura utrąciła powieść, gdyż drwiła z "siły przewodniej" narodu. Nieoficjalna uczyniła podobnie, bowiem autor nie przypisał opozycji cech wyłącznie podniosłych i heroicznych. Żadna ze stron konfliktu nie potrafiła ujrzeć i zaakceptować własnych wad i śmieszności. Te uprzedzenia przetrwały upadek komunizmu i powieść nie została opublikowana w kraju za życia autora, ze szkodą dla polskiej kultury.

Również dzisiaj Polska jest głęboko podzielona i nie mamy pisarza, który na ów niszczący rozłam potrafiłby spojrzeć "z góry", jak to uczynił Christian. O ile pierwsza lektura "Wolnej Trybuny" mogła prowadzić do wniosku, że jest to utwór o społeczeństwie "polifonicznym", gdzie każdy może się wypowiedzieć, to obecnie widzimy jeszcze głębszą warstwę tego niezwykłego dzieła. Jest nią wizja Polaków jako narodu "kakofonicznego", którego język jedynie udaje porozumienie, a w istocie jest skierowany przeciwko współobywatelom, których poniża i odtrąca. W inscenizacji (na zdjęciu)Pawła Wodzińskiego ten niszczycielski aspekt został znakomicie uchwycony: umieszczeni w boksach aktorzy prawie nie widzą i nie rozumieją innych, nie tworzą zatem społeczności. Także czerń dystopii została podkreślona. Hasłu "idziemy do przodu", Wodziński przeciwstawił, zgodnie z intencją powieści, poczucie zacofania, zastępując maszyny do pisania mikrofonami. Zatem odrzuciliśmy PISMO (nawet to wystukiwane na archaicznych maszynach), od wieków uznawane za chyba najlepsze narzędzie kultury, na rzecz trajkoczącego, byle jakiego SŁOWA! Owszem, jest ono częścią naszego wspólnego języka. Ale czy bardziej nas dzisiaj łączy niż dzieli?

***

Bronisław Świderski, urodzony w Łodzi w 1946 roku. Student wydziału socjologii i filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Za udział w pokojowym proteście w 1968 roku wielokrotnie przesłuchiwany, wcielony do karnej kompanii wojskowej i relegowany z Uniwersytetu. Pozbawiony także polskiego obywatelstwa, którego dotąd mu nie zwrócono. Od 1970 uchodźca polityczny w Danii, gdzie studiował socjologię kultury. Pracownik naukowy na Uniwersytecie Kopenhaskim, m.in. w instytucie slawistycznym i w Centrum Badawczym Srena Kierkegaarda. Ponad 200 publikacji po duńsku, polsku, angielsku, rosyjsku i szwedzku. Tłumacz m.in. S. Kierkegaarda, H.C. Andersena i H. Nordbrandta. Artykuły w kopenhaskich dziennikach "Politiken" i "Information". Redaktor duńskiego pisma "Svantevit. Dansk tidsskrift for slavistik" 1986-88.

Autor publikacji zamieszczanych w polskich mediach od 1989 roku, m.in. w "Res Publice Nowej", "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Znaku", "Tygodniku Powszechnym", "Przeglądzie Politycznym", "Zeszytach Literackich", "Kronosie", "Czasie Kultury", "Literaturze na świecie" i "Krytyce Politycznej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji