Artykuły

Gdzie zaczyna się polityka, tam kończy się Karuzela Cooltury

- Karuzela Cooltury to festiwal skrojony na miarę Świnoujścia. Podoba mi się tu i chciałbym się spotykać z widzami także w kolejnych latach - mówi reżyser prof. Krzysztof Zanussi, twórca i dyrektor programowy festiwalu. Festiwal w Świnoujściu jest zagrożony, bo organizatorzy domagają się większych pieniędzy - pisze Mariusz Rabenda w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Centrum Twórczości Narodowej (CNT), które od pięciu lat organizowało w połowie wakacji festiwale Karuzela Cooltury w Świnoujściu, ogłosiło we wrześniu, że rozstaje się z tym miastem. Oficjalny powód to "brak klimatu".

Tak naprawdę "klimatyczne" dla Karuzeli jest przeliczalne na pieniądze. CTN chce dodatkowych 600 tys. zł z regionu. W tym roku na organizację trzydniowego festiwalu Świnoujście wydało okrągły milion złotych, a marszałek województwa zachodniopomorskiego dorzucił 220 tys. zł. Do Świnoujścia list z informacją o rozstaniu Karuzeli Cooltury z miastem wysłał dyrektor CTN Marek Ratajczak. - To tylko jego zdanie, nie całego CTN. Będę chciał o tym rozmawiać z prof. Zanussim - zareagował na gorąco Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia.

**

Rozmowa z pomysłodawcą Karuzeli Cooltury

Mariusz Rabenda: Panie Krzysztofie, zapytam wprost: czy pana zdaniem Karuzela Cooltury przeżyje tę zawieruchę?

Krzysztof Zanussi (pomysłodawca i dyrektor programowy Karuzeli Cooltury): Oczywiście żywię nadzieję, że przeżyje. Tyle tylko że nie wiem, czy nadal w Świnoujściu. Chociaż jestem przekonany, że to było dobre miejsce i dobry festiwal. Karuzela została skrojona na miarę Świnoujścia i tego czasu, w którym się odbywała, czyli środka wakacji.

Od początku idea była skupiona na Świnoujściu?

- Nie, bo przecież sama Karuzela Cooltury to pomysł dużo starszy niż świnoujskie festiwale. Najpierw były to jednodniowe imprezy organizowane głównie w Warszawie. Fundacja Karuzeli Cooltury i Centrum Twórczości Narodowej zostały założone długo przed zrodzeniem się idei festiwalu. Potem rozsyłaliśmy oferty w różne miejsca, by zorganizować imprezę na dużą skalę w formule kilkudniowej. Prowadziliśmy rozmowy z różnymi miastami. Odzew ze Świnoujścia wydał się nam najciekawszy. Nie tylko pod względem finansowym, ale także dzięki możliwości wkomponowania festiwalu w ideę kultury ponadnarodowej. Graniczność czy nadgraniczność miasta rodziła nowe pomysły. Lato, wakacje, sezon urlopowy sprawiały, że Karuzela w Świnoujściu miała publiczność z całej północno-zachodniej Polski. Spotykałem się tam z ludźmi zarówno z Bielska-Białej, jak i niedalekiego Szczecina. To mnie utwierdzało w słuszności wyboru miejsca organizacji festiwalu.

Jest pan zadowolony z pięciu minionych edycji? Widzi pan rozwój?

- Oczywiście. W pierwszej edycji zaprosiliśmy ministrów kultury trzech krajów i prowadziliśmy z nimi dyskusję w małej kawiarni. Ta kawiarnia była wystarczającym miejscem zarówno dla rozmówców, jak i zainteresowanych słuchaczy. Jestem przekonany, że dziś taką debatę musielibyśmy odbyć w dużym namiocie, a chętnych do udziału w niej mogłoby być tysiąc. To pokazuje rozwój festiwalu. Ważne wydarzenia ostatniej edycji gromadziły właśnie tak liczną widownię. Byliśmy w stanie zaprosić do uczestnictwa trzy pierwsze damy Polski i Niemiec [Danuta Wałęsa, Anna Komorowska i Daniela Schadt - red.]. To było wydarzenie na dużą skalę.

Na kolejną edycję chcieliście zaprosić kogoś jeszcze ważniejszego?

- Trudno tu mówić i nawet nie wypada mi, by porównywać jakichkolwiek planowanych gości z pierwszymi damami. Owszem, plany zaproszenia bardzo ważnych gości były i są. Nie mogę jednak zdradzać, o kogo chodzi, bo z jednej strony festiwal jest w pewnym sensie zawieszony, z drugiej - dopóki trwają rozmowy, to takich informacji się nie ujawnia. Zawsze stosowaliśmy zasadę, że goście to od nas dowiadywali się o zaproszeniu. Nie z mediów.

Festiwal, lato, wypoczynek, kultura to ciąg wyrazów, w który nagle wbiło się słowo "pyskówka". Pan, jako człowiek słynący z wysokiej kultury osobistej i elegancji, powinien być zażenowany tą sytuacją.

- I jestem. To strasznie przykre, co się dzieje. Czuję, że w Świnoujściu kończy się klimat dla festiwalu, a do tego dochodzą przepychanki polityczne.

Co pan ma na myśli?

- Za rok czy dwa Świnoujście będzie bardzo bogatym miastem. Jednym z najbogatszych na Wybrzeżu. Już zaczyna się kampania polityczna, kto będzie rządził tym miastem i tymi pieniędzmi, które będą do dyspozycji. To nie sprzyja festiwalowi.

Z kilkuletnich obserwacji festiwalu wyniosłem wrażenie, że z prezydentem Januszem Żmurkiewiczem ma pan bardzo dobre relacje.

- Z nim owszem. Ale jeśli jeden z polityków świnoujskich pyta członka zarządu KGHM, dlaczego jego firma wydaje pieniądze na festiwal, to oznacza, że w mieście nie wszyscy postrzegają nas i festiwal tak samo jak prezydent Żmurkiewicz. A takie informacje otrzymaliśmy bezpośrednio od przedstawiciela KGHM.

KGHM wycofa się ze sponsorowania festiwalu?

- Wiele na to wskazuje. Wprawdzie nie było to finansowanie żywą gotówką, ale w hotelu Interferie należącym do KGHM mieszkali festiwalowi goście. To sprawiało, że duży koszt, który musielibyśmy ponieść, mieliśmy z głowy.

Lukę po ewentualnym odejściu KGHM chcecie pokryć dodatkową kwotą z budżetów Świnoujścia i województwa?

- Chcielibyśmy, by impreza się rozwijała albo była przynajmniej na poziomie takim jak poprzednia. Nie możemy tego zrobić przy zmniejszonym budżecie.

Świnoujście miałoby dołożyć dodatkowe 300 tys. zł do miliona, który dawało w poprzednich latach. W dodatku już z tegorocznego budżetu akonto przyszłorocznej imprezy. W mieście nie ma takich pieniędzy.

- Tu chodzi nie tylko o pieniądze na już, ale od deklarację i wolę. Jeśli otrzymamy deklarację, że przyszłoroczna kwota z budżetu miejskiego będzie zwiększona, zawsze możemy wziąć kredyt, z którego pokrylibyśmy pierwsze nasze działania organizacyjne.

Tuż przed wakacjami podpisaliście umowę z miastem, że będziecie organizowali imprezę jeszcze przez kilka lat. Co się zmieniło?

- Trudno mi powiedzieć, co zmieniło się w mieście. W każdym razie idea była taka, że festiwal będzie się rozwijał, a nie tylko trwał. My chcieliśmy go jeszcze bardziej umiędzynarodowić. Do tego potrzebne są pieniądze.

Do spięcia budżetu brakuje 600 tys. zł. Chcecie, by miasto dało połowę, a drugie tyle marszałek województwa

- ale ze strony Urzędu Marszałkowskiego też nie widać entuzjazmu. Próbowałem na ten temat rozmawiać z marszałkiem podczas tegorocznego festiwalu. Wzruszał tylko ramionami.

List z informacją, że przyszłorocznej Karuzeli Cooltury nie będzie w Świnoujściu, sygnował dyrektor Centrum Twórczości Narodowej Marek Ratajczak. Zaraz po tym prezydent Żmurkiewicz powiedział, że nie będzie negocjował z Ratajczakiem. Chce rozmawiać z panem Zanussim jako osobą, którą uważa za najważniejszą w CTN.

- I rozmawialiśmy. Nawet publicznie, w radiu. To na razie niczego nie zmieniło. My chcemy rozwoju festiwalu. Niech teraz Świnoujście pokaże, że też tego chce.

Jesteście umówieni na kolejne spotkania, negocjacje?

- Rozmowy już były. Niczego nie przyniosły. Czekamy na decyzje i fakty ze Świnoujścia i Urzędu Marszałkowskiego. Daliśmy sobie wszyscy czas do końca października. Potem musimy podjąć ostateczną decyzję.

Jeśli nie w Świnoujściu, to gdzie?

- Mamy oferty z kilku miast. Dziś jednak nie mam zamiaru o nich wspominać, bo nadal wierzę, że Karuzela Cooltury nigdzie nie będzie się przenosić. Ja nie mam ochoty na żadną przeprowadzkę.

W takim razie do zobaczenia w lipcu na świnoujskiej promenadzie.

- Życzyłbym sobie i Karuzeli Cooltury, byśmy się tam spotkali.

***

AWANTURA O FESTIWAL

Karuzela Cooltury to coroczne spotkania ludzi teatru, sztuki, polityki, kościoła itp. organizowane na "zadany" temat. Hasłem tegorocznego festiwalu była "Miłość i działanie". Na ten temat dyskutowali w połowie lipca przy promenadzie w Świnoujściu Krystyna Janda, Jerzy Stuhr, Danuta Wałęsa, Maria Komorowska, o. Maciej Zięba, Radosław Majdan, Jerzy Owsiak, Leszek Balcerowicz, Henryka Krzywonos, prof. Zbigniew Izdebski, Dorota Zawadzka, Tomasz Raczek, Artur Żmijewski i inni.

Bomba wybuchła po imprezie. Marek Ratajczak list informujący o końcu Karuzeli Cooltury w Świnoujściu rozpoczął zdaniem: "Bardziej niż kryzys finansowy miasto dotknął kryzys wartości".

- Jednak dyskusja cały czas toczy się wokół pieniędzy. Słyszę pytania, czy dam więcej. Więc ja odwrócę to pytanie: jaką wartość za te pieniądze otrzymam - mówi marszałek województwa Olgierd Geblewicz. - Pieniądze, jakie dawaliśmy do tej pory na tle innych imprez w innych województwach stanowią bardzo znaczącą kwotę.

Z kolei prezydent Świnoujścia, Janusz Żmurkiewicz oczekuje m.in. debaty na temat programu.

- Jeśli w przyszłym roku mamy wydać o 300 tys. zł więcej, radni będą wymagać ode mnie odpowiedzi na pytanie, co dodatkowego za te pieniądze będziemy mieć. Dlatego chcielibyśmy zaprosić pana Ratajczaka na spotkanie o programie.

Ratajczak podkreśla, że wartość przekazów medialnych piątej edycji festiwalu została wyceniona na 6,5 mln zł. "Tyle według cennika należałoby zapłacić za taką skalę promocji Świnoujścia i Pomorza Zachodniego" - czytamy w jego oświadczeniu.

- To tak, jakby te wszystkie informacje miały promować tylko Świnoujście. A ja mam wrażenie, że one przede wszystkim promują Karuzelę Cooltury. Miasto i region w drugiej kolejności. Świnoujście nawet nie zawsze jest wymieniane w tych przekazach - twierdzi Żmurkiewicz.

Organizatorzy wyliczają, ile stawiają namiotów festiwalowych, że odbywa się w nich po 150 punktów programowych, jak znamienici goście przyjeżdżają na festiwal.

- I zgadzam się z tym. Dlatego jestem zwolennikiem tej imprezy. Jednak słuszne są zarzuty, że każdego roku z listy gości wymienianych w folderach wypada po kilka osób, że nie są realizowane niektóre punkty programu, że wiele osób się powtarza. Ponadto słusznie niektórzy oceniają, że czwarta edycja była na lepszym poziomie od piątej - odpowiada Żmurkiewicz.

"Czego Świnoujście i Pomorze Zachodnie potrzebuje najbardziej by wzrastać? Bardziej niż milionów z podatku z Gazoportu potrzebuje wzajemnego zaufania" - pisze Ratajczak.

- I choćby dlatego jestem zażenowany tym, że taka dyskusja odbywa się poprzez media. Do tej pory rozmawialiśmy w gabinetach. Nikt, nikomu nie stawiał zarzutów. Po tym liście pozostał niesmak - mówi Geblewicz.

Natomiast Żmurkiewicz przytacza piąty paragraf umowy, którą przed wakacjami podpisał z CTN na organizację festiwalu w latach 2013-16: Wynika z niego, że Kwota dofinansowania z budżetu miasta na edycję 2013 wynosi 1 mln zł, a na kolejne będzie zapisywana w aneksie do 31 stycznia danego roku.

- Żądanie ode mnie gwarancji wyższej kwoty już we wrześniu na edycję, która odbędzie się w kolejnym roku w lipcu jest wbrew tej umowie - uważa prezydent Świnoujścia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji