Artykuły

Kochanek i Lekki ból

DKAMATOPISARZ angielski śred­niego pokolenia HAROLD PINTER jest u nas już nieźle znany ze sceny. Również warszawskiej. Teatr Współczesny grał jego znakomicie skonstruowaną jednoaktówkę "Samoob­sługa", w Teatrze Polskim oglądaliśmy "Urodziny Stanleya", a w Ateneum - "Dozorcę". Obecnie Teatr Dramatyczny wystąpił z premierą dwóch jednoaktó­wek Pintera: "KOCHANEK" i "LEKKI BÓL".

Tyle wstępnej informacji, zwalniającej w jakiejś mierze od prezentacji samego pisarza oraz gatunku uprawianej przez niego dramaturgii.

"KOCHANEK" jest sztuką na pewno inaczej odbieraną w Anglii (jako satyra na pruderię obyczajową), inaczej zaś u nas (jako dramat daremnych prób utrzy­mania małżeństwa przez wprowadzenie erotyzującej mistyfikacji). Reżyser oma­wianego przedstawienia Jan Bratkowski zrobił rzecz jasna "polskiego" "Kochan­ka", dla polskiej widowni. I chyba ta propozycja jest bogatsza od pierwszej. Przypomina sztukę Albee'go "Kto się boi Virginii Woolf" (jej dojmująco smutną końcówkę - tam też próbuje się zapełnić pustkę małżeńską - inną co prawda - mistyfikacją, i też darem­nie).

Jeśli takie było zamierzenie realizato­ra "Kochanka", to wydaje się, że Mał­gorzata Niemirska w roli Sary nie dość wyraźnie kontrastowała dwie jej twa­rze: zrównoważonej "cynicznie" żony, przyjmującej codziennie - za wiedzą i zgodą męża - kochanka oraz podnieca­jącej erotycznie i perwersyjnej kochan­ki; zważywszy jednak nieduży staż ak­torski (a rola wymaga właśnie bardzo dojrzałego aktorstwa) - trzeba uznać tę kreację Niemirskiej za sukces.

Znacznie lepiej radził sobie z postacią Ryszarda Ignacy Gogolewski. Słuszniejsze jednak byłoby uwidocznienie misty­fikacji również w ubiorze (w Zielonej Górze np. Ryszard wchodził oknem w roboczym kombinezonie) - Sara Niemirskiej przeistacza się przecież również zewnętrznie.

"Kochanek" jest sztuką bardzo czytelną chociaż dającą możliwości różnych inter­pretacji. Trudniejsza do "rozgryzienia" jest druga pokazana jednoaktówka - "Lekki ból". Jeszcze jeden wariant "wy­właszczenia" (z własnego domu, z włas­nej osobowości, z życia) - jak w debiutanckim "Pokoju", jak w "Urodzi­nach Standeya", jak w "Dozorcy"? Nie­wiele się w tej sztuce dzieje. Stare mał­żeństwo - Flora (Zofia Rysiówna) i Edward (Ignacy Gogolewski), dożywające - jak w "Krzesłach" Ionesco jakimiś swoimi fikcjami w małym domku z ogrodem; i nagle ten wolno i coraz sła­biej cieknący nurt zamącą absurdalna postać Sprzedawcy zapałek (niema rola - Jarosław Skulski). Więc chociaż - w odróżnieniu od "Kochanka" - "Lekki ból" niekiedy nuży - ale jednocześnie niepokoi i ten niepokój pozostaje w nas. Wraz z satysfakcją obcowania przez trzy kwadranse i z dobrym aktorstwem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji