Artykuły

Teatr między ludźmi

"Koniec to nie my" w reż. Marcina Libera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

Lektura dramatu Carstena Brandaua "Koniec to nie my", który ukazał się w jednym z ostatnich numerów "Dialogu", nie była olśnieniem. Tym większa była ciekawość, co z tak wydawałoby się "kruchym" dramatycznie tekstem zrobi Marcin Liber na małej scenie Teatru Studio.

I udało się. Przede wszystkim stworzyć pulsującą życiem rzeczywistość, która kipi od emocji i daje szansę zastanowienia się nad tym, czym może stać się miłość, dobro, zło, odpowiedzialność w kontekście historii nawiązującej do słynnego aktu terrorystycznego. Choć, biorąc pod uwagę perspektywę kata i ofiary, czy też w aspekcie dekalogu, przecież nie tylko. Zresztą dla Libera sam tekst staje się jedynie punktem wyjścia do stworzenia teatralnej struktury, dynamicznej formy narracji, dużo bardziej wyrafinowanej. Sztuka dzięki rewelacyjnej Lenie Frankiewicz, a także towarzyszącym jej Marcinowi Bosakowi i Mirosławowi Zbrojewiczowi, jest precyzyjnie skonstruowaną partyturą rozpisaną na szepty i krzyki, które silnie umocowane są w czytelnym i jasnym określaniu związków między postaciami, a także w działaniach, które potęgują siłę tego, co między ludźmi w określonych sytuacjach się dzieje. Dezintegracja bohaterów, pozostających z jednej strony aktorami, z drugiej wcieleniami kreowanych postaci, dała możliwość studyjnego wypracowania jakości, która staje się tutaj tropem łączącym ramy tej opowieści. Wszyscy realizatorzy spektaklu, również w warstwie przestrzennej i dźwiękowej, w sposób niezwykle sugestywny pokazują kawałek świata, umiejętnie rozbijany przez wykorzystanie konwencji metateatralnej. Liber po raz kolejny zadaje pytania dotyczące naszego współczesnego świata i naszej tożsamości, która w tym świecie musi się odnaleźć. Teatralny język autora "ID" podnosi rangę dramatu Brandaua przynajmniej o jedno piętro wyżej. Użycie mikrofonów, ekranu czy projekcji ma tu swoje pełne uzasadnienie. Nie jest tylko cudacznym ornamentem nowoczesnego teatru. W obliczu autentyzmu poruszającej opowieści, która niejako stwarza się na naszych oczach, a jej tworzywem są ciała i dusze aktorów, pewien rodzaj inscenizacyjnej surowości i dystansu stają się głębokim dopełnieniem hamowanych wzruszeń i prawdziwych łez w oczach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji