Artykuły

Warszawa-Tarnów. "Klara" Powszechnego przyjedzie na Talię

"Klara" Izy Kuny w reżyserii Aleksandry Popławskiej z Teatru Powszechnego w Warszawie to jedna z najciekawszych propozycji konkursowych tegorocznego festiwalu Talia, który odbędzie się w Tarnowskim Teatrze pod koniec miesiąca.

Sukces wydawniczy "Klary", prozatorskiego debiutu świetnej aktorki Izy Kuny, ma dalszy ciąg. Po Piotrze Kruszczyńskim, który w poprzednim sezonie wystawił "Klarę" w Teatrze im. Horzycy w Toruniu, po książkę sięgnęła Aleksandra Popławska, przygotowując premierę w Teatrze Powszechnym, z kolei film fabularny na podstawie "Klary" przygotowuje Wojciech Smarzowski.

Tak duże zainteresowanie prozą Kuny nie jest zaskoczeniem. "Klara" wypełniła lukę pomiędzy literaturą popularną a propozycjami dla koneserów. Oglądając spektakl w Powszechnym, myślałem o francuskim kinie obyczajowym - dowcipnym, utkanym z czułych, ale i okrutnych portretów, a od czasu do czasu uderzającym w tonację serio. Nie potrafimy kręcić takich filmów, pisać podobnych sztuk i powieści. I właśnie dlatego "Klara" jest unikatem: Kuna używa groteski, żeby wyostrzyć ironię, literacka gruba kreska służy do odmalowania emocjonalnej akwareli.

Tytułowa Klara (Edyta Olszówka) to rycząca czterdziestka: atrakcyjna, zabawna, popijająca, przeklinająca, wikłająca się w toksyczne związki, uzależniona od rozmaitych tabletek oraz stałego, nienawistno-miłosnego kontaktu z matką (Joanna Żółkowska). Adaptacja Popławskiej wyostrza te fragmenty prozy Kuny, w których neuroza Klary staje się diagnozą pokolenia. Żyjemy bez kręgosłupa, nie tyle nawet moralnego, co psychologicznego. Bohaterowie "Klary" są błyskotliwi, jak z rękawa sypią bon-motami, oglądają filmy, czytają książki. Wszystko to jednak jest zawieszone pomiędzy przypływem a odpływem jednorazowego impulsu mobilizującego do działania - ale na krótko. Generacyjna frustracja wynika zatem nie z ideologiczno-religijnego manifestu pokolenia

naszych rodziców i dziadków, lecz z braku pomysłu na jakikolwiek dłuższy dystans, projekt na zabudowę kolejnych miesięcy, lat, dekad.

Przypuszczalnie z tego powodu publiczność najżywiej reaguje na sceny z udziałem Joanny Żólkowskiej w roli matki Klary. Z jej paplaniną czujemy się bezpiecznie. Brawurowa Żółkowska przypomina zdroworozsądkowe zasady z czasów, kiedy rzeczywistość dała się jeszcze ogarnąć. Dzisiaj pion zszedł do poziomu. Rozlazł się, rozmarzył, rozwydrzył. Dookoła niestabilnej Klary krążą neosatelity: niefortunny narzeczony Aleks (Marek Kalita), neurotyczna przyjaciółka Wronka (Aleksandra Bożek), niekochany przyjaciel (Michał Sitarski). Wszyscy na swój sposób niewydarzeni, ale całkiem szczęśliwi we własnym nieszczęściu.

Aktorsko najlepiej wypadł Michał Sitarski w roli geja, przyjaciela Klary, oraz dawno nieoglądana Agnieszka Kruków-na. Aktorka pojawia się zaledwie w kilku scenach. Wystarczy, spektakl natychmiast szlachetnieje. Tajemnica charyzmy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji