Artykuły

Antyhona rozstrzelana

"Antyhona" w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Jak połączyć powojenną historię Krynek i przygranicznych wiosek z tragedią Antygony sprzed tysiącleci? Można i to znakomicie. Po zmroku, w ciszy, w samym centrum miasteczka spektakl "Antyhona" oglądały tłumy widzów - miejscowych i przyjezdnych. Wkrótce przejmujące widowisko zobaczą białostoczanie.

Temat, mimo wątków antycznych, wielu widzów z Krynek dotyczył osobiście - przedstawienie po raz pierwszy w artystyczny sposób pokazywało bolesny wątek w powojennej historii - prostowania granic w 1947 roku, kiedy to niektóre przygraniczne wioski zostały włączone do Związku Radzieckiego. Rozdzielano wtedy rodziny - zdarzało się, że rodzice zostawali po jednej stronie granicy, a dzieci i wnuki - po drugiej. W tamtym czasie na przygranicznych terenach szalała partyzantka o różnych odcieniach: niepodległościowa polska, białoruska, żydowska i zwyczajni bandyci. Przychodzi Polska Ludowa, zaczyna się nowy system, repatriacje, bratobójcze walki. A w tym wszystkim są mieszkańcy - ze swoimi trudnymi historiami rodzinnymi, kiedy to nie wiadomo, kto kim był: Polakiem, Białorusinem czy po prostu tutejszym. Na jednej ziemi z historią i swoimi słabościami próbują się mierzyć prawosławni, katolicy, ostatni Żydzi, którzy przetrwali, a każdy ze swoją często bardzo bolesną rodzinną tajemnicą.

Pomysł zestawienia tragicznej historii Antygony z historią współczesną początkowo wydawał się karkołomny. Ale w klarownym scenariuszu Dany Łukasińskiej, sprawnej reżyserii Agnieszki Korytkowskiej-Mazur, przejmującej muzyce Michała Jacaszka i znakomitej grze aktorów - wszystko to złożyło się w bardzo interesującą i spójną całość. Historia dziewczyny z antyku, która ginie za to, że sprzeciwiła się władcy, chcąc pochować jednego z braci, zlała się w jedno z historią dziewczyny z powojennych Krynek, która ginie również za brak pokory. Kostium historyczny jest co prawda inny (dwaj bracia Teresy stojący po dwóch stronach barykady - jeden wybiera "leśnych", drugi wojsko Polski Ludowej - ginie w bratobójczej walce, ten od leśnych ma nie mieć własnej mogiły), ale zasada ta sama (Teresa chce pochować brata i za karę zostaje rozstrzelana). Historia jest oczywiście o wiele bardziej skomplikowana, składa się na nią wiele różnych wątków, niemniej pomysł połączenia dwóch odległych epok okazał się trafiony.

Istotą przedstawienia jest pewna podwójność - przenikają się w nim różne czasy, ludzie i przestrzenie - i tak antyczne Teby stawały się na chwilę Krynkami z końca lat 40., a Krynki - świadkami tragicznych wypadków w Tebach w czasach starożytnych. Spektakl zrealizowano z rozmachem - aktorzy (grający podwójne role) i chórzyści zajmowali kilka pięter olbrzymiego metalowego rusztowania, na które spływały kaskady mieniącego się kolorami światła. Momentami zdawać się mogło, że konstrukcja (Krynki, Teby) spływa krwią.

Przedsięwzięcie zainicjował Leon Tarasewicz, wybitny malarz rodem z Walił (spektakl odbył się w ramach Trialogu Białoruskiego, organizowanego w Krynkach), on też odpowiadał za scenografię i grę świateł. W spektaklu prócz aktorów z Teatru Dramatycznego zaangażowanych jest kilku aktorów gościnnych oraz lokalne chóry. Wiele aktorskich kreacji zapada w pamięć -jak choćby fenomenalna rola Marty Ledwoń (Antygona/Teresa). Ale i pozostali grają interesująco, m.in.: Krzysztof Ławniczak (w roli Kreona i komisarza), Agnieszka Możejko-Szekowska (jedna z sióstr), Piotr Szekowski i Mateusz Witczuk (bracia, którzy giną w bratobójczej walce), Grzegorz Falkowski (w roli jednego z pomagierów komisarza), czy Aleś Malcanau z Narodowego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały w Mińsku. W spektaklu mówi śpiewnie jak Polak mieszkający na Białorusi. Tymczasem aktor polskiego nie zna w ogóle, roli nauczył się w błyskawicznym tempie ze słuchu.

Za trzy tygodnie "Antyhonę" zobaczyć będą mogli białostoczanie -przedstawienie odbędzie się 29 września na Rynku Kościuszki w ramach festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar koordynowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury, a później spektakl w wersji kameralnej ma wejść do repertuaru Teatru Dramatycznego.

Recenzja - wkrótce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji