Artykuły

Smutne historie miłosne

Najnowszą premierę w Teatrze Dramatycznym poprzedzały zwiastuny obyczajowego skandalu. Można się więc było spodziewać co najmniej poczciwego i znanego od dziesiątek lat "cinéma cochon", czyli pokazywania w naturze aktów seksualnych, albo nawet daleko posuniętych perwersji. Nic z tego, "Niezidentyfikowane szczątki ludzie i prawdziwa natura miłości" to spektakl nie przekraczający ram współczesnej obyczajności w sztuce. Mimo że mowa tu o bardzo różnych rodzajach miłości, treścią jest miłość jako taka.

Sztuka Kanadyjczyka Brada Frasera składa się z wielu scenek realistycznych, które łączy w całość postać mordercy kobiet i komunikaty o popełnianych przez niego zbrodniach. Główny trzon sztuki stanowią atrakcyjna Cany (Magdalena Cielecka) i jej dawny kochanek a teraz homoseksualista David (Marek Kalita), były aktor a obecnie kelner. Mieszkają oni razem i wspierają nawzajem swoją obecnością nie zaprzestając szukania gdzie się da swego szczęścia, bez powodzenia. Historyjki jak z życia, ale jakieś schematyczne, jakby podpatrzone na banalnych filmach. Toteż ciężar spektaklu spoczywał przede wszystkim na jego wykonawcach.

Reżyser Grzegorz Jarzyna podszedł do sztuki z całym arsenałem środków scenicznych. Przede wszystkim ograniczył widownię i intymnie przeniósł ją na scenę. Dekoracje są w ciągłym ruchu, ukazują są różne wnętrza mieszkań, barów - zwykłych i dla homoseksualistów. Aktorzy grają także na górnych pomostach, na tylnej ścianie ukazują się wideofilmy. Spektakl jest bogaty dźwiękowo, gęsto okraszony rozmaitą muzyką, szczególnie wtedy, kiedy gaśnie światło, na scenie gada telewizor, płynie muzyka z radia a z głośnika opis zbrodni. Jarzyna tak obudował tekst działaniami scenicznymi, że udało mu się w dużej mierze przysłonić miałkość sztuki i jej nikłą dramaturgię. Wspaniale także poprowadził aktorów. Postaci i ich uczucia są wiarygodne a odważne sceny erotyczne nie budzą zażenowania.

Wszystkie role są udane i współtworzą sens i klimat przedstawienia - rozpaczliwe poszukiwanie miłości. Można powiedzieć, że dzięki temu spektaklowi teatr obnażył jakiś nerw współczesności. Zapewne taka właśnie możliwość tkwiąca w tekście Frasera uwiodła Jarzynę. Pozostaje mu życzyć, by znalazł sztukę współczesną z prawdziwego zdarzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji