Artykuły

Syrenka na pociechę dzieciom

Na co dzień MARIOLA FAJAK-SŁOMIŃSKA jest aktorką szczecińskiego teatru "Pleciuga". Ale bardzo pochłania ją też druga pasja - pisarstwo. Niedawno ukazała się jej nowa, kolejna już książka dla dzieci - "Atolka".

Tym razem główną bohaterką tej opowieści stała się piękna syrenka, która pewnego dnia staje się łysa. Autorka tej postaci mówi, że stworzyła ją na pociechę dzieciom, które z powodu choroby tracą włosy.

INSPIRACJĄ do napisania książki częściowo była prawdziwa historia: - Jako młoda kobieta poznałam dziewczynkę, która chorowała na białaczkę - opowiada aktorka. - Niestety, ona zmarła. Wcześniej rodzice dziewczynki, wiedząc, że z mężem jesteśmy aktorami, poprosili nas o pomoc w znalezieniu peruki dla swojego dziecka. Niestety, to były ciężkie czasy lat osiemdziesiątych i nawet w naszym teatrze - "Baju Pomorskim", brakowało peruk. Od tamtej pory dużo myślałam o dzieciach, które w wyniku różnych chorób tracą włosy. Pomyślałam, że napiszę coś dla nich na pociechę, bo zdaję sobie sprawę, jaka to dla nich trudna sytuacja i jak bardzo wtedy cierpią ()

Jak zaznacza aktorka, "Atolka" to nie tylko jednak książeczka dla chorujących dzieci, ale dla wszystkich maluchów: - Przestanie jest uniwersalne, że kiedy człowiek znajdzie się w trudnej sytuacji, może liczyć na przyjaciół i bliskich - zaznacza autorka. - Warto zatem przez całe życie "kolekcjonować" takie osoby, by mieć na kim się oprzeć również w gorszych chwilach. Zdradzę tylko, że moja bajka dobrze się kończy. Ja lubię tylko dobre zakończenia, bo dla dzieci, szczególnie chorujących, musi być przecież promyk nadziei.

M. Fajak-Słomińska opowiada, że pisaniem zajmowała się od wielu, wielu lat () - Był taki okres w Toruniu, gdzie grałam w teatrze, że pisałam na potrzeby chwili scenariusze dłuższych imprez choinkowych - wspomina aktorka. - Potem razem z mężem podjęliśmy współpracę z toruńskim radiem. Napisałam wtedy 200 dobranocek. Częściowo były to adaptacje, ale też własne pomysły. W tamtym okresie napisałam również teksty do kilku słuchowisk. W Szczecinie piętnaście lat temu była potrzeba, by napisać polski tekst piosenki do spektaklu "Kopciuszek" i zrobiłam to. A później - po wielu latach - powstał mój scenariusz "Afrykańskiej przygody", spektaklu cieszącego się powodzeniem od kilku sezonów.

Autorka tworzy swoje książki, pisząc ręcznie.

To dość niespotykane, kiedy wszyscy wokół używają wyłącznie komputerów:

- Najpierw piszę ręcznie. Wykorzystuję chwile, kiedy siedzę na przykład w garderobie - zdradza aktorka. - Potem przepisuję to wszystko komputerowo, ale pierwotne wersje są pisane długopisem (...)

- Bywa, że "napada" mnie pisanie i wtedy robię to od rana do nocy. I nie mogę się od tego oderwać - żartuje M. Fajak-Słomińska. -Wtedy wszystko mi przeszkadza w tworzeniu, nawet praca w teatrze czy fakt posiadania mieszkania. Bo jak jestem w takim "ciągu" i jakaś historia mnie opanuje, to odrywanie się, by posprzątać czy ugotować, wydaje mi się niepotrzebne. Bywa tak, że nad czystą kartką myślę o tym, by napisać historię o dziewczynce, a w rezultacie wychodzi mi opowieść o chłopcu. Czasami moi bohaterowie robią, co chcą i zachowują się tak, że wcale bym tego nie przewidziała. Moja fantazja pracuje zatem niezależnie od rozumu.

Obecnie autorka czeka na wydanie drugiej części książki - "Król naszego lasu", w którym - zdradźmy - pojawi się nowy bohater. Już też są prawie gotowe kolejne przygody "Atolki".

Całość w Kurierze szczecińskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji