Artykuły

Rzetelność materii

Po pierwsze: Hanna Krall. Jej twórczość reporterska, uwieńczona poruszającym zapisem rozmowy z dr. Markiem Edelmanem "Zdążyć przed Pa­nem Bogiem", wyróżnia autorkę w środowisku dziennikarstwa polskiego. Postaci reportaży Hanny Krall są ludźmi żywymi. Nie znamy ich, a wierzymy, że są naszymi znajomymi, wiemy o nich dużo a wiedza ta nie jest odświętnie przystrzyżona. Mają przy tym tę właściwość, iż w lo­sie ich lub pojedynczej życiowej przygodzie odbijają się, jak w lustrze, ogólniejsze zjawiska his­torii, polityki, etyki, życia spo­łecznego. To bardzo ważne i za­razem główny powód, dla które­go czyta się reportaże Hanny Krall.

Po wtóre: teatr i jego reper­tuar. Reporterzy nie piszą dla teatru, tylko dla gazet i tygodni­ków. Piszą książki. Jednakże w tym, co piszą, odbija się życie bieżące, to coś czego w dra­maturgii na razie nie ma.

Lecz - czy musi być? Według starego Schillera teatr jest ra­czej instytucją moralną: mniej się liczy, co mówi, bar­dziej to, jakie budzi myśli, jak krytycznie dopełnia etyczną samowiedzę widowni. Ale jest też pogląd drugi o scenie, zwier­ciadle, w którym przeglądać się mogą współcześni, obserwując swoje własne cnoty i występki. Nie są to stanowiska całkiem sprzeczne, w każdym razie nie wykluczają się, chociaż dzieli je z pewnością różnica ważnego akcentu.

I ta to różnica sprawia, że niektórzy ludzie teatru, mach­nąwszy ręką na dramaturgię sensu stricto, pilniej dziś czytają reporterów i prozę dokumental­ną. Zygmunt Hubner sięgnął po książki Kazimierza Moczarskiego i Ryszarda Kapuścińskiego. Ka­zimierz Dejmek przygotował na Pradze "Zdążyć przed Panem Bogiem". Stosunkowo niedawno Mariusz Dmochowski wystawił utwór Józefa Kuśmierka: to także reporter, który czasem bywa dramaturgiem. Ostatnio zaś...

Ostatnio w Teatrze Małym - "Relacje" Hanny Krall , opracowane przez Zofię Kucównę. Na "Relacje" składają się trzy teksty dziennikarskie: re­portaż o Lechosławie Goździku: działaczu robotniczym roku 1956 z FSO na Żeraniu, który jest dziś rybakiem morskim w nie­wielkiej miejscowości na Wy­brzeżu, następnie monolog I se­kretarza KW w Radomiu o zda­rzeniach 1976 roku, wreszcie wy­znania Anny, robotnicy stoczni im. Lenina w Gdańsku, która stała się jedną z czołowych oso­bistości sierpniowego ruchu "So­lidarności".

Troje aktorów, trzy teksty, trzy losy, w których odbijają się - jak w zwierciadle - istotne spo­łeczne doświadczenia ostatnich dziesięcioleci. Różne to teksty, i o nich chciałoby się przede wszystkim mówić.

Obiektywny, przez dystans przemyśleń i czasu uformowany lok spostrzeżeń Goździka. Poz­nawczo na pewno najgłębszy. Z mądrą radą, adresowaną do kie­rownictwa "Solidarności": Goź­dzik pragnie, aby walczyła o to, co powinno być istotą pracow­niczej demokracji i współodpo­wiedzialności, o rady robotnicze.

Na przeciwnym biegunie: gorą­cy, emocjonalny tekst o Annie Walentynowicz. Tu na bohaterkę nakłada się osobowość wspa­niałej Kucówny. Trudno rozpoz­nać granice, gdzie się kończy jedno, a zaczyna drugie - czyli sztuka interpretacji i ożywienia litery zapisu dziennikarskiego. Wzruszenie i - jakby ciaśniej dla myśli. Ale tak to chyba było również w życiu, bo i bohaterka tego reportażu przekształcała się według busoli intuicji.

W spektaklu oba te portrety przedziela monolog sekretarza z roku 1976: tekst poważny, chwi­lami dramatyczny. Jednak aktor nie odnajduje w nim tych war­tości. Nie zależy mu. Chce z swego bohatera zrobić błazna i miejscami to mu się udaje. Bawi się jego kosztem. Namawia do tej zabawy widzów. Myślę, że jest to jedyna - lecz dosyć przykra skaza wieczoru. Przejście od jednej skrajności w drugą. Zwierciadło na chwilę mętnieje, pojawia się mównica demagoga. Jakiś nowy, dziwnie nietolerancyjny kodeks odmowy zrozumie­nia drugiego człowieka.

Teatralnie zaś...? Chciałoby się dla ujęcia całości użyć okreś­lenia: dramatyzowany wieczór autorski. Ale myślę, że byłoby to niewystarczające. W reportażu o L. Goździku jest nawet cały teatr - umowny, rzecz prosta, skróco­ny teatr wywiadu i rozmowy, z dwojgiem aktorów poważnych, Kucówną i Henrykiem Machalicą. W relacji o Annie Zofia Ku­cówna już jest sama, jest w jed­nej osobie Anną i aktorką. Wspaniały kunszt realistycznej sztuki spowiedzi. O Gustawie Kronie - szkoda słów: mówi przeciwko tekstowi według swej własnej etyki, a na dodatek te­go tekstu porządnie się nie na­uczył, i to gdzie? - w Teatrze Narodowym!...

Reporterzy ustawiają zwier­ciadła. Ratują teatr, wy­mieciony z dramaturgii współczesnej. Mści się w ten sposób wieloletni indyferentyzm niektórych dyrektorów wobec tekstów, pisanych specjalnie dla teatru. To jedno. Ale jest i dru­gie: reporterzy są wobec swojej materii rzetelniejsi. Teatr, nie­siony falą emocji, o takiej dy­rektywie niekiedy zapomina. I to bywa smutne...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji