Sprostowanie sprostowania
Uprzejmie proszę o łaskawe zamieszczenie mego sprostowania tyczącego się wystawienia "Powrotu Odysa" Wyspiańskiego przed wojną w Teatrze Wielkim we Lwowie przez dyrektora Horzycę. W spektaklu tym, przed "Powrotem Odysa", prócz wspaniałego przemówienia Horzycy szła "Śmierć Ofelli" Wyspiańskiego w moim wykonaniu. Mam więc, prócz pamięci własnej, recenzje ze Lwowa - i stwierdzamy, że scenografię i kostiumy robił Andrzej Pronaszko, nie Zbigniew. Otrzymał za to pierwszą nagrodę, ponieważ był to ogólnopolski konkurs Wyspiańskiego w dwudziestopięciolecie jego śmierci. Inscenizatorem całego spektaklu był Horzyca, który nigdy nie chciał figurować na afiszu. Sądzę, że bardzo dokładnych informacji mógłby dostarczyć dyrektor Erwin Axer.
Łączę wyrazy wielkiego uznania i szacunku dla redakcji naszego pisma.
Irena Eichlerówna
Warszawa, 16 IV 1969 r.
* * *
Szanowna Redakcjo,
W nr 8 na s. 25 ukazało się "Sprostowanie", którego treść wymaga co najmniej dwóch sprostowań:
1. scenografię "Powrotu Odysa" (Lwów, 1932) projektował nie Zbigniew, ale Andrzej Pronaszko. Było to największe bodaj dzieło tego artysty. Otrzymał wówczas za tę pracę nagrodę ministerstwa W.R.i O.P. przyznaną z okazji 25 rocznicy śmierci Wyspiańskiego. Zdjęcia z tego przedstawienia są reprodukowane w licznych wydawnictwach teatralnych i informatorach (m.in. w haśle PRONASZKO w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej).
2. Artykuł Marty Fik, o którym mowa w "Sprostowaniu", ukazał się nie w 28 ale w 24 nr "Teatru" z 1968 r.
Poza tym samo meritum "Sprostowania" budzi wątpliwości. Określenie użyte w artykule p. Fik "lwowskie przedstawienie Pronaszki, Horzycy i Strachockiego" nie jest błędem. Nie napisała bowiem ona, że Horzyca reżyserował "Powrót Odysa". Tak nie było. Wówczas jeszcze nie podpisywał afisza. Był jednak dyrektorem teatru lwowskiego i jego wpływ nie tylko na repertuar, ale i na pewne realizacje był ogromny. Inspirował i współtworzył inscenizacje nawet Leona Schillera i to znacznie wcześniej. To i owo na ten temat można przeczytać w tym samym numerze "Teatru". Nie jest więc krzywdą dla wybitnego aktora i twórcy roli tytułowej w tym przedstawieniu umieszczenie go w takiej trójcy. Tym bardziej, że kolejność wymienienia nazwisk jest chyba zgodna z rzeczywistymi zasługami realizatorów tego przedstawienia.
Horzyca "u Lwowi" w ogóle nie ma szczęścia w tym numerze "Teatru". Autor "Listu ze sceny" napisał, że Horzyca "w sezonie 1936/37 nie był już dyrektorem" teatru lwowskiego. Tajoj, ta panie, taż był! I wystawił tam "Życie snem", "Potrójnego", "Koriolana" (inscenizacja Schillera), "Hassana" Fleckera, sam inscenizował "Odprawę posłów greckich" i "Profesję pani Warren" (może nawet jako moralitet).
Najlepsze pozdrowienia przesyła Wasz pedantyczny, ale wytrwały czytelnik
dr Acheronta Movebo